Sowi Pazur niezadowolony jak zwykle rozdzielał patrole. Wszystko wyszłoby dobrze, gdyby nie to, że chciał wysłać Orli Klif na patrol, a ten podobno źle się czuje. Nie no wspaniale. Warknął coś niezrozumiałego pod nosem. Po czym ruszył do legowiska wojowników ciężkim krokiem. Rozejrzał się za Orlim Klifem. Nie no super, nie ma go. Pewnie sobie gdzieś wyszedł, tylko gdzie? Oczywiście powiedział, że się źle czuje, a na pewno gdzieś poszedł. Uch. Jednak najpierw wolał zobaczyć czy nie schował się w legowisku medyka. Może naprawdę się źle czuje, a on jakby donosił na chorego do Rzepaczki… nie byłoby zbyt fajnie. Wolał wiedzieć, czy może to opieprzyć, czy nie.
Dlatego też to zrobił, ruszył w stronę legowiska medyka. Czyli do miejsca, gdzie niedawno był w rzeczy samej… Tak czy siak, po prostu tam ruszył, po czym się rozejrzał po legowisku, które było w magazynie. Zwłaszcza jak cały obóz, ale pomińmy ten fakt. Wiecie, kogo zobaczył? Oprócz Sroczej Łapy oczywiście był to Orli Klif. Co on sobie zrobił? No wspaniale, żadnych ran nie ma. Więc co mógłby on sobie zrobić? Eh… z nim nigdy nie wiadomo z jednej strony. Jak z każdymi...
— Co żeś sobie odwalił? — zapytał Sowi Pazur, po czym chrząknął.
A on milczał. Widać było, że źle się czuje. Nie no wspaniale. Po czym widział, że chyba mu się zbiera… echem. Na wymioty. Sowi Pazur nie chciał tego widzieć. Po prostu nie chciał, dlatego wycofał się szybciej, niż tu przyszedł. A trzeba przyznać, że doszedł tutaj leniwym krokiem dosyć.
Podsumowując… Niestety Orli Klif nie kłamał, że czuł się coraz gorzej. Ale co on zjadł, że musiał aż rzygać? Eh… czasami już po prostu nie wierzył w wojowników tego klanu. Czy naprawdę wszyscy nie mogą być jak on? On to jest przecież taki wspaniały i mądry. A jak mu się coś stało, to wiedział, że po prostu ma iść do medyka. Naprawdę nie rozumiał innych. Czy oni naprawdę nie mogą naśladować jego idealności? Gdyby każdy był taki jak on, czyli wspaniały… nie no. Nie każdy może być taki wspaniały, no tak. Gwiezdni tylko obdarowali go takim zaszczytem. Jak on mógł zapomnieć? Są psy, które mają podziwiać, i psy, które po prostu są podziwiane. Jak można zobaczyć, tych podziwianych jest mniej. A szczęście, że akurat on jest tym podziwianym. Chociaż z drugiej strony to dobrze, gdyż inni mogą podziwiać jego piękno. Ach, jak on dba o innych… Na szczęście inni już to dostrzegają i nie musi im tego mówić. Gdyby musiał im to mówić załamałby się. Naprawdę. Przecież każdy to wie, dzięki czemu nie musi trzepać ryjem do tych mysich móżdżków.
[428 słów: Sowi Pazur otrzymuje 4 Punkty Doświadczenia, Orli Klif zostaje wyleczony]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz