2 maja 2021

Od Pustynnego Wiatru — zgromadzenie klanów

Pustynny Wiatr cierpliwie czekał na rozpoczęcie zgromadzenia. Rzadko na nim bywał, bo jakoś często go nie wybierali. Dziwne. No ale dobra, ważne, że tym razem się na nim pojawił.
— O, cześć Pustyneczku — zagadnęła do niego Malwowy Ogon, siadając tuż obok niego. Zatrzepotała rzęsami, lecz widząc jego pełne dezaprobaty spojrzenie, lekko się zmieszała. — Znaczy się… Witam, Pustynny Wietrze.
Pustynny postanowił ją zignorować. Wlepił pusty wzrok prosto przed siebie, pragnąc w duchu, by Malwowa raz a dobrze się od niego odwaliła. Po jakimś czasie rozmowy zaczęły cichnąć, a atmosfera gęstnieć w oczekiwaniu.
— Moglibyśmy już zacząć? — zapytał się głośno Sowi Pazur. 
Pustynny Wiatr słysząc jego głos, pokiwał głową z dezaprobatą. Lubił, gdy zastępca przemawiał, bądź brał coś w swoje łapy — zawsze robił to z sensem i sumiennością. Co prawda trochę przy tym się wymądrzał, ale co jak co, nie każdy może być przecież kimś tak ważnym, jak zastępcą klanu.
— Dziękuję, Sowi Pazurze — spróbowała kontynuować przemowę Rzepakowa Gwiazda. — Tak więc, od czego by tu zacząć? Może, eee... — Po krótkiej chwili przerwała, szukając odpowiednich słów. 
Jednak najwyraźniej nie miała pomysłu, co dalej mówić, tak więc syknęła do Sowiego, z prośbą o pomoc. Oczywiście, zastępca Industrii bez zająknięcia ciągnął dalej swą przemowę, lekko wzdychając. Pustynny wcale mu się nie dziwił — Rzepakowa była dobrą liderką, aczkolwiek złotawemu psu wydawało się, że zbyt często się skupiała na jednej rzeczy, zapominając o całej reszcie. Co jednak wojownik mógł o niej wiedzieć? Nie pamiętał, nawet kiedy ostatnio z nią rozmawiał.
— Możecie pochwalić się, jak stoicie z włóczęgami! Bo ostatnio u nas wielu się kręciło, niedaleko naszych granic! — krzyknął jakiś pies. Był dość duży, o gęstej, dwukolorowej szacie. Nie był jednak sam — najwidoczniej przyszedł wraz ze swoim kolegą. Nieznajomy głos wyrwał Pustynnego z zamyślenia. Wojownik Industrii przyglądał się psom przez dłuższą chwilę, po czym jęknął. „Bezgwiezdni…” — pomyślał.
— Niedaleko wszystkich granic, jeśli dobrze słyszałem. Temat był poruszony na poprzednim zgromadzeniu, ale epidemia i śmierć Ciemniej Gwiazdy zajęła wszystkich. Epidemia skończyła się z niewielkimi stratami, a włóczędzy ciągle grasują.
To miały być ostatnie chwile spokoju.
— Po co tutaj przyszliście?! — krzyknęła Malwowy Ogon, od której Pustynny Wiatr na szczęście zdążył się odsunąć, zajmując miejsce obok jej córki.
— Ponieważ mamy te same problemy i tego samego wroga. Jesteśmy częścią tego samego społeczeństwa — powiedział jeden z Bezgwiezdnych.
— Z pewnością… — wysyczała z furią Malwowa. — Ale wiarę, to już nie!
„No nie…” pomyślał Pustynny Wiatr: „Jeszcze niech zaczną się przekrzykiwać o to, kto w co wierzy.”
— Malwowy Ogonie, opanuj się — warknął zastępca Rzepakowej. Jak widać, nieźle się zawstydził za wojowniczkę ze swojego klanu. Zresztą, nie tylko on. Pustynny Wiatr w tej chwili mógł oddać wszystko, byleby tylko zamknąć raz na zawsze pysk Malwowej.
— Czy tylko kuźwa ja tutaj latam całe dnie za włóczęgami?! Nie sądzicie, że to dziwne jak liczną grupą są i rozproszoną jak robaki?! Jestem przekonany, że to grupa zorganizowana, która bada nasze słabości! — wykrzyczał brązowo-czarny Bezgwiezdny, nie panując nad emocjami.
— Nieznajomy, trzymaj swe emocje na uwięzi, jesteś tu tylko gościem, pamiętaj — Pustynny Wiatr zwrócił uwagę samcowi.
— Przestańcie wrzeszczeć oboje — powiedziała Mleczne Oko.— I dajcie swoim liderom mówić.
— Przepraszamy — grzecznie przeprosił Pustynny Wiatr, czując się winny za Malwowy Ogon i jej dziwaczne zachowanie, a także za to, że sam wtrącił się do tej burzliwej wymiany zdań. — Rzeczywiście zachowaliśmy się nie na miejscu.
Złoto-czarny pies stwierdził, że temat jest skończony, tak więc podjął rozmowę z Fenkułową Plamką. Suczka posyłała mu swoimi błękitnymi oczami zaczepne spojrzenia, spokojnie bijąc ogonem o przysypaną śniegiem ziemię. No cóż, wyglądała nawet ładnie. A przynajmniej zdaniem Pustynnego. Tak więc zaczęli między sobą cicho rozmawiać i chichotać, do czasu oczywiście, bo jak wiadomo, Malwowy Ogon nie odpuściła Bezgwiezdnym i przy najbliższej okazji znowu wróciła do tematu:
— Nie jesteście klanem, idioci! Tylko zgrają włóczęgów bez tradycji! — wykrzyczała, drżąc z wściekłości.
— Jesteśmy skuteczni — odwarknął jej dwukolorowy pies.
— Łatwo utrzymać zdrowie, kiedy jest was trzech na krzyż — wtrąciła się do rozmowy Nakrapiana Gwiazda.
— Skuteczni, skuteczni! Nic dziwnego! Wygnaliście nas z bezpiecznego lasu! Zajęliście tereny bez dwunożnych, gdzie mysz by sobie nawet poradziła! Daruj sobie te gadki!
,,Nie, nie, nie… Błagam.’’ — pomyślał gorzko Pustynny Wiatr, odrywając wzrok od oczu Fenkułowej, wpatrując się z błaganiem w gwiazdy. ,,Ja nic nie chcę. Tylko błagam. Błagam was, niech ta Malwowa przestanie gadać takie głupoty. No kurwa. Błagam.’’ Poczuł, że siedząca obok niego Fenkułowa Plamka także się spina i zakłopotana drapie się za uchem. Popatrzył się z politowaniem na Malwową, jednak ta była na tyle zezłoszczona, że totalnie go zignorowała.
— Rozumiem, że bariera wiary jest dla was barierą nie do pokonania — powiedział Bezgwiezdny do suki. — I nie mam zamiaru zmuszać cię do uznania nas za klan. Nie mogę tego zrobić. Możesz myśleć, co chcesz. Ale żyjemy w tym samym mieście i mamy te same problemy. Czy tego chcecie, czy nie, czy nas uznajecie, czy nie. Nie ruszymy się z tego miejsca. Możecie nas mieć nawet za szczury. Zamiast nas przeklinać, może wróćmy do tematu?
— Tematu, powiadasz? Tematu? Z wami? Czy można z wami normalnie porozmawiać? Nie zauważyłam, naprawdę. Zgromadzenie klanów jest dla nas ważne, Bezgwiezdni. Jesteśmy psami wierzącymi a wy nie. Przychodząc w to miejsce, obrażacie nas. — Malwowy Ogon nie dawała po sobie poznać, że jest zawstydzona. Zamiast tego uparcie drążyła temat, jeszcze bardziej niszcząc swoją reputację.
— Nie jesteś przywódcą prawda? Siedzi ona obok ciebie, tak samo, jak zastępca. Czemu oni się nie wypowiedzą, zamiast ciebie? Skoro mówisz tak, jakby twoje zdanie było zdaniem klanu? Zgromadzenie, z tego, co wiem, ma służyć omówieniu spraw, nie modlitwom — odpowiedział zadziornie łaciaty samiec. — Czy jest jeszcze coś do powiedzenia na istotne tematy? Czy na twoim warczeniu będziemy kończyć?
— Poczeka  Bezgwiezdny na słowa przywódców, skoro tak bardzo na ich zdaniu ci zależy — wykrztusił Pustynny, świdrując Malwowy Ogon wzrokiem. „Przynosi wstyd Industrii” pomyślał ze złością, po czym wrócił do rozmowy z Fenkułową Plamką.
Mimo że kłótnia wojowniczki Industrii i dwóch bezgwiezdnych psów dobiegła końca, atmosfera na zgromadzeniu wcale się nie uspokoiła, a przynajmniej tak było zdaniem Pustynnego. Wszyscy niemal czekali, by Malwowy Ogon znów się na kogoś rzuciła z furią, jednak na szczęście nic takiego się nie stało. Gdy przywódcy wraz z zastępcami skończyli przemawiać, wszystkie psy zaczęły się rozchodzić do swych obozów.
— Współczuję ci, że masz taką matkę — zagadnął Pustynny Wiatr, zerkając na Fenkułową.
— Yhmm… — wymruczała dwukolorowa suczka, spoglądając z lekkim przestrachem na Malwowy Ogon. — Obawiam się, że znów zaczęła coś kombinować.
Pustynny Wiatr kiwnął głową, jednak jego w jego myślach zaczęło krążyć pytanie: ,,Hmm, ciekawe, czy Fenkułowa będzie dobrą matką… Em… Znaczy… Co mnie to powinno interesować?.’’ Pokręcił głową, starając się przegnać te myśli i przyspieszył kroku.
— Chodź szybciej, Fenkułowa Plamko — rzucił przez ramię. — Zostaliśmy w tyle.
I oba dwukolorowe psy przyspieszyły kroku, biegnąc po zimnej ziemi, a nad nimi błyszczały gwiazdy.
[1099 słów: Pustynny Wiatr otrzymuje 10 Punktów Doświadczenia + 5 za zgromadzenie]

1 komentarz:

  1. ,,Pustynny Wiatr słysząc jego głos, pokiwał głową z dezaprobatą. Lubił, gdy zastępca przemawiał, bądź brał coś w swoje łapy (...)''
    Ale wpadka 🤦‍♀️ Miało być pokiwał głową z aprobatą xD

    OdpowiedzUsuń