Sosnowa Łapa biegła przez polanę razem ze swoim mentorem. Wiatr rozwiewał przyjemnie futerko suczki. Już za niedługo dostanie imię wojowniczki! Tym biegiem żegnała już swoje uczniowskie życie. Była taka szczęśliwa! Będzie mogła sama polować! I przynosić żywność dla klanu! Będzie wspaniale!
Sosnowa Łapa zamrugała oczami. Rozejrzała się, nie wiedząc, gdzie jest. Po chwili sobie przypomniała. To legowisko medyka. Jej nowy dom teraz. Westchnęła. To był tylko sen. Piękny sen. Położyła łapę na pysku. Dlaczego? Do jej oczu napłynęły łzy. Dlaczego wtedy zechciała udowodnić sobie i braciom, że też jest w stanie zostać wojowniczką tak szybko jak oni? Dlaczego wtedy upadła? Dlaczego jej życie musiało się zmienić? Teraz utknęła tu, w legowisku medyka, zamiast wiatru czuje zapach ziół, zamiast biegu, musi zadowalać się kilkoma ruchami bez bólu swoich tylnych łap. Zamiast imienia wojowniczki, będzie nosić imię uczennicy. Na zawsze nią zostanie. Nawet jej mentor jej nie może już uczyć. Dlaczego musiało tak się stać? Ona chciała biec, biec jak wiatr, ścigać się z nim, polować. Być pomocna klanowi. A teraz? Utknęła w legowisku medyka, zostając utrapieniem dla całego klanu. Jej ciałem wstrząsnął szloch. Jej marzenia runęła jak góra z patyków budowana przez szczeniaka. Nie tak wyobrażała sobie swoje życie. Nikt nie będzie z niej dumny. Nikt jej nie powie, że jest z niej szczęśliwy. Klan nie będzie na nią patrzył z podziwem. Nic takiego się już nie stanie. Spojrzała na siostrę, Cynamonową Pestkę. Uczennica medyczki z radością wypełniała swoje obowiązki. Kiedyś chętnie z nią by porozmawiała, ale teraz nie miała na to ochoty. Większą część dnia spędzała ze swoimi myślami i wszechobecnym zapachem ziół, do którego zdążyła się już przyzwyczaić. Nagle usłyszała jakiś szelest. Zjeżyła futro na karku. Powąchała powietrze. Obcy zapach! Ktoś wszedł na teren obozu!
— Kto tu jest? — spytała, próbując, żeby jej głos brzmiał groźnie. — Pokaż się!
Jej oczom ukazał się duży, czarno-biały pies. W jego oczach było widać ciekawość.
— Hej — odparł.
— Wszedłeś na teren obcego klanu! — oznajmiła groźnie suczka i uniosła się na przednie łapy. A przynajmniej miała nadzieję, że tak zabrzmiała. — Ktoś ty? I dlaczego tu jesteś? Może jesteś duży i groźny, ale ja też nie jestem bezbronna! — Wyszczerzyła kły.
Rosły husky tylko przekrzywił głowę, po czym się uśmiechnął.
— Spokojnie, nie zrobię ci krzywdy — odparł. — Jestem Wojowniczy Mróz — oznajmił.
Sosnowa Łapa zdziwiła się przyjaznym tonem psa.
— Ale jesteś na naszym terytorium — odparła.
— A, lubię sobie pochodzić pomiędzy klanami — odparł lekko pies. — Zauważyłem, że byłaś smutna. Coś się stało?
— A ja jestem Sosnowa Łapa. — Suczka na następne słowa spojrzała w bok. Nie chciała mówić, co jej się stało. — Iii wszystko jest w porządku. Najlepszym. — Uśmiechnęła się lekko, starając się, żeby wyglądało to naturalnie.
Wojowniczy Mróz przyjrzał jej się.
— To jest legowisko medyka prawda? Ładnie tu macie — oznajmił z uśmiechem. — Tyle zapachów!
Sosnowa Łapa przekręciła głową. Co on, nigdy nie był u medyka? Szczęściarz.
— Tak, to legowisko medyka. I sądzę, że nie będzie zadowolony, jak cię zobaczy a co dopiero, jakby coś zginęło — odparła.
Wojowniczy Mróz uśmiechnął się szerzej.
— Ja tam nie przyszedłem niczego kraść, jestem tu z ciekawości. A dlaczego tu jesteś? Bo jesteś u medyka, a u medyka jest się, jak jest się chorym prawda? Chyba że jesteś uczennicą medyka.
— Nie, nie jestem. Moja siostra nią jest. Ja jestem… tak, jestem ranna — odparła cicho. — Mam problem z biodrem. I nie mogę chodzić.
— Ojej — odparł pies. — To dlatego tu jesteś, ale spokojnie, wyleczysz się i… — zaczął radośnie.
— Właśnie się nie wyleczę. Ja nie jestem w stanie chodzić. W ogóle. I tak zostanie. — Suczka poczuła łzy w oczach. Nie, nie może zacząć płakać przy obcym psie!
Nastała chwila ciszy.
— Ojej, współczuję — odparł pies. — Ale zostaniesz wojowniczką? — spytał.
— Chyba nie. Nie jestem w stanie polować, chodzić na patrole. Zostanę tu do końca życia. Bezużyteczna — dodała, czując gulę w gardle, która nie pozwalała jej mówić.
— Jesteś pewna? — spytał Wojowniczy Mróz, a w jego oczach pojawiła się radość. — Żeby ktoś uznał cię za bezużyteczną, musisz najpierw ją być.
Suczka uniosła głowę.
— Ale jak mam ją nie być?
— Musisz znaleźć inny sposób, żeby polować bez użycia tylnych nóg! — oznajmił radośnie pies.
— Ale jak? Przecież rzucając się na zwierzynę, odbijasz się tylnymi nogami. Jak mam polować bez tego?
— Masz przecież jeszcze przednie! — stwierdził pies z radością.
Suczka uśmiechnęła się lekko. Ciekawe jak ma polować? Ale może jest szansa? W jej serce wstąpiła dawno już nieodczuwana przez nią nadzieja.
<Wojowniczy Mrozie?>
[715 słów: Sosnowa Łapa otrzymuje 7 Punktów Doświadczenia i 1 Punkt Treningu]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz