Zrobiłam szybki unik, nie pozwalając, by Dwunożny mnie kopnął. Miał być szybki wypad na tereny Tenebris, przychodzimy, cześć, pa i odchodzimy. Wyszło całkowicie na opak, ot co.
— Owcze Serce, schyl się! — zawołałam do młodej wojowniczki, na co ona natychmiast przywarła brzuchem do ziemi, by zaraz błyskawicznie odskoczyć na bok, złowrogo warcząc.
Oderwałam wzrok od dwukolorowej suczki i sama zajęłam się drugim Dwunożnym. Mocno ugryzłam go w nogę, na co on zaczął wrzeszczeć i się miotać. Na koniuszkach zębów czułam smak krwi i zmusiłam się, by nie zatopić moich kłów jeszcze głębiej w skórę. Dwunożny jednak wyrwał mi się, lecz upadł na śnieg. Oczywiście zaraz jego towarzysz podbiegł do niego, przyklęknął przy nim i zostawili nas w spokoju. Tym samym zakończyłam naszą krótką bitwę z Dwunożnymi, oczywiście zgarniając zwycięstwo dla Ognistych. Szach mat, Dwunożni.
— Szybko poszło — powiedziałam zadowolona, gdy wraz z Owczym Sercem spokojnym krokiem znów szłyśmy w stronę ruin.
— Czy spotkanie twoich szczeniąt było warte tego wszystkiego? — Odwróciła się za siebie, patrząc zmartwiona na majaczące w ciemności sylwetki Dwunożnych. — Po co ich zaczepiałyśmy? Naprawdę nie mogłaś się powstrzymać, by wyrwać z jego ręki żarcie?
— Oh, nigdy nie jadłaś tych smacznych kawałków zanurzonych w czymś, co jest białe i się klei? Ma na sobie takie plasterki mięsa i jakichś warzyw. Mówię ci, pyszności.
— Zepsułaś im wspólną noc. Myślę, że jak na Dwunożnych mieli całkiem fajny pomysł. Pomyśl, spacerek po mieście, rozmowy i…
— Pieprz się, żałuję, że cię ze sobą wzięłam — warknęłam na nią.
Jej cała gadanina o fajnych pomysłach przypomniała mi o moich dwóch romansach i aż zamrugałam, by odpędzić łzy. Niestety idąc, trochę hałasowałyśmy, ponieważ śnieg się łamał pod naszym ciężarem, mocząc nam sierść i szurając przy najmniejszym nawet ruchu. Modliłam się w duchu, by wszyscy w klanie smacznie spali. No, może nie wszyscy. Miałam cichą nadzieję na spotkanie ze Skalnym Potokiem i może nawet z córkami. Doszłyśmy więc do ruin i powoli zaglądnęłam w ciemność.
— Skalny Potoku, jesteś tu? — wyszeptałam i wciągnęłam w nozdrza mroźne, nocne powietrze.
Wyraźnie poczułam jego zapach. Miałam ochotę wtulić nos w jego puchatą sierść i zapomnieć o wszystkim.
— Tak — odpowiedział krótko i zimno biały samiec, co boleśnie przypomniało mi, jaki naprawdę jest. By roztopić lód, który zamienił jego serce w bryłę, będę musiała się ponownie wysilić. — To był głupi pomysł. Tyle ryzykowałaś… — zawiesił głos i przez chwilę odniosłam wrażenie, że naprawdę mu na mnie zależy.
— Ja też dużo ryzykowałam — wtrąciła swoje trzy grosze Owcze Serce i wlepiła wzrok w swoje łapy.
Oboje ze Skalnym Potokiem ją zignorowaliśmy. Powoli podeszłam do niego, liżąc go w pysk.
— Jesteś pewna, że nikt nie zauważył waszego zniknięcia? — wymamrotał, starając się przybrać złowrogi ton.
— Zarzucasz mi, że nie umiem wyjść z obozu niezauważalnie? — fuknęłam na niego — Skalny Potoku, błagam, każdy to potrafi, myślę, że nawet ty.
Gdy tylko skończyłam to mówić, usłyszałam piski szczeniaka.
— Wyjdź, córko, tylko pamiętaj. Jak komuś powiesz o tym, co teraz widzisz, będziesz miała do czynienia ze mną — warknął Skalny Potok i o dziwo, mówił to całkiem na poważnie.
— Wyjdź, córko, tylko pamiętaj. Jak komuś powiesz o tym, co teraz widzisz, będziesz miała do czynienia ze mną — warknął Skalny Potok i o dziwo, mówił to całkiem na poważnie.
Z niedowierzania aż sapnęłam, ponieważ zobaczyłam, że ta czarnobiała puchata kulka, którą niemal zmiażdżył wojownik, jest moją córką.
— Oh, Konwalio… — zaczęłam i ze zdziwieniem spostrzegłam, że mój głos drży. — Tak się stęskniłam.
Podbiegłam do niej i schyliłam łeb, liżąc ją po kufie, oczach, uszach, nosie — słowem — wszystkim. Czekałam, aż ona wtuli swój mały łebek w moje ciało, zapiszczy i mnie poliże, rozluźni się — na darmo. Ze zdziwieniem cofnęłam łeb i przyjrzałam się jej jeszcze raz.
Dopiero wtedy dostrzegłam, jak bardzo jest do mnie podobna. Nawet wysoka, jednak nie aż tak, by jakoś specjalnie wyróżniała się w tłumie. Jak na suczkę, i to w dodatku szczeniaka, sprawiała wrażenie silnej. Taka sama, czarnobiała maść i uszy. Wzruszyłam się. Gdy jednak uniosłam wzrok, by zobaczyć jej oczy, moje całe poruszenie minęło. Miała heterochronię, tak jak zapamiętałam, jednak nie to mnie zasmuciło. W jej oczach dostrzegłam twardość, nieustępliwość i…skarcenie? Może wdała się w Skalnego Potoka — nic nie szkodzi. Ja i tak ją będę kochać.
— Nie powinnaś była tu przychodzić. W pogoni za wspomnieniami złamałaś kodeks. Jednak kodeks może się zmienić i wspomnienia także. Natomiast Klan Gwiazdy będzie zawsze i wiedz, że widzą twoje postępowanie. Co ci da fakt, że nikt z Industrii cię nie zauważył, skoro widzą cię twoi przodkowie, którzy spłodzili i wydali na świat twoje prababki?
Byłam w szoku. No po prostu w szoku. Ona nie była jak Skalny Potok, ba, ile ja za to bym dała! Ona była po prostu przerażająca. Doprawdy, na co ten Potok wychował moje dzieci?
— Chcę zobaczyć Fiołka i Aronię — zażądałam. — JUŻ!
<Konwalio?>
[750 słów: Malwowy Ogon trzymuje 7 Punktów Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz