27 lipca 2021

Od Karmazynka

Uważne, błękitne jak lód drzemiący w samym sercu lodowca, oczy młodego szczeniaka podążały za płatkami śniegu, które to spadały powoli z wysoka. Karmazynek uniósł głowę w stronę ciemnych chmur. Czy istnieje ktoś, kto mógłby wytłumaczyć mu fenomen tego zjawiska? Matka nauczyła go, czym jest chmura, czym jest śnieg, że w porze nagich drzew cała ziemia pokrywa się tym magicznym puchem, ale skąd on się tam właściwie bierze? Czy Fiołkowa znała odpowiedź na to pytanie? Po zmieszanym wyrazie jej pyska wywnioskował, że prędzej wymyśli jakąś opowiastkę dla szczeniąt, niż udzieli mu rzetelnych informacji. Dlatego odpuścił i pogrążył się w samotnej zadumie.
Tym bardziej że wszystkie płatki śniegu wyglądały inaczej. Oczywiście, nie różniły się między sobą diametralnie, ale młodziak dostrzegał subtelne różnice, we wzorach, w rozmiarach. Powiedzieć, że niezwykle go to fascynowało, to nie powiedzieć nic. Uczucie, które ogarniało jego umysł, było nie do opisania. Piękno zjawiska zapierało mu dech w piersiach, powodowało, że na pysku pojawiał się charakterystyczny grymas konsternacji. Był w stanie zupełnie odciąć się od otaczającego go świata, byleby tylko skupić się w stu procentach na kwestii, która tak bardzo pochłaniała jego myśli. Znalezienie odpowiedzi było dla niego wartością nadrzędną.
— Czym się zajmujesz? — za plecami usłyszał głos siostry, który sprowadził go na ziemię. Odwrócił lekko głowę, czując, jak miłe odrętwienie opuszcza jego umysł. Westchnął cicho, Śnieżka nie podzielała jego fascynacji wszystkim, co nieznane. Podchodziła do tego w bardziej rzeczowy sposób, nie rozdrabniała niczego na czynniki pierwsze i choć nigdy Karmazynka nie wyśmiała, on czasami wolał zostawić swoje przemyślenia dla siebie.
— Obserwowałem śnieg — odparł, tak jakby nie było to oczywiste. Pominął całą resztę związaną z rozmyślaniami na temat tego, skąd ten śnieg się w ogóle wziął.
Siostra dyplomatycznie zignorowała to niedomówienie, sam dobrze ją znał i doskonale wiedział, że Śnieżka zdaje sobie sprawę z tego, że nie jest do końca poinformowana, ale uszanowała decyzję brata i nie drążyła tematu, za co był jej naprawdę wdzięczny.
— Jasne — wypowiadane z jej pyszczka brzmiało raczej jak cieszę się, że nie jestem najdziwniejsza w tej rodzinie, ale kto by się tym przejmował? Na pewno nie Karmazynek. Rodzeństwo spędziło chwilę w ciszy, później Śnieżka wstała i przez chwilę chciała zaproponować bratu wspólną zabawę, jednak nie wiedzieć czemu, zrezygnowała z tego pomysłu i ruszyła w swoją stronę, zostawiając go samego.
W takim wypadku nie miał innego wyjścia. Skoro znajdowała się przed nim perspektywa samotnego spędzenia dnia, musiał to odpowiednio spożytkować. Śnieżka i tak coraz częściej narzekała na szalone pomysły Karmazynka i raczej unikała ich wykonywania. Przygód mogę szukać też sam. Chociaż była to prawda, ogarnęło go nieznane dotychczas uczucie. Rozejrzał się dookoła, ale nie dostrzegł nikogo. Z oddali dobiegały go głosy psów, wymieszane ze sobą, więc ciężko było mu stwierdzić kto to i o czym mówi. Nie oglądając się za siebie, ruszył przed siebie, tym razem na zupełnie nieznane mu tereny. Może ktoś spoza jego Klanu będzie znać odpowiedź na nurtujące go pytania? Szczerze mówiąc, bardzo na to liczył.
Niewiele myśląc, bowiem w kwestii przygód Karmazynek był psem działania, nie miał czasu na zastanawianie się, jakie będą konsekwencje jego czynów. Zresztą, nawet gdyby miał — i tak nie miał zamiaru marnować go na próby rozszyfrowania przyszłości!
Choć nie był w treningu, doskonale znał zapach swoich. Rozróżniał także tereny należące do jego Klanu. Matka pobieżnie wytłumaczyła im, Karmazynkowi i Śnieżce, że na tereny innych Klanów nie powinni się zapuszczać, a wręcz jest to surowo zabronione. Z tą przestrogą postanowił, że pierwszy raz w życiu postawi łapy na terenach neutralnych. W głębi serca liczył, że spotka tam kogoś, kto zechce poświęcić mu chociaż chwile, a co najważniejsze, będzie wiedział więcej niż on sam.
Droga była całkiem przyjemna. Aparycja Karmazynka pozwalała na dość szybkie i bezpieczne przemieszczanie się, nawet w tak trudnych warunkach pogodowych. Głównie maszerował wydeptanymi szlakami, które tylko częściowo były przykryte śniegiem. Ten jednak nie stwarzał żadnego problemu dla młodziaka. Długie łapy pozwalały na bezpieczny marsz, a sierść z grubym podszerstkiem chroniła Karmazynka przed chłodem. Z ulgą zauważył, że każdy kolejny krok rozganiał stres związany z opuszczeniem bezpiecznej przystani — swojego domu. Nabierał pewności siebie, a wraz z nią przekonania, że wszystko mu wolno.
Zwolnił, gdy ujrzał niewielką sylwetkę kroczącą nerwowo od jednego drzewa do drugiego, był już poza terenem Ciemnych. Ze zdziwienia zamrugał kilkukrotnie, podświadomie upewniając się, że to nie są żadne zwidy. Nic bardziej mylnego. Szczeniak, niższy od Karmazynka, o wyjątkowo krótkich łapach i puchatej sierści pokonywał tę samą trasę już czwarty raz, odkąd młodziak go zauważył.
Bardzo dziwne pomyślał rudy pies. Może stara się nie umrzeć z zimna? — tłumaczył sobie, obserwując nerwowe ruchy nieznajomego. Krótkie kroki, sztywne łapy, uszy niemalże przylegające do czaszki.
— Hej — głos Karmazynka był pewny, rozbrzmiał na całą okolicę i zwrócił uwagę szczeniaka. — Wszystko w porządku?
Nasz bohater zdecydował się zrobić kolejny krok i zmniejszyć odległość, która ich dzieliła. Tamten zatrzymał się i wlepił wzrok w swojego nowego towarzysza. Chwilę analizował sytuację, w której został postawiony, a z której niekoniecznie był zadowolony.
— Kim jesteś? — rozważne pytanie, ale w zaistniałych okolicznościach trochę niegrzeczne. Kto to widział, tak ignorować swojego rozmówcę. Jeśli pierwsze wrażenie można zrobić tylko raz, kolega się nie popisał.
Karmazynek uniósł wzrok do góry i westchnął ciężko.
— To zależy — odpowiedział, a na jego pyszczek wkradł się kwaśny uśmiech. W jego głowie rodziła się już masa pomysłów, ale przed pomysłami pojawiało się też kilka pytań. Postanowił zacząć od tego najbardziej podstawowego, informacji ważniejszej od godności nieznajomego:
— Co tu robisz? — Karmazynek po wypowiedzeniu tych trzech słów zrobił jeszcze jeden krok, czekając na dalszy rozwój wydarzeń.
[901 słów: Karmazynek otrzymuje 9 Punktów Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz