Usiadłam, wgapiając się w Fenkułową Plamkę i Pustynnego siedzących razem. Słodko sobie chichotali, nieświadomi moich morderczych pomysłów. Próbowałam wmawiać sobie, że nienawidzę Pustynnego, jednak tak naprawdę dobrze wiedziałam, że myśląc o odebraniu mu życia, nie kierowałam się nienawiścią do niego, a raczej chęcią zepsucia życia mojej córce. Nie mogłam znieść myśli, że Fenkuła będzie sobie szczęśliwie żyła, zapominając o mnie, podczas gdy ja najpewniej umrę ze starości w samotności. Och, a tak w ogóle, to wspaniale rymuję.
Do obozu weszły psy wracające z porannego patrolu. Dostrzegłam wśród nich Owcze Serce, która uparcie unikała mojego wzroku. Widząc brak reakcji z jej strony na moje ponaglające spojrzenie, spokojnie do niej podeszłam.
— Przepraszam… — Owcze Serce zaczęła się przepychać przez inne psy, próbując ode mnie uciec. Najwyraźniej nie miała ochoty na rozmowę ze mną, ale ja o to nie dbałam. Tym razem chciałam mieć stuprocentową pewność, że mi pomoże.
— Owcze Serceeee? — krzyknęłam w jej stronę słodkim głosikiem, jednak moje oczy pozostały zimne. — Chciałam z tobą porozmawiać, poczekaj! — Widząc jednak, że suczka totalnie mnie ignoruje, zmieniłam taktykę. — Litości, młoda panienko! Zapomniałaś, że już jestem coraz starsza?! Moje nogi! Ej, zatrzymaj się!
Suczka w końcu zwolniła, jednak widać było, że robi to niechętnie. Totalnie zapominając o moich coraz starszych nogach, podbiegłam do niej, gwałtownie hamując tuż przed jej pyskiem.
— Słuchaj! — szeptałam, patrząc się prosto w jej oczy — Wiesz… Jeśli chciałabyś się wycofać, to możesz mi powiedzieć. Mam nadzieję tylko, że twoje obietnice coś znaczą. Pokładam w tobie wielkie nadzieje, rozumiesz? Rozumiem, że dziadki takie jak Skalny wzbudzają twoją litość, ale Pustynny… — zacięłam się, szukając słów, które mogłyby usprawiedliwić moje plany. — Nie wycofujesz się, prawda? Zrozum, to naprawdę dla mnie ważne. Jestem już coraz starsza i samotna, Fenkułowa Plamka spędza ze mną coraz mniej czasu. Poza tym Pustynny… — szepnęłam jej na ucho, decydując się na kłamstwo — widziałam, jak łamie kodeks wojownika.
— I tak nie powinnaś go zabijać — powiedziała uparcie Owcze Serce, jak na mój gust trochę za głośno. Syknęłam z dezaprobatą.
— To nie jest odpowiednie miejsce na takie rozmowy — mruknęłam, zauważając, że kilka psów zaczęło się nam ciekawsko przyglądać, jednak potem tylko się rozchichotali, wracając do swych obowiązków.
Odczekałam chwilę, stwierdzając, że gdybyśmy od razu wyszły z obozu, czepialskie psy mogłyby zacząć coś podejrzewać. Gdy minęło kilkanaście długich minut, szturchnęłam nakrapianą suczkę i mruknęłam coś do niej, starając się dać jasno do zrozumienia, że idziemy. Owcze Serce podreptała za mną, poruszając się jak mucha w smole. Gdy magazyn zniknął za nami, zwolniłam kroku, stwierdzając, że możemy spokojnie zacząć rozmawiać. Owcze Serce jednak uparcie milczała, wyprzedzając mnie i mozolnie idąc przed siebie.
— Ej, Owcza… — zaczęłam, zdziwiona jej zachowaniem.
— Co znowu chcesz? — wyjąkała suczka z wyraźnymi pretensjami.
— Słuchajże! — krzyknęłam na nią, widząc, że wcale się nie zatrzymuje. — Żałuję, że cię w to wciągnęłam, ale potrzebowałam pomocy, a ty się zgodziłaś — warknęłam na nią, tracąc cierpliwość. — Potem się wycofałaś, nie uprzedzając mnie o tym. Jakbyś się czuła na moim miejscu? Skoro tak się przejmujesz jakimś nieznajomym starcem, którego miałaś zabić, dlaczego jesteś obojętna na moje uczucia? Uczucia wojowniczki z twojego klanu? Wystawiłaś mnie do wiatru, ot co!
Owcze Serce nie odpowiedziała. Szłyśmy jeszcze trochę w ciszy, gdy zaniepokojona zobaczyłam, że niemal weszłyśmy na tereny Tenebris. Stanęłam, a po chwili zatrzymała się także młodsza ode mnie suczka.
— Dobrze… — powiedziała niewyraźnie Owcze Serce — ale nie chcę zagryzać Pustynnego… On jest całkiem miłym psem.
— Chyba nie znasz go zbyt dobrze — prychnęłam — Skoro tak bardzo nie chcesz go zagryzać, to w porządku. Możesz podrzucić mu zatrutą mysz. Weźmiesz jakieś szkodliwe zioła od medyka i napchasz mu do tej zwierzyny. Albo jagody śmierci, szybciej umrze.
— No nie wiem… — Wyjąkała Owcze Serce, wlepiając we mnie przestraszony wzrok. — Pamiętasz, jak mówiłaś, że żałujesz, że mnie w to wciągnęłaś?
Kiwnęłam głową, no bo przecież mówiłam to parę chwil temu.
— Ja też żałuję. Chciałaś mnie wykorzystać, ale ja się głupio zgodziłam. Teraz też chcesz. Nie chcę ci sprawić przykrości, ale chyba odmówię... Chcę być dobrą wojowniczką.
Właśnie zastanawiałam się, czy ją zagryźć, gdy wciągnęłam w nozdrza zapach innego psa. Zaraz… Czy to możliwe, że ktoś tutaj był? Bądź… Nadal jest?
<Jasne Serce? Czekam aż wrócisz, odpisz kiedy chcesz, luz>
[671 słów: Malwowy Ogon otrzymuje 6 Punktów Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz