Pierwsze promienie wschodzącego słońca zaczynały nieznośnie tańczyć po moim pysku. Były gorętsze niż w ciągu ostatnich kilku poranków, a tancerki były z nich kiepskie, toteż szybko zakończyłem to okropne przedstawienie: podniosłem szybko głowę i wetknąłem nos w rude futro – kończąc zbawienny manewr głośnym westchnięciem. O dziwo nie potrafiłem ponownie zapaść się w błogą nicość krainy snów, więc leniwie otworzyłem oczy, przyzwyczajając je do światła. Przeleciałem obóz wzrokiem, było dużo do zrobienia. Większość psów ledwo żyła przez niemiłosierne temperatury, mieliśmy kilku rannych, a sterta zwierzyny znacznie się uszczupliła dzięki upałom. Poczułem, że to najwyższa pora ruszyć swój leniwy zad i zrobić coś dla ogółu śmierdzących leni, na przykład zadbać o ich posiłek. Już wstawałem z legowiska, rozciągając zesztywniałe mięśnie, gdy podeszła do mnie Nakrapiana Gwiazda.
— Borowikowa Nóżko, zostań dzisiaj w obozie, doskwiera nam wyjątkowy upał — powiedziała starsza suczka.
Prychnąłem pod nosem i spojrzałem jej prosto w oczy, bez cienia niepewności.
— W przeciwieństwie do waszych mysich móżdżków myślę nieco o ogóle i wybieram się na polowanie. Co wsadzicie młodym do pyska, jak całe dnie spędzimy w obozie? — odpowiedziałem lekceważąco, odwróciłem się na pięcie i wyszedłem z Domu.
Nigdy nie lubiłem Nakrapianej. Może i była zdolną przywódczynią, ale zawsze zachowywała się, jakby pozjadała tysiąc psich rozumów. Kiedy zaś trzeba było użyć, chociażby jednego z tej licznej gromadki, wygląda to tak, jakby co najmniej nie było ani jednego. Czy powinniśmy zastanowić się nad nowym liderem? Suczka była już w podeszłym wieku, a klan stawał się coraz bardziej zaniedbany.
Nagle z zamyślenia wyrwał mnie zapach dwóch psów, w tym jednego intruza. Dwie postacie majaczyły się na horyzoncie, aż poznałem woń Flumine pomieszaną ze smrodem Tenebris; wstrząsnęła mną niepewność, ale z upartą miną brnąłem na spotkanie tej parze. Wkrótce ujrzałem potężną wojowniczkę z obcego obozu, o którą podparty szedł Popielata Łapa. Zatrzymałem się tuż przed nimi i zobaczyłem na barku ucznia sączącą się krew. Puchata usiłowała wytłumaczyć mi, co się stało, lecz słuchałem jej bardzo wybiórczo. Doszło do mnie, że młodziak został postrzelony przez dwunożnego, a ona znalazła go na patrolu. W jej oczach gościło wielkie współczucie i ból, a sama zdawała się mieć dobre intencje.
— Pomożesz donieść mi go do obozu? Lepiej, żeby więcej nie chodził o własnych łapach — zapytałem rzeczowo, aby chociaż odrobinę ją uspokoić.
Kiwnęła głową, podnieśliśmy nieszczęśnika i z trudem powiedziała przez zęby:
— Fiołkowa Skałka
— Borowikowa Nóżka — odwdzięczyłem się.
Po kilku minutach drogi udało nam się przytargać Popielatą kupę futra do medyka, który wiedział, jak się nim zająć. Oboje odetchnęliśmy z ulgą i nastała chwila błogiej ciszy. Rozkoszowałem się nią niezwykle długo, aż zwróciłem się z pytaniem do nowej towarzyszki:
— Co powiesz na wspólne polowanie?
<Fiołkowa Skałko?>
[ 433 słów: Borowikowa Nóżka otrzymuje 4 Punkty Doświadczenia + Popielata Łapa został wyleczony, jednak nie umrze yay]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz