29 czerwca 2021

Od Fiołkowej Skałki

Widmo rychłej śmierci potrafi odcisnąć swoje piętno na każdym — a co dopiero na nieskalanej, anielskiej duszyczce, która ma przed sobą całe życie i marzy jedynie o przeżyciu każdego kolejnego dnia według własnych zasad. Takie już jest jej przeznaczenie, wmawiała sobie. Najwyraźniej Gwiezdni zadecydowali, że tak musi być. Że jej historia wśród innych pobratymców powinna zakończyć się przedwcześnie, by mogła wypełniać swoje zadanie tam, wyżej. Wśród jej przodków.
Wiara suki była nienaruszona żadną wątpliwością. Fiołkowa Skałka od dzieciństwa pokładała swoją nadzieję, miłość i zaufanie w Gwiezdnych, niewzruszenie przekonana, że pewnego dnia stawi się u ich boku, dumna, że doczekała tego momentu, i zostanie przez nich doceniona dzięki swojej wierze, a także życiu zgodnym z ich zasadami. Wiedziała jednak, że nie każdy działał w podobny sposób. Zdawała sobie sprawę z faktu istnienia dużej grupy psów, które nie uznawały istnienia siły wyższej w postaci ich przodków. Szanowała tę postawę, ale nigdy, przenigdy nie przeszło jej przez myśl, by powielić ich sposób myślenia. Trwała w swoich przekonaniach twarda niczym głaz, który od setek lat spoczywał w jednym miejscu, nienaruszony przez żadne załamania pogody, nawałnice, powodzie czy pożary. To właśnie wiara utrzymywała ją przy zdrowych zmysłach i pozwalała dalej cieszyć się życiem, mimo druzgoczącej diagnozy, postawionej przez medyka, gdy Fiołek była jeszcze szczenięciem.
Nowotwór. Podstępny, ciężki — o ile nie niemożliwy — do pokonania, stawiający sukę z góry na przegranej pozycji. Z każdym kolejnym dniem uciekała z niej odrobina życia, prowadząc nieuchronnie do jej kresu, który mógł nadejść w każdej możliwej chwili. Diagnoza nie pozostawiała wątpliwości — w końcu nadejdzie dzień, gdy Fiołkowa odda swoje ostatnie tchnienie, a jej bezwładne ciało pozostanie jedynie pustą skorupą, w której brak jest oznak życia. Ale w tej samej chwili jej dusza zostanie zabrana przez Gwiezdnych, a ona będzie mogła spocząć z ulgą w Coelum. Ta myśl napawała ją niczym poza spokojem. Suka żyła z przekonaniem, że powinna podążać za swoim przeznaczeniem i nie sprzeciwiać się mu, bo śmierć to dopiero początek — tak mówiła jej wiara. Dlatego nie załamała się, gdy medyk przekazał jej przykre wieści. Można powiedzieć, że to właśnie wtedy uświadomiła sobie, że życie jest jedno, i powinna przeżyć je w taki sposób, by nie żałowała ani jednego dnia. Zaczęła podążać ścieżką, którą sobie obrała i była szczęśliwa. Zdrowa na umyśle i zadowolona z własnych dokonań.
A później sytuacja zaczęła wymykać się spod kontroli.
Wprawne oko mogłoby powiedzieć, iż osobowość Fiołek uległa pewnej zmianie, drobnej, ale istotnej. Sama zainteresowana nie zważała na ten fakt, ciężko też stwierdzić, czy go w ogóle zauważyła. A przecież w przyszłości mogło to zaważyć nawet na jej życiu. Wychodząc z własnej strefy komfortu, testując nowe rzeczy i zdobywając doświadczenie w przeróżnych dziedzinach, Fiołek zaznawała uczucia adrenaliny przejmującej kontrolę nad jej organizmem wielokrotnie. Nie było w tym nic nadzwyczajnego, standardowe reakcje organizmu. Do czasu. Bo przecież ciało zaczyna się przyzwyczajać do danej substancji, a później — chcieć więcej. I w taki sposób, nieświadoma tego, co się dzieje, Fiołkowa Skałka uzależniła się od adrenaliny.
Słońce wzniosło się ponad horyzont zaledwie kilka minut temu, oświetlając ziemię piękną, jasną łuną. Ptaki świergotały, popisując się swoim śpiewem i dumnie krążąc na tle horyzontu, a delikatny, przyjemny wiaterek owiewał okolicę, stwarzając idealne warunki na spacer. Pojedyncze kępki trawy pokrywała rosa, ostała po nie tak ciepłej nocy. A pośród tego wszystkiego, łapa za łapą, skupiając się na każdym swoim kroku, Fiołkowa Skałka przemierzała tory kolejowe, uważnie nasłuchując odgłosów nadchodzących z oddali. Dla niej nie istniało nic innego prócz tu i teraz. Po nieprzespanej nocy liczyła na to, iż rześki spacer przyniesie jej oczekiwane ukojenie i ulgę, a także rozgoni niechciane myśli spowijające jej głowę. Swoją uwagę skupiła na otaczającym ją horyzoncie, który może nie był najpiękniejszy, ale miał swój własny klimat, który suka szczerze adorowała. Prawdę mówiąc, Fiołek nie czuła się od wczoraj zbyt dobrze. Ignorując ostrzegawcze sygnały płynące z organizmu i zdrowy rozsądek, który sugerował, że powinna zostać wśród swoich i wypocząć, wolała postawić na swoim i ruszyć przed siebie. Nie było to rozsądne, ale uważała, że mały spacerek nigdy nikomu nie zaszkodził, zwłaszcza jej. Radziła sobie w ciężkich sytuacjach, a do złego samopoczucia była już permanentnie przyzwyczajona, chociaż z każdym krokiem głowa ciążyła jej coraz bardziej, a mięśnie stawiały opór, jakby nie chcąc pracować. Suka postanowiła zejść z torów i odczekać kilka minut, w nadziei, iż poczuje się lepiej i będzie mogła kontynuować wędrówkę. Próżne jednak były jej nadzieje. Nie zdążyła nawet policzyć do trzech oddechów, nim ugięły się pod nią łapy i runęła bez życia na ziemię. 
<Ktoś?>
[737 słów: Fiołkowa Skałka otrzymuje 7 Punktów Doświadczenia]

1 komentarz: