Lucerna chyba miała jej już dość. Zazwyczaj dzielnie znosiła nadpobudliwość Larwy, a i tego dnia starała się nie okazywać swojego zniecierpliwienia. Była jednak widocznie zmęczona. Larwa postanowiła nie testować granic siostry i zostawiła ją w spokoju.
Musiała przyznać, że dzisiaj mogła nieco przesadzić. Wstała jeszcze przed słońcem i od tamtej chwili nie pozostawała w ciągłym ruchu. Właściwie nie wiedziała, co ją tak ekscytowało. Przez ostatnie godziny przebierała łapkami z radości, co zresztą dało się odgadnąć po wielu powstałych wtedy dziurach w ziemi. Potem, widząc malejący entuzjazm siostry, zaczęła ją gryźć w ucho, w nadziei, że ta się nieco rozbudzi. Ta niestety zareagowała na to cichym westchnieniem. To wtedy do Larwy dotarło, że powinna dać sobie spokój.
Udała więc, że zauważyła wiewiórkę i pobiegła w stronę drzew. Nie spodziewała się jednak, że zastanie tam Szlocha — mgliście kojarzyła, że szczeniak nie przepadał za owadami, a w pobliżu wręcz się od nich roiło. Z drugiej strony, okolica była pusta i krzewy zasłaniały widok na inne psy.
— Szloch pewnie uciekł tu od reszty klanu — stwierdziła Larwa, chociaż nie zamierzała powiedzieć tego na głos.
Szczeniak jakby podskoczył.
— Przepraszam… ja… po prostu przepraszam.
Suczka skuliła uszy. Nie chciała robić głupich przytyków rodzeństwu — słowa czasem płynęły z jej pyszczka samodzielnie. Poczuła się głupio i wiedziała, że znowu zrobiła coś źle. Najgorsze, że Szloch zdawał się jej nie lubić i bez tego. Suczka chciała się zapaść pod ziemię i, jak zawsze w podobnych sytuacjach, zaczęła kopać.
Chowanie pyszczka pod ziemią uspokajało; odcinało od tego, co nad nią. Albo Larwa wymyślała sobie do tego filozofię.
Tym razem jednak nie zdążyła wykopać głębokiej dziury, kiedy jej oczy rozszerzyły się z podekscytowania — natrafiła na łożysko larw chrabąszczy majowych. Wbiła nosek w glebę, a owady rozpierzchły się we wszystkich kierunkach. Kilka z nich jednak oblazło pyszczek Larwy, a ta radośnie poderwała go w górę.
— Patrz, co znalazłam! — zawołała w stronę Szlocha, zapominając o wcześniejszej pomyłce. Przysunęła się jak najbliżej szczeniaka, aby mógł podziwiać młode chrabąszcze na jej nosie.
Szloch jednak nie wydawał się podzielać jej entuzjazmu. Zbladł o kilka odcieni, jego ciałem wstrząsały drgawki, a w oczach zaczynały lśnić łzy. Jego paraliż trwał może dwie sekundy, po których Szloch uciekł od niej, nieudolnie powstrzymując wycie.
<Szlochu?>
[363 słowa: Larwa otrzymuje 3 Punkty Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz