Kiedy tylko wyznaczyłam sobie cel, od razu poczułam się pewniej. Świat wyglądał jaśniej, a chrapanie i pierdzenie Kruczka przez sen było mniej upierdliwe. Życie jest takie pięknie!
Co do mojego celu bycia najlepszych z wojowników… Wprawdzie nie zostałam jeszcze uczniem, jednak nic nie stało na przeszkodzie, aby trochę się podszkolić przed czasem. Nie chodziło mi o to, by kogoś oszukać, a jedynie być do przodu o parę księżyców. Co im szkodzi, pokazać mi parę chwytów, abym potem miałam łatwiej? Zdeterminowana obserwowałam moich rodziców spod przymrużonych oczu, próbując wyciszyć poczucie winy. Mój wzrok natknął się na sylwetkę rosłego wojownika. Pustynny Wiatr zapewne przyłożyłby się do mojego przedwczesnego treningu i włożył w niego dużo serca, ale obawiałam się, że zbyt dużo. W końcu nie chciałam mieć natrętnego, dodatkowego mentora (bo przecież nikt nie mówi, że nie można mieć dwóch?), który wciąż bzyczał mi nad uchem o kolejnym treningu i zarzucał brak idealności w wymienianiu posłań starszyzny.
Fenkułowa Plamka? Cóż, ona nie wchodziła nawet w rachubę. Byłam pewna, że zaśmieje się z moich ambicji i każe zbierać mech, w tym czasie słodko gawędząc z przyjaciółmi. Z jej lenistwem nie ma nawet co próbować: to nie jest nauczyciel, jakiego oczekiwałam, a nadawałby się może dla Kruczka. Być może była cenioną w klanie wojowniczką, ale była też najleniwszą z leniwych kreatur. Dodatkowo zapewne wygadałaby się, że jej szczeniak ma specjalne traktowanie — zaczął trening wcześniej — a inni albo uznaliby, że potrzebowałam dodatkowego dokształcenia, lub przywódczyni wywaliłaby mnie z klanu za łamanie kodeksu wojownika. Ależ ja jestem tylko głupim szczeniakiem! Nie wiem o jego istnieniu i jeszcze się go nie uczyłam… Niby każą mianować szczeniaka uczniem w wieku sześciu księżyców, ale- … Czekaj, ja mam o nim nie wiedzieć przecież!
Przebrałam z łapy na łapę, przenosząc wzrok na pozostałych wojowników. Skupmy się. Chociaż się nie znaliśmy, to mogła być idealna okazja, by nawiązać znajomość. Nie mogłam jednak oprzeć się przekonaniu, że nie mają pozytywnych zamiarów. Dziwnie się na mnie patrzyli, jak gdyby mieli jakiś uknuty plan…?
„Weź się w garść, oni nie są Malwowym Ogonem. Nie zabiją cię, jak nie będziesz dla nich zbyt natrętna”.
Tylko co rozumie się przez natrętność? Jeżeli mają zły dzień i ich wnerwię jednym pytaniem, zechcą pozbyć się mnie w najprostszy sposób. Powinnam podejść do kogoś wyglądającego na rozważnego i opanowanego. No, posiadającego wszystkie pozytywne cechy, jakie da się zliczyć.
Zastanowiłam się nad Ognistym Makiem i Orlim Klifem, ale szybko odrzuciłam te propozycje. W końcu mentorką tych wojowników była Fenkułowa Plamka. Zapewne są leniwi, a może odziedziczyli po niej także… chęć do flirtów z psami różnego wieku. „Lepiej zostawić ich w spokoju” — postanowiłam, mając na uwadze swoje dobro osobiste.
Wilczy Blask: zbyt agresywny i nieprzewidywalny. Dodatkowo (nie urażając nikogo) jego umiejętności bitewne są całkiem przeciętne. Nawet gdyby pominąć i to, jest to bardzo młody pies, niemający jeszcze doświadczenia, zdecydowanie potrzebuję kogoś lepszego i mniej… krwawego.
Różany Płatek jest zbyt zajęta facetami, żeby skupić się na moim treningu. Egoistyczna i wredna — z kimś takim nie chciałabym mieć do czynienia, nie mówiąc o wspólnym trenowaniu. Nie! Nie będę jej potem dziękować, za to, co osiągnęłam sama.
Kolejnym psem na liście była, właśnie jedząca jakieś śmieci, Jagodowa Mgła. W sumie nie był to zły wybór, chociaż jej duma mogła odstraszyć i sprawiać problemy. Gdy się nad tym dłużej zastanowiłam, zyskałam pewność, że nie zgodziłaby się mnie szkolić. Była zbyt zamknięta na jakiekolwiek próby… Hum, nazwijmy to, nie do końca uczciwą pomocą.
Nie powinnam również zawracać głowy Owczemu Sercu. Ta suka z pewnością zgodziłaby się, ale brak jej pewności siebie, aby być dla mnie właściwym mentorem. Inne psy z łatwością wyciągnęłyby z niej informacje o tym, że trenuje mnie w tajemnicy. Jak niektóre psy w poprzednich przypadkach, również jest byt krótko wojowniczką.
Nagle moje spojrzenie zatrzymało się na jednym z członków klanu. Zmierzyłam go spojrzeniem. Na pierwszy rzut oka nadawał się.
„Czy ja go już nie odrzuciłam?” — spytałam się w myślach. — „Ee… Nie, chyba nie. Nieważne!”
Podczas gdy do niego podchodziłam, próbowałam przypomnieć sobie jego imię. Zresztą, komu to potrzebne? Będziemy na Ty! Ej, Ty tam, chodź tutaj i zostań moim mentorem!
Czy on w ogóle jest wojownikiem? Wstyd się przyznać, ale nie poznałam tego psa. No, w każdym razie jest ode mnie większy, to powinien nauczyć mnie coś niecoś o tym wszystkim.
<Ktoś?>
[706 słów: Dreszczka otrzymuje 7 Punktów Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz