— Co wy najlepszego wyrabiacie?!
— Dobrze się czujecie? Co wy macie w tych pustych łbach!
No i nici z dobrego wyjścia na mentorze. Krwawy Zew powiedział tylko: „Świetna robota. Oddzieliłyście się od patrolu i nawet nie umiałyście iść normalnie po ziemi…”. Pewnie się mnie wstydził! Ale jestem głupia, naprawdę! Co ja najlepszego wymyśliłam…!
W ciszy wróciłam do obozu, nie patrząc nikomu w oczy. Spojrzałam natomiast na wojowników kładących nowe zwierzęta na stercie mięsa. Nie miałam wystarczająco odwagi, aby po takim popisie inteligencji wziąć coś razem z idącymi w ich stronę uczniami. „Głodowanie to zbyt mała kara, ale lepsza niż żadna…” — pomyślałam, kiedy w ciszy i z żalem minęłam soczystą mysz.
Poszłam do legowiska uczniów, gdzie była już Konwaliowa Łapa. Prosto z górki zaczęłam jej się żalić.
— Nic mi nie wychodzi, mentor mnie nienawidzi, a dodatkowo ciebie wciągnęłam w kłopoty! Czy nie jestem godna pożałowania? Chcę umrzeć!
— Uspokój się — melancholijnie rzuciła moja siostra, bez wyrzutów sumienia jedząc królika. No tak, w końcu to był mój pomysł! Tylko ja powinnam cierpieć, rozsądne posunięcie, siostro! Pragnęłam jej podziękować, bo patrzenie jak je mięso było prawdziwą torturą. Z zawstydzeniem uspokajałam żołądek, domagający się porcji strawy.
— Dlaczego nic mi nie wychodzi?
— A dlaczego się tym przejmujesz?
— Bo wszyscy uważają mnie za głupka! Co ja robię z moim marnym…
— Aroniowa, uspokój się, naprawdę. Nie jestem twoim mentorem, nie masz mi się żalić.
Popatrzyłam się na nią smutno. „Czy ona naprawdę nic nie rozumie?”
— Mojemu mentorowi żalić się nie mogę. Wyśmieje mnie, bo on sam nie ma nigdy wyrzutów sumienia.
— Nie ma psów idealnych — moja siostra ze spokojnym wyrazem pyska przemawiała. — To, że widzisz inne psy w lepszym świetle niż siebie samą, nie znaczy, że tak jest. Naprawdę, nie mam zamiaru podnosić ci samooceny! Weź się w garść i daj mi dokończyć jedzenie.
W ciszy spoglądałam, jak po wypowiedzeniu mądrości życiowych moja siostra zjada królika. Oblizała się po zakończeniu posiłku, a następnie położyła się do spoczęcia. Z żalem spoglądałam na nią. Po chwili westchnęłam.
— Chyba masz rację. Przestanę się tym przejmować. Co się stało, to się nie odstanie…
Ułożyłam się koło niej, w ciszy spoglądając na świeży mech.
— I dobrze — ziewnęła.
Patrząc w jej hipnotyzujące oblicze, prędko odpłynęłam w świat marzeń sennych. Konwaliowa wstała, i spoglądając na mnie przez bark, wyszła z legowiska.
Koniec wątku Aroniowej Łapy i Konwaliowej Łapy.
[375 słów: Aroniowa Łapa otrzymuje 3 Punkty Doświadczenia i 2 Punkty Treningu]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz