1 lipca 2021

Od Piasek [NPC]

 TW: samookaleczanie
Chęć, żeby powstrzymać ją, zanim to wszystko się skończy, była niemal przytłaczająca.
Księżniczka- znaczy, Dreszczka, namówiła wszystkich, żeby wyściubić nos ze żłobka. Co prawda Promyczek musiał wyciągać Kruczka za ucho, a kiedy finalnie wszyscy zebrali się razem, udało im się tylko wspinać po sobie, żeby dojrzeć do okna magazynu wychodzącego ze żłobka.
Kruczek za karę posłużył za podstawę.
— Kto będzie patrzył? — zapytał Jazgotek. — Nie wszyscy dosięgniemy.
— Ja — powiedziała Piasek ochoczo, posyłając im nerwowe machanie ogonem.
Spojrzenie rodzeństwa prześwietliło ją na tyle, że niemal od razu ugryzła się w język.
— Ja — burknęła Dreszczka, zaczynając wspinać się po braciach, ale Jazgotek delikatnie ją odepchnął, kręcąc głową.
— Piasek była pierwsza — westchnął.
Zapadła cisza i przez długą chwilę Piasek miała ochotę wydrapać sobie oczy, byle tylko nie patrzeć na te zawiedzione pyski rodzeństwa.
 
Przypomniała sobie, jak niespełna parę dni temu dosiadł się do niej Promyczek, jak zawsze uśmiechnięty. Piasek nie umknął fakt, że wyjątkowo nie machał ogonem, ale postanowiła to zignorować, mimo że smutek metaforycznie odwrócił jej wzrok od brata.
— Chcesz się z nami pobawić? — zapytał, szturchając ją delikatnie w bok.
Rozszerzyła szeroko oczy.
Piasek ośmieliła się zapytać ich o zabawę być może raz. Nadinterpretacja każdego spojrzenia jej rodzeństwa spowodowała, że teraz mogła czekać tylko na Jazgotka lub Promyczka, żeby sami jej to zaproponowali, ale pytanie to w ich pyskach zawsze brzmiało tak samo dziwnie i Piasek nie wierzyła, że pada do niej.
Jakby nie była częścią ich rodziny.
— Promyczku, bawisz się z nam-... och — Dreszczka urwała, wiercąc się w miejscu i przeskakując wzrokiem z Piasek na brata.
— Bawię — odpowiedział.
Piasek modliła się po raz pierwszy w życiu, żeby o niej zapomnieli. Nie chciała, żeby Dreszczka znowu wierciła się w miejscu i wodziła po niej wzrokiem, ale Promyczek potulnie szturchnął ją nosem i niemo kazał pójść do przodu.
Miała wrażenie, że musi starać się dziesięć razy bardziej, żeby choćby być na ich poziomie. Wrażenie rozwiało się, przemieniając w prawdę, kiedy rodzeństwo zaczęło ją unikać po tym, jak przy zabawie przypadkiem niemal skrzywdziła Kruczka.
 
Przełknęła ślinę, zwieszając głowę pod napierającym spojrzeniem Dreszczki, która wspięła się na samą górę, łapczywie próbując zajrzeć przez parapet do okna, ale nie dosięgała. Piasek odbiła się tylnymi łapami od podłogi, starając się choćby końcówką pazura nie zrobić krzywdy rodzeństwu i podparła się przednimi kończynami o ścianę.
— I co? Co widzisz?
Piasek zachwiała się, a wraz z nią cała wieża ze szczeniaków.
Poczuła, że nie czuje łap. Okno było zamknięte, ale z odległości do jej nozdrzy dobiegał świeży zapach krwi i Piasek była niemal pewna, że to złudzenie od psów z Coelum lub Infernum. Nie wiedziała, co załzawiło jej oczy — swąd krwi, czy widok uciekającą przed Industrią Malwowy Ogon, między której pazurami pozostawały resztki zaschniętej krwi.
— Ziemia do Piasek! — Jazgotek pomachał łapą z dołu. — Co widzisz?
Zeskoczyła z rodzeństwa i rzuciła się przed siebie, nie zważając nawet na to, że zostanie ukarana za ucieczkę ze żłobka. Uciekała, ale sama nie wiedziała przed czym; przed żłobkiem? Rodzeństwem? Prawdziwym pyskiem Malwowego Ogona?
— Piasek!
— Piasek, co się stało?
— Piasek, wróć, teraz moja kolej, chcę zobaczyć!
Skryła się za pudłami, które drgały nieznacznie przez to, jak cała roztrzęsiona była. Wlepiła wzrok w swoje łapy, które jeszcze niedawno porównywała rozmiarem z Malwowym Ogonem, opowiadając jej z przejęciem, jak bardzo chce już być jej wielkości i zostać wojowniczką. Dopatrywała się krwi, której przecież nie miało prawa tam być, a jednak odbierające Piasek zmysły uczucie sprawiło, że podniosła drugą łapę i zamachnęła się na własną poduszkę, przecinając ją do krwi.
Czy jeśli babcia odejdzie, na zawsze zostanie już sama?
Czy jeśli zbroczy swoje łapy krwią jak babcia, nie będzie sama?
Poczuła ocierającą się o nią czyjąś sierść, delikatną jak podmuch wiatru, ale nie odwróciła się w stronę obcego. Nie musiała. Podświadomość wiedziała, że nic nie zobaczyłaby w jego miejscu.
— Nigdy nie będziesz sama.
[625 słów]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz