2 maja 2021

Od Rzepakowej Gwiazdy — „Malutkie szczeniaczki są lekarstwem na wszystko, czyli jak nie dostać zawału patrząc na narodziny”

Tego nieszczęsnego dnia na ziemię zstąpiły chyba jakieś boskie siły, ponieważ jak na zawołanie wodza wszelkie wiatry dostępne w odległości do pięciuset psich stóp zebrały się, aby razem z wodospadem opadającym na piach z nieba stworzyć coś na wzór huraganu siejącego postrach wśród małych gnojaków, siedzących w posłaniach razem z mamusią. Wszystkie dostępne w okolicy chmury zebrały się w jedno, głupie miejsce, o dziwo tuż nad ich głowami, zasłaniając ostatnie źródło światła, dodatkowo pozostawiając pana medyka zdanego samemu instynktowi — jakby Gwiezdni bardzo nie chcieli widzieć tego, co miało się wydarzyć (co w zasadzie byłoby nierozsądne, dlaczego mieliby nie być zachwyceni widokiem cudu narodzin liderki najlepszego klanu ze wszystkich klanów?!).
Ale się udało, urodziła.

— Sowi, Sowi Pazurze! Patrzże szybko, patrz jakie to śliczne! — wrzasnęła jak poparzona tuż po tym, jak tylko ostatni z trzech malutkich, ślepych psiaczków wydostał się z jej pokręconej jak leśna droga macicy. — Złap sobie, zobacz jakie fajne!
A Sowi tylko na nią popatrzył.
— Nie podoba ci się? — spytała już ciszej, smutniejąc przez brak entuzjazmu z jego strony. Mógłby się przynajmniej trochę postarać, w końcu to szczeniaki, a wiadomo, że każdy kocha szczeniaki!
— P-podoba… no, fajne nawet są — westchnął niechętnie, próbując ją jakoś pocieszyć. Nie mógł przecież pozwolić, żeby zaraz się rozryczała czy coś, bo to by dopiero była katastrofa, ale taka przepotężna, możliwe, że nawet i wojna!
— No wiem, ma się te geny! — Czy ona ma rozdwojenie jaźni? — A co myślisz o tym?
Zadowolona liderka mozolnie podniosła się z przygotowanego przez medyka wygodnego posłania, cicho stękając, następnie rozglądnęła się wokół, chyba szukając któregoś z psiaków.
— O którym niby?
— No, eee… — Zgubił jej się? — o, to ten!
Morda Rzepakowej nagle stała się jeszcze bardziej szczęśliwa, na co wskazywał jej nienaturalny uśmieszek, powstały na widok znalezionego szczeniaka. Czy to normalne, żeby się cieszyć aż tak?
— Patrz, patrz szybko! Ma jedno oczko jak ja, a drugie, eee… no chyba nie jak ja — zatrzymała się, nie będąc pewna w jaki, kurdebele, sposób jeden z gnojów dostał jedno w innym odcieniu niż ona, Oszroniony czy Sowi Pazur, przecież każdy z nich posiada takie ciemne, złote, czy jakoś inaczej brązowe. To się nie dodaje!
— No, ale dotknij, jakie to cieplutkie jest!
Zaraz, co?
— Cieplutkie?
— No, cieplutkie! — potwierdziła, uśmiechając się w taki sposób, że bardzo łatwo byłoby ją pomylić z seryjnym mordercą. — Jak świeża, zielona pleśń, którą widzieliśmy ostatnio! Pamiętasz ją, co nie?
— Rzepa, tobie to chyba wystarczy na dzisiaj, powinniśmy wra… — Co ty tam niby mówiłeś, Sowi?
— O jeny, jeny, a ten? Tego na pewno pokochasz!
Liderka zauważyła drugiego potomka, który akurat zaczął niespokojnie się wiercić, przy okazji zabierając innemu miejsce do wypoczynku. Może chciał uciec, bo dowiedział się, jaka jego matka jest dziwna? Nawet jeśli, to nie zważając na powód jego zachowania, ta zwyczajnie przeniosła go bliżej siebie i siedzącego obok Pazura, który tym razem z większą ciekawością wpatrywał się w syna.
— Mógłbyś mi pogratulować takich ładnych dzieci, no wiesz?!
Ale Sowi nie odpowiedział, ponieważ zapatrzony w malutką istotę nie był nawet w stanie wydusić z siebie paru prostych słów. Zastępca zdawał się wpaść w wielki zachwyt, co uszczęśliwiło Rzepę. Jej wzrok wbił się w rozmarzonego towarzysza, skanując jego zamyślony pysk, co było niezwykle rzadkim, jak i pięknym dla niej widokiem. Marzenie o kochającej rodzinie w końcu się spełniło, nieprawdaż?
— No, ten to faktycznie… fajny — przyznał w końcu totalnie zauroczony, lekko szturchając nowonarodzonego nosem. Chyba już wiadomo, kogo będzie faworyzował.
„A nie mówiłam?” — szepnęła do samej siebie, równocześnie uśmiechając się szerzej.
— O, panie medyk, pan dalej tu jest — zauważyła Rzepakowa, gdy tylko biedny, wymęczonego już życiem psiak zdążył znudzić młodą parę. Ten to będzie miał trudne życie.
I tak oto proszę państwa, doszliśmy do końca tego jakże pięknego, emocjonalnego wydarzenia, które z pewnością będzie przewijać się w głowie Rzepakowej Gwiazdy przez bardzo długi czas, jednak to nie był jedyny cud, który postanowił do nich zstąpić tego dnia — nie zapominajmy o cudownej przemianie niezwykle gnojowego Sowiego Pazura — miejmy nadzieję, że obecność małych dzieciaków dobrze na niego wpłynie.
[655 słów: Rzepakowa Gwiazda otrzymuje 6 Punktów Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz