Właśnie wychodziłam z legowiska medyczki, słodko dziękując suczce za opatrzenie moich łap. Teraz czułam się znacznie lepiej.
— Idę na polowanie — zakomunikowałam mojej córce, Fenkułowej Plamce. Do dziś byłam dumna z tego, że dałam jej tak idiotyczne imię. — Jakby ktoś się pytał, gdzie jestem, to mu to powtórz.
Nie czekając na odpowiedź, przeszłam w żwawy kłus, starając się wybierać miękkie podłoże, by nie podrażnić moich poduszek łap. Wychodząc z obozu, kiwnęłam na Owcze Serce, która przygotowywała się do nocnej warty. Suczka wysłała mi smutne, lecz potwierdzające spojrzenie. Tfu, czemu się patrzy na mnie jak zbity pies? Zacisnęłam zęby i wyszłam z magazynu. Moim oczom ukazały się rozległe sieci dróg grzmotu i chodników pełnych dwunożnych, którzy spacerowali ze swoimi psami. Jeden samiec szczególnie mnie zainteresował. Wyróżniał się z tłumu, wyglądał na dość silnego i zarazem sympatycznego, lecz nie głupiego. Cóż, przetoczyłam z nim krótką i niewinną rozmowę, pełną słodkich słówek, mrugania oczętami i pochlebstw, lecz gdy tylko zauważyłam (nie, nie, ja…wcale nie patrzę, nic, a nic…), że pies jest wykastrowany, stwierdziłam, że nic tu po mnie i lawirując pomiędzy zaskoczonymi dwunożnymi, podreptałam dalej. Nie zauważyłam, że weszłam na drogę Grzmotu, przy okazji wywołując zderzenie dwóch potworów, ale najważniejsze, że nic mi się nie stało. Jak gdyby nigdy nic, przeszłam sobie na chodnik i dreptałam po nim dalej, aż na horyzoncie nie ukazały się Ruiny — obóz psów z Tenebris. Upewniłam się, że nikt mnie nie widzi i weszłam do obozu.
— Skalny Potoku, jesteś tu? — zaszczebiotałam, wciągając w nozdrza jego zapach. — Och, jak świetnie, że cię widzę! — krzyknęłam ze sztucznym zachwytem na jego widok. Był już taki stary… Z jego oczu znikła już zupełnie ta żywa, lecz przygasła iskra. Gdy się poruszał, słyszałam, jak jego stawy trzaskają. Wzdrygnęłam się. „Tak, on zasługuje na śmierć” pomyślałam z odrazą i wściekłością. Wyrok zapadł.
— NASZE córki były dość nieposłuszne… — zaczął Skalny Potok, chcąc sobie przygotować grunt. — Dałem im karę i… śpią teraz w legowisku medyków.
Popatrzyłam się na białego seniora z furią w oczach. Zabił już moje szczeniaki! Czy te, które przeżyły, także chce odesłać do Gwiezdnych?! Wzięłam kilka wdechów i wydechów, by się uspokoić i podążyłam za moim byłym partnerem w stronę legowiska medyków.
— Rozmawiałem z Konwalią, powinna zaraz wyjść do nas z Aronią i Fiołkiem — powiedział Skalny Potok, starając się zamaskować swoją niepewność. — W środku pewnie śpią medycy, myślę, że szczeniaki mają większe szanse na wyjście z pomieszczenia nie budząc dorosłych psów, niż my do niego wchodząc. W każdym razie musimy poczekać. Medycy śpią bardzo płytko.
Nie chciałam czekać! Już chciałam realizować mój plan i w sumie nawet lepiej, żeby moje córki tego nie widziały, niech sobie śpią, skarbeczka. Ale w sumie, miło by było z nimi porozmawiać. Jednak zdawałam sobie sprawę, że gdybym weszła do legowiska, mój zapach wyróżniałby się wśród aromatu ziół i psów z Tenebris. A Skalny pewnie by wszystkich obudził swoimi stawami.
— Mam nadzieję, że nie zasnęły — powiedziałam cichutko, chociaż myślałam zupełnie na odwrót.
<Konwalio, wreszcie zaczynamy realizować ten plan>
[484 słowa: Malwowy Ogon otrzymuje 4 Punkty Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz