10 czerwca 2021

Od Pszczółka CD Rosy (Zroszonej Łapy)

Spoglądałem z wyższością na starszą ode mnie suczkę. Stanąłem na palcach, chcąc być wyższy od niej. Cały czas jednak to ona patrzyła na mnie z góry, przez co się zdenerwowałem. Ona jest naprawdę głupia. Dlaczego nie może mieć krótszych nóg?
W mojej głowie zaświtał pewien plan. Ojej, tak, ale jestem wspaniały i sprytny! Zwiążę jej czymś łapy i poczekam sześćset sześćdziesiąt sześć wschodów słońca, a potem powiem głośno: Proszę, proszę, przeklinam cię i zaklinam, bądź niższa.
I wtedy ona zacznie piszczeć i się skurczy. A następnie ja, zwany Pszczelą Gwiazdą powiem jej: Jestem od ciebie wyższy! I to będzie naprawdę bombowe.
Jestem z siebie dumny.
Tylko szkoda, że moja mama mnie nie lubi. Ale ja jej także, więc jest po równo. Za to lubię Pilarkę.
— Och, ach, a co to znaczy to bycie zajebistym? Mam nadzieję, że to coś miłego i że ja także będę zajebista. Oczywiście, jeśli to coś dobrego. Bo jak by było to coś złego, to by mi było przykro — Tutaj suczka pokazała, jak bardzo by jej było przykro — ale, jak mam być szczera, to średnio mnie to obchodzi, wiesz? Ojej, ale jesteś fajny i… — pisnęła suczka, a jej ogonek robił takie kółka i kółeczka niczym te wielkie ptaki dwunożnych, które latają wysoooko na niebie, miażdżąc Gwiezdnych, którzy potrąceni spadają z obłoków. Oczywiście, tak naprawdę jest — psy, które spadają z nieba, się kurczą i stają się szczeniętami. No bo jak niby inaczej miałyby powstawać szczeniaki? Sam odkryłem tę teorię, która utwierdziła mnie w przekonaniu, że mam moce Gwiezdnych! Wspaniale, nie?
— Wiem, że jestem fajny — odparłem uśmiechnięty, gdyż naprawdę tak myślałem. Byłem przeszczęśliwy, że ktoś się ze mną zgadza! Już nikt, nigdy, przenigdy mi nie powie, że jestem śmieszny, mały i słodki! O fuj, przecież wcale taki nie jestem. Oni się po prostu wszyscy nie znają.
— …i słodki — sapnęła suczka, wlepiając we mnie wzrok.
Zamrugałem tyyyyle razy, a jednak jej pisk nadal brzmiał mi w uszach. Jestem słodki?! Zaniosłem się szlochem, zaciskając powieki.
— COŚ TY POWIEDZIAŁA?! — krzyknąłem, otwierając oczy. Zalałem się łzami, które spływały mi do pyska, zostawiając na języku słony posmak. Przełknąłem ślinę, radując się jej pysznym smakiem. Nie wiedziałem, że łzy są takie p y s z n e. Ajajaj, ale to bombowe! Moje łzy są wspaniałe! Niech oczy je produkują cały czas! Zacząłem się śmiać, jednak zaraz przypomniałem sobie o suczce, która mnie obraziła. Wyprostowałem się, milcząc.
Przyglądnąłem się jej krytycznym, załzawionym wzrokiem, pociągając nosem. Muszę jej wymyślić jakąś karę, tak bardzo ohydną i okropną, by pożałowała za swe kłamstwa.
— Jesteś bardzo brzydka — powiedziałem na głos moje przemyślenia. Suczki bardzo nie lubią, jak się o nich tak mówi. Ale to była prawda, a ja m u s i a ł e m jej to uświadomić, bo jestem bardzo grzeczny i miły, i szczery. Bo ona ma takie wielkie oczy jak u jakiejś muchy (kiedyś widziałem muchę z bliska, i to było bombowe, ale to inna historia) i jak dla mnie one są brzydkie, bo jakieś takie w kolorze sraczki. Ciekawy, acz bardzo ohydny kolor, że chce się rzygać!
Ale ja pięknie myślę! „Acz” to takie wspaniałe, po prostu wspaniałe słowo!
Rozchichotałem się wesoło, podchodząc w stronę większej ode mnie suczki. Muszę sobie powiększyć łapy, bo ona nadal była ode mnie wyższa. Co prawda moja mama mówiła, że nie liczy się wygląd, acz serce. A wiecie, co było najdziwniejsze? Że zaraz potem Cedrowy Deszcz zaczęła mnie opisywać z w y g l ą d u. A o moim sercu i duszy to nic nie powiedziała. A co, jeśli nie mam serca? Albo nie mam duszy? Albo nie mam tego i tego?
A właściwie, po co komu jest serce i dusza?
Po nic. Ja nie mam serca i duszy, bo jestem wyjątkowym psem, i umiem funkcjonować bez nich. I to robię o wiele lepiej niż inni, naprawdę!
— Nie zbliżaj się do mnie! — krzyknęła brązowa suka, cofając się w popłochu. — A ty jesteś głupim, małym, śmierdzącym Ventusianinem!
— Ventusem, jeśli już — poprawiłem ją, obrażony jej kłamstwami. Jak ona tak może? Ktoś powinien ją ukarać! Może związanie jej nóg to nie był taki zły pomysł! No oczywiście, że nie był. Był superowy! Tylko muszę znaleźć bądź wyczarować linę.
— Wcale nie! Jesteś Ventusianinem! — odkrzyknęła suczka. — Jestem od ciebie starsza i wiem lepiej! To jest szczera prawda! Ty gadasz jakieś głupstwa! Moja mama mówiła inaczej, i ona miała różowy nos! I ona mnie nazwała Rosa, bo ona kochała te fajne zwierzątka, a ty masz głupie imię, które nic nie oznacza!
Ona na pewno kłamie! Nawet mi nie powiedziała, ile ma księżyców! Chce wykorzystać kłamstwa, by być ode mnie lepsza! Mam jej dosyć!
— Idę po wojowników! — rzuciłem na odchodne i pobiegłem w stronę obozu. Biegłem tak szybko jak wiatr, jak morderczy płomień, który wszystko rozwala! Byłem niepokonany!
Zaraz jednak przywołałem się do porządku, uparcie odtwarzając sobie w myślach wyzwiska tej głupiej Rosy (swoją drogą, co to w ogóle za imię?! Paskuda). Przecież ja, w porównaniu do niej mówię szczere i dobroduszne słowa.
Ze zwieszoną głową wszedłem do obozu, pochlipując pod nosem nad tą głupią suczką.
Nie no, ale tak naprawdę, to jestem zajebisty.
A właśnie, będę się musiał w końcu dowiedzieć, co to oznacza, jakbym jeszcze kiedyś spotkał tą zroszoną sraczkę.
Powoli skierowałem się w stronę Jaskółczego, bo jestem pewny, że on będzie wiedział, co to oznacza. Zaraz jednak zmieniłem zdanie, kierując się do mojej głupiej matki.
Najpierw się jej pożalę, ona bardzo to lubi.
I ja też to bardzo, bardzo lubię.
(Tylko nie mówcie jej o tym, dobrze? Dzięki).
<Zroszona Łapo?>
[907 słów: Pszczółek otrzymuje 9 Punktów Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz