Wygramoliłam się z pudełka w magazynie, wmawiając sobie, że zima nie mogła się zacząć. Jak się wyjdzie z obozu, to śnieg oblepi ci pysk i sierść, że zaraz będziesz ociekać wodą. Zresztą w samym magazynie jest cholernie zimno. I nieprzyjemnie. Mamy jedną marną uczennicę, która nic nie robi. Każdego zimowego ranka i po każdej drzemce budziłam się tak, łudząc się, że zima sobie poszła. Niestety, jak na razie się na to nie zapowiadało.
— Malwowy Ogon, co ty tak długo spałaś, co? Znowu kogoś podrywałaś? — Orli Klif powoli do mnie podszedł i kpiąco zaglądnął do pudełka, sprawdzając, czy aby na pewno spałam sama.
— Och, czyżbyś był zazdrosny? — odparłam niebezpiecznie spokojnym tonem, jednak moje oczy pozostawały zimne. — Nie bój się, na razie nie mam nikogo na celowniku.
Chciałam jeszcze dorzucić coś wrednego, jednak spostrzegłam, że w naszym kierunku drepcze Stópka. Szybko popatrzyłam się znacząco na wojownika, na co ten rzucił mi wściekłe spojrzenie i odszedł, jednak wystarczająco wolno, by dać mi do zrozumienia, że nie zrobił tego z mojego powodu.
— Dłuuuuugo pani spała — odparł Stópka.
O, Gwiezdni! Czy każdy będzie mi to wypominał?!
— Najważniejsze, by się wyspać — powiedziałam spokojnie i miło, zważając, że to tylko szczeniak, który nie chciał mnie przecież urazić. Poza tym obecność tej puchatej kulki sierści boleśnie przypominała mi moje biedne szczeniaki, przez co straciłam ochotę na jakąkolwiek złośliwość. — Prawdziwi wojownicy muszą mieć dużo energii. Szczególnie w zimie.
— Ja też za niedługo będę wojownikiem. Tylko jeszcze trochę muszę poczekać. Chce się pani ze mną pobawić? — Zamerdał ogonem z nadzieją.
— Nie, nie, dziękuję. Może pomożesz Iskrzącej Łapie spełniać obowiązki ucznia?
— Eee… No nie, bycie uczniem wcale nie jest fajne! A przynajmniej na razie bym nie chciał nim być. Oczywiście, gdy skończę sześć księżyców, chcę nim zostać, bo to też nie będzie fajne, jeśli zacznę szkolenie później.
Zaczęłam się już niecierpliwić. Czy ten mały brzdąc nie widzi, że chcę zostać sama?
— Stópko… — zaczęłam, jednak po chwili zrezygnowałam. — Dobrze, maluchu, idź się z kimś pobaw.
Ucieszona zobaczyłam, że Stópka odwrócił się ode mnie i zniknął za pudłami. Znów westchnęłam głęboko i usiadłam, myśląc nad moimi szczeniakami. Co ja sobie myślałam, by oddawać je Skalnemu Potokowi? Fiołek była i jest przecież chora, jakim cudem przeżyła wyprawę? Pewnie jest mocno osłabiona. Dobrze, że Aronia i Konwalia dały radę. Ale przecież… Przygryzłam wargę, przypominając sobie, że przecież nie wszystkie szczeniaki przeżyły. A ja, ich własna rodzicielka je zawiodłam. Z mojej piersi wydobyło się pełne żalu wycie. Wycie, które rozdzierało moje matczyne serce na tysiąc kawałków, mimo faktu, że od wyprawy szczeniąt do Tenebris minął już cały księżyc.
[422 słowa: Malwowy Ogon otrzymuje 4 Punkty Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz