Sowi Pazur jak zwykle o tej porze zwoływał psy na patrol. I jak zwykle, wśród nich znalazł się pewien złoty pies. Jak zwykle nikt go nie wołał, sam zgłosił się na patrol. Odkąd został wojownikiem, cały czas coś robił. Polował, wyścielał legowiska starszyzny, bawił się ze szczeniakami i chodził na patrole. Cały czas. Wszystkim już weszło to w codzienność, dlatego go ignorowali. Był zawsze — na każdym polowaniu, patrolu, wszystkim. Więc po co z nim pogadać, skoro można to zrobić w następnym księżycu? Albo w kolejnym sezonie? Tak, Pustynny Wiatr był rzeczywiście jak wietrzyk — każdy go ignoruje, do czasu aż zmieni się w wicher. Wtedy go upominają.
— Możemy już iść? — zapytał się Pustynny Wiatr, przystępując z łapy na łapę. Chyba nikt z wyznaczonych psów nie chciał dużej słuchać Sowiego Pazura. — Im szybciej zaczniemy patrol, tym lepiej.
Sowi Pazur w swojej niezmiernej łaskawości kiwnął głową, posyłając wszystkim pełne wyższości spojrzenie i dostojnie odszedł.
— Prowadzę — powiedziała Malwowy Ogon i nie czekając na odpowiedź, odwróciła się do swych towarzyszy tyłem, biegnąc przez magazyn.
Pustynny Wiatr zrównał się z suczką, jednak widząc jej zimne spojrzenie, zwolnił kroku. Już po chwili biegł na samym końcu. Merdał ogonem. Tak, to jest to, co lubi robić. Służyć klanowi.
<Fenkułowa, może zacznij rozmowę, co?>
[200 słów: Pustynny Wiatr otrzymuje 2 Punkty Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz