— Dlaczego to zrobiłaś? — Popatrzyłam pełnym wyrzutu wzrokiem na siostrę. Postąpiła okropnie. Biedny Cytrynek! Nie widziałam, bądź nie chciałam widzieć powodu jej zachowania. A polizanie mnie po uchu było miłe.
— Dlaczego? — Popatrzyła się na mnie spokojnie. — Dlaczego wytknęłam mu, że za łatwo rządzi śmiercią, a życiem? Sama pomyśl. Emocje są najlepszą karą, bo ich się nie zapomina. Są przestrogą, lecz i nagrodą, a to właśnie one kształtują naszą osobowość.
— Może przestaniesz gadać takie głupstwa? Wcale nie pomożesz innym w ten sposób, jedynie sprawisz im przykrość. Cytrynek chciał jedynie upolować jedną mysz. Jedną! Dobrze wiesz, że w porze nagich drzew ilość pożywienia nie będzie znacząco wzrastać, a maleć. Czy zapomniałaś, że nikt nie dał ci prawa sądzić o tym, co dobre, a co złe?
— Ja mówię głupstwa? — zapytała się, zadziwiająco spokojnie, lecz było widać, ze w jej oczach zabłysło delikatne poirytowanie. — To, co zrobił Cytrynek, było głupstwem. On odebrał tej myszy życie — jedyne, co miała. Mówisz, że to tylko jedna mysz. A ty jesteś tylko jednym psem. Albo Fiołek. Gdy ona umrze, będziesz płakać. A dla kogoś będzie to tylko jeden pies.
Nawet, jeżeli bliźniaczka czekała na moją odpowiedź, ja nie zamierzałam tego robić. Odeszłam i miałam jej serdecznie dość. Śnieg skrzypiał mi pod stopami. Przecież to nic złego, że Cytrynek trenuje. Każdy chciałby być uczniem, a Konwalia powinna spróbować do zrozumieć. Westchnęłam. Nie oglądając się za siebie, podążyłam pod jedno z łysych drzew i położyłam się. Miałam stąd widok na całe obozowisko.
W powietrzu razem z niesionymi wiatrem zapachami unosiły się płatki śniegu. Oparłam głowę o łapy i nasłuchiwałam wesołej gadaniny psów. Coś poruszyło mi się w sercu. Omiotłam wzrokiem obóz. Tutaj jest mój dom, a te wszystkie psy są moją rodziną. Nie mogę się z nimi kłócić. Jeżeli Konwalia ma własne zdanie, i chce je wyrażać, niech to zrobi, ale nie krzywdzi przy tym innych.
— Konwalio? — Moje pytanie zawisło w powietrzu, razem ze spadającymi płatkami śniegu. Po chwili zobaczyłam obok mnie moją siostrę, w milczeniu wpatrującą się w bawiące się, jedzące i rozmawiające psy. Stwierdziłam, iż przeproszę ją. Ona tego nie zrobi, a ktoś zacząć musi.
— Przepraszam. Musisz mimo to zrozumieć, że Cytrynek jest wrażliwy i nie możesz wytykać mu takich rzeczy. On po prostu chciał pomóc i poćwiczyć.
— Chyba popisać — powiedziała moja siostra, o dziwo prosto i zrozumiale. Miała skłonności do robienia wywodów i przemawiania zagadkami. — Wstydzi się nas.
— W każdym razie jest mu przykro i myślę, że powinnaś go przeprosić. — Wolałam nie myśleć o tym w ten sposób. Chociaż? W końcu kiedy będzie uczniem, my będziemy mieć zaledwie trzy księżyce. Całkiem prawdopodobne, że będzie się nas wstydził. Jeżeli już teraz tego nie robił.
Zrobiło mi się smutno, myśląc o tym w ten sposób. Może lepiej nie będę z nim rozmawiała, bo ktoś zobaczy mnie z nim. To poniżej jego godności.
— Może — powiedziała, jak zawsze zwięźle moja siostra.
— Dziękuję, w swoim i jego imieniu.
Patrzyłam za odchodzącą w stronę żłobka Konwalią i zastanawiałam się, czy nie skończy się to tragedią. A co jeżeli znowu palnie jakieś głupstwo? Weszła do środka, zostało więc mi tylko czekać.
<Cytrynku? Jeżeli nie chcesz, nie musisz przetaczać rozmowy>
[506 słów: Aronia otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz