Dzisiejszy ranek był intensywny. Nakarmiłem Iryskę, poszedłem na jeden patrol, a rano pilnowałem obozu. Pod wieczór nie miałem za to nic do roboty, więc postanowiłem, że przejdę się na jeden patrol. Na pewno mi to nie zaszkodzi, więc od razu ruszyłem. Moje łapy wolno stąpały po podłożu, a oczy śledziły wszystko wokół. Było tak... spokojnie i cicho, tak.... dobrze. Wolno szedłem dalej. Minąłem nielicznych dwunogów spacerujących po deptaku, omijając ich z daleka. Jeden z nich podszedł do mnie i wyglądał, jakby chciał mnie kopnąć. Uciekłem przed jego nogą i ze skomleniem uciekłem pod most. Na szczęście tam nikogo nie było, więc mogłem w spokoju odetchnąć. Dlaczego ten dwunożny chciał mi zrobić krzywdę? Ja nie zrobiłem niczego, więc o co mu chodziło? Lekko oburzony powoli wyszedłem spod mostu. Tam zorientowałem się, że nie jestem sam. Młoda wojowniczka z mojego klanu stała przede mną. Chyba znałem jej imię, ale, nigdy z nią nie rozmawiałam. Może to był błąd! Podszedłem bliżej i uśmiechnąłem się.
— Witaj! Czy ty również przyszłaś tu by odpocząć? — Uśmiechnąłem się do niej, podchodząc trochę bliżej.
— Aaaa, a tak w ogóle to jestem Imbirowy Korzeń — przedstawiłem się prędko.
— Tak, jestem właśnie w tym celu! Bardzo miło cię poznać, jestem Konwalijkowy Zagajnik.
— Naprawdę cieszę się, że się tu spotkaliśmy, Konwalijkowy Zagajniku... czy mogę do ciebie mówić Konwalijko, a może preferujesz inne zdrobnienie?
— Nie, Konwalijka jest w porządku! No to może ty będziesz Imbirkiem?
— Tak, brzmi super! Naprawdę lubię zdrobnienia, bo, te imiona są często takie długie i trudne do wymówienia — wyznał, machając ogonem. Rozmowa zaczęła się naprawdę przyjemnie, a suczka wydawała się bardzo miła i sympatyczna.
[265 słów: Imbirowy Korzeń otrzymuje 2 Punkty Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz