23 maja 2021

Od Pumy CD Dymu

 W dniu dzisiejszym pogoda była prawie idealna. Powietrze było takie świeże, a zarazem trochę wilgotne co było bardzo dobrym połączeniem. Co jakiś czas czułam lekki dreszczyk przez wiejący wiatr, jednak nie przeszkadzało mi to tak bardzo, jak mogło się wydawać. Widać było, że Dym był zadowolony z odpoczynku. Mieliśmy pełno tematów do rozmów, czas bardzo szybko nam leciał, ponieważ dobrze nam się go spędzało. Zadawaliśmy sobie różne pytania na nasz temat, aby się lepiej poznać. Dym zadał mi pytanie o moich marzeniach, czy jakieś posiadam. Przyznam, że nie posiadam ich zbyt wielu, ale jest jedno, które jako pierwsze wpadło mi do głowy.
— Chciałabym mieć dzieci i zależy mi na tym, aby były jak najbardziej wizualnie do mnie podobne — odpowiedziałam na wcześniej zadane pytanie, nie odrywając od niego wzroku nawet na sekundę, chciałam widzieć dokładnie jego zachowanie, nawet każdą najmniejszą reakcję, nie mogłam niczego przeoczyć. Chciałam być w stu procentach pewna, że Dym lubi spędzać ze mną czas.
— Myślisz, że nasz klan pomieści więcej takich ślicznotek? — zaśmiał się, spoglądając na mnie ukradkiem oka.
— Jesteś zabawny — odpowiedziałam śmiechem. Przyznam, że było to miłe z jego strony, ponieważ nazwał mnie ślicznotką, może nie dosłownie, ale wydaje mi się, że o to mu właśnie chodziło.
Zapadła cisza. Dym wtapiał wzrok w morze, nawet ani razu nie mrugnął, to wyglądało tak, jakby ktoś go hipnotyzował. Przyznam, że było to trochę dziwne.
— Dlaczego patrzysz cały czas w jeden punkt? — postanowiłam się zapytać. W końcu nie mogłam czekać do jutra, aż sam mi postanowi powiedzieć, albo — co gorsza — nic nie powie.
— Przypominam sobie swoje szczenięce lata, beztroskie życie, kiedy nie musiałem się niczym martwić, nie miałem tyku obowiązków, to jednak były najlepsze czasy. Teraz gdy patrze na te fale i czuję to powietrze, odczuwam spokój i harmonię, a zarazem gdzieś tam chęć zrobienie czegoś głupiego co bee mógł wspominać na stare lata. Teraz, nawet gdybym chciał, muszę zachować powagę i dawać jak najlepszy przykład innym. W końcu jestem zastępcą i nie mogę sobie pozwalać do drobne odstępstwa od obowiązków. — Zamknął oczy, biorąc głęboki oddech. Wiatr lekko przewiewał przez jego błyszczące futro, co go trochę relaksowało. Widać było, że odpoczynek trochę mu pomógł.
— Zawsze można powtórzyć zabawy z młodości i zrobić coś, z czego będziemy się później śmiać — zaproponowałam z pewnością, że się zgodzi. W końcu mało kto mi odmawia i zdarza się to naprawdę rzadko a Dym, był zawsze uległy na moje propozycje.
— Puma, przecież jestem zastępcą i mam swoje obowiązki. Dzisiaj odpoczywam, aby mieć siłę na następny dzień, a nie wykorzystywać ją na głupoty. Nie czuj się teraz źle, ale po prostu podświadomość mi na to nie pozwala.
— Czyli do końca życia chcesz być nudziarzem? Już nigdy nie zaznać smaku wolności? Mógłbyś chociaż raz odpuścić. — Chciałam go podpuścić, więc zaczęłam drążyć temat i nie miałam zamiaru odpuścić, dopóki się nie zgodzi.
— Nudziarzem? Wypełnianie swoich obowiązków to nudziarstwo? Byłaś może kiedyś na moim miejscu? Może wydawać się fascynujące i tak każdy Ci zazdrości do czasu aż nie poczuje tego na własnej skórze. Naprawdę, to nie jest takie proste, jak większości się wydaje. — Pies się zdenerwował. Chciał mi uświadomić, jak ważne jest to, aby nie popełniać głupstw w dodatku na jego bardzo ważnej pozycji w klanie.
— Czy ja powiedziałam, że jest proste? Uświadamiam Ci tylko, że przez to swoje męczące stanowisko tracisz radość z życia. — Ja też byłam już nerwowa. W końcu dzisiaj ma dzień wolny i może przestać już traktować to wszystko w ten sposób.
— Co jest według ciebie tą radością z życia? Szczeniackie łamanie zasad? — zaczął mówić coraz mniej przyjemnie. Jego głos zmieniał się, miał w nim coraz więcej nienawiści, ale nie do mnie tylko do mojej postawy.
— Powiedzmy, że wejście na teren innego klanu nie jest rzeczą niedozwoloną i będzie z tego niezły ubaw. — Cały czas nie dawałam za wygraną.
— Przepraszam Puma, ale ja tego nie zrobię. — Zaczął drżeć. Widać było, że nie ma zamiaru tam iść. Ciężko było wychwytać jego emocje, ale wydawało mi się, że to nie do końca jest strach, tylko bardziej coś w stylu martwienia się o innych, bał się po prostu tego, że inne psy mogłyby na tym ucierpieć.
— Jeśli chcesz marnować sobie całe życie, to ja nie nalegam w takim wypadku. — Zaczęłam iść w kierunku jednego z sąsiednich klanów z nadzieją, że Dym pobiegnie za mną.
— Ty też nigdzie nie idziesz. Dość się już dzisiaj nachodziliśmy. Wracamy — nakazał mi natychmiast zawracać. Mówił to bardzo poważnie i nie zbierało mu się na żarty.
— Ja nie zamierzam nigdzie wracać. — Dalej szłam w wymierzonym wcześniej kierunku, nie słuchając jego poleceń.
— To jest rozkaz i musisz go wykonać. Idziesz ze mną, bez dyskusji! — krzyknął tonem rozkazującym i przyznam, że przeszedł mnie lekki dreszczyk.
Byłam bardzo zdenerwowana, naprawdę bardzo go lubiłam, ale nie chciałam tolerować rozkazywania mi, jednak z drugiej strony miał rację, przecież on nie może sobie odpuszczać i się tak narażać dla moich zachcianek. Nie chciałam go dłużej dręczyć, więc zawróciłam i szliśmy do obozu.
— Trochę zimno się zrobiło i ciemno — postanowiłam przerwać nieustanną ciszę.
— Tak. Masz rację, gdybyśmy nie tracili czasu na kłótnie, to wracalibyśmy jeszcze, gdyby było cieplej i jaśniej. —Przewrócił oczami. Widocznie mu jeszcze nie przeszło.
— Czy musimy się nadal kłócić? Przecież jesteś zastępcą, musisz żyć ze mną w zgodzie czy chcesz, czy nie — zaśmiałam się i w sumie miałam trochę w tym racji.
— Trochę przesadziłem, nie powinienem się na ciebie tak złościć, ale ta nasza bezsensowna kłótnia była wykańczająca — ziewnął szeroko, otrzepując się z piasku, który leciał razem z wiatrem, zostając mu na sierści, o moim futrze, które wyglądało, jakbym tarzała się w mokrym piasku przez minimum kwadrans, już nawet nie wspomnę.
— Jesteś śpiący? — zapytałam.
— Bardziej trochę zmęczony, jest już późno. Ale muszę przyznać, że wyglądasz komicznie w swoim nowym wydaniu. Naprawdę, gdybym nie wiedział, że to ty pomyślałbym, że jakiś młody niedźwiedź po paru nieprzyjemnych przejściach się zabłąkał i chcę mnie nastraszyć — zażartował, powstrzymując się od śmiechu.
— Naprawdę jest aż tak źle? — Wiedziałam, że wyglądałam źle, ale porównując mnie do misia „po paru nieprzyjemnych przejściach” potwierdził moje zdanie. Chociaż nie wiedziałam, jak dokładnie wyglądam, miałam nadzieję, że jest trochę lepiej, niż sobie to wyobrażam.
— Otrzep się, powinno być trochę lepiej — poradził.
Postanowiłam go posłuchać, w końcu był ode mnie trochę mądrzejszy, ale nie mówię, że jakoś znacznie, ponieważ ja nie uważam się za głupią i jestem na pewno od niego sprytniejsza. Otrzepałam się i naprawdę poczułam się lżejsza, a ten piasek trochę ważył, nie zaprzeczam.
— Wyglądasz znacznie lepiej — stwierdził. Przez chwilę zastanawiałam się, czy mówi prawdę, ale w jego oczach pomimo ciemności było widać szczerość, więc nie miałam wątpliwości.
— Zaraz nie będziemy widzieć, w którą stronę iść, coraz mniej widać — próbowałam przekazać mu, że musimy szybko wracać do obozu.
— Spokojnie Puma, znam te tereny lepiej niż cokolwiek innego i ty też, ale masz rację, musimy już wracać, nie możemy tracić czasu. — Pies czym prędzej ruszył w stronę naszego obozowiska.
Po drodze rozmawialiśmy o różnych rzeczach, tematy się nam nie kończyły. Zapomnieliśmy już o wcześniejszej kłótni, ale w każdej znajomości są jakieś sprzeczki i to całkiem normalne. Dym był zmęczony, ale zadowolony co było widać. Miałam na początku sprzeczne myśli co do tego, czy on na pewno mnie lubi, ale teraz w stu procentach jestem przekonana, że jednak nasza relacja jest prawdziwa, a nie udawana. Czas nam bardzo szybko mijał. To spotkanie się jeszcze nie zakończyło, a ja nie mogłam się już doczekać następnego.
Weszliśmy na teren obozu i od razu zrobiło się nieciekawie. Cały nasz klan był w nerwach, a to wszystko przez dwójkę szczeniąt, z czego jedno zostało zamordowane. Było wielkie zamieszanie, gdy Dym o wszystkim się dowiedział, zorganizował zebranie Bezwzględnych. Teraz dokładnie rozumiem, o czym pies wtedy mówił. Czuję, że to nie koniec naszych problemów i będzie coraz gorzej.
<Dymie?>
[1274 słowa: Puma otrzymuje 12 Punktów Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz