Nie widzieć, a uwierzyć.
Tak robiły klany, nigdy nie widziały gwiezdnych. Skąd mieli wiedzieć o tym, że naprawdę istnieją? Jedynie medycy jak już. Jednak… Może im to się po prostu przyśniło? Przecież oni w snach mają te przepowiednie. Do tego nie mogą o nich mówić nikomu poza przywódcą. Przywódcy dostają od Gwiezdnych imię i to tyle. Żadnych rzeczy poza tym. Przecież mogli się naćpać. Medycy dają jakieś zioła przywódcom na podróż, bo i tak nie można nic jeść przed podróżą. Pewnie ich naćpali i dlatego mówią, że im się Gwiezdni śnili. A więc…
Jej rozmyślanie na temat Gwiezdnych przerwała Rozżarzony Język, wchodząca tym swoim ciężkim krokiem do legowiska. Początkowo mała suczka skuliła uszy pod wpływem nagłego hałasu, który przyniosła wraz z sobą. Jednak po chwili spojrzała na prawie czarną suczkę. Według Małej Kropli — jest to wielka suczka. Dobrze umięśniona, oklapnięte uszy, jak i duży nos. Podniosła głowę wyżej.
Po długiej przerwie, Mała Kropla została wysłana na patrol z Błękitną Stokrotką. Co ją zdziwiło. Nie, że z tą wojowniczką, tylko bardziej, że musiała gdzieś iść. Niestety. Wzięła głęboki wdech, po czym ruszyła na poszukiwania tej wilczopodobnej suczki.
Nie było trudno jej znaleźć. Prawie od razu dostrzegła tę żółtoszarą wojowniczkę. Zamrugała do niej szybko, po czym przydreptała.
— Witaj Błękitna Stokrotko — szczeknęła z szacunkiem, w końcu była starsza o te kilka księżyców, jak i po prostu większa. — To z Tobą mam iść na patrol, prawda?
Błękitna Stokrotka od razu, gdy tylko ją usłyszała, odwróciła łeb w jej stronę. Pomijając fakt, że wyglądała, jakby się spodziewała małej psicy, kiwnęła głową.
— Tak, jednak proszę, mów mi Błękitka — powiedziała.
Gdy tylko usłyszała jakim tonem to powiedziała, Mała Kropla po prostu wiedziała, że to zorganizowana suczka. Nie było mowy, że nie. Zdziwiłaby się bardzo. Jednak po chwili, gdy już Mała Kropla miała coś znowu mówić, ktoś zawołał Błękitną Stokrotkę. Mała wojowniczka zrobiła naburmuszoną minę, jakby była szczeniakiem. Odwracać uwagę od niej? Cóż za bezczelność. Tupnęła raz łapą, gdy tylko towarzyszka odwróciła pysk od niej.
— Moglibyśmy już ruszyć? Nie chciałabym, abyśmy nie zdążyli — szczeknęła to dosyć głośno, tak aby Błękitna Stokrotka musiała na nią spojrzeć.
Błękitna odwróciła pysk do niej, po czym kiwnęła głową.
— Tak, tak — powiedziała nadal spokojnie, po czym wyszli z obozu, Mała Kropla oczywiście ledwo doganiając suczkę.
Ruszyły więc w stronę portu. Małej Kropli łatwo było unikać dwunożnych więc nawet według opinii czarnej wojowniczki, mogła iść między nimi. Jednak przez to, że Błękitka jest dużym psem i każdy dwunożny zauważyłby jej obecność, musiały zrezygnować z tego pomysłu. Jest Pora Nowych Liści, co oznaczało również, że więcej dwunożnych (a tym bardziej małych) będzie poza ich gniazdami. Nie wiadomo co takim małym szczeniakom dwunożnym może wpaść do głowy. Ona wolała jak już zostać w klanie, mimo tego, że nie za bardzo odnalazła swoje miejsce w klanie mimo tych wielu księżyców. Wybrały drogę przez cichszą część miasta. Od strony opuszczonego domku. Przy rynku czy przy targu oczywistą rzeczą będzie wiele dwunożnych. A właśnie tego unikały.
Gdy już doszły na deptak, Mała Kropla podniosła wzrok na Błękitną Stokrotkę.
— A więc jeszcze trochę i będziemy przy porcie. Tutaj raczej nie ma innych wojowników lub… tam czegoś innego — mruknęła Mała Kropla, machając dosyć szybko ogonkiem.
Błękitna Stokrotka wolała się bardziej skryć, jednak i tak się rozejrzała.
— Zawsze można dokładniej sprawdzić — szczeknęła cicho Błękitka.
Mała Kropla rozejrzała się wokół siebie. Czy to będzie konieczne? Przestała machać ogonkiem, kiedy dostrzegła, kto do nich się zbliża.
<Błękitna Stokrotko?>
[562 słowa: Mała Kropla otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz