Jasny kochał całą czwórkę swoich dzieci tak samo. Był gotowy zrobić wszystko, by były szczęśliwe. Jednocześnie był jednak tylko psem, więc też miał swoje opinie na ich temat. Nie chciałby wpływać na ich wybory, czy naciskać w jakikolwiek sposób, ale niektóre rzeczy go niepokoiły. Na przykład brak opinii u Iskierki.
— To co, idziemy na spacerek? Co sądzisz córeczko?
— Jak wolicie.
I tak za każdym razem. Konformizm konformizmem, ale bał się o nią. Umiejętność mówienia nie była bardzo ważna, a on najwyraźniej jej tego nie nauczył.
Jego ciotka zdradziła mu kiedyś sekret dobrego rodzicielstwa: znajduj czas na zbudowanie relacji z każdym z nich z osobna. Co prawda wszystkie jej dzieci są albo martwe, albo odeszły z klanu, ale nadal uważał to za dobrą poradę.
Jego ciotka zdradziła mu kiedyś sekret dobrego rodzicielstwa: znajduj czas na zbudowanie relacji z każdym z nich z osobna. Co prawda wszystkie jej dzieci są albo martwe, albo odeszły z klanu, ale nadal uważał to za dobrą poradę.
Patrole zazwyczaj były jego czasem wolnym od maluchów. Często brał je wraz z Płomiennym, ale zdarzało mu się też spacerować wraz z Mleczną czy Wojowniczym. Kimkolwiek, kogo można było uznać za dorosłego. Tym razem miał iść z Oszronionym Pyskiem, ale nikt nie uważał tego za dobry pomysł. Poza tym samica siedziała jeszcze u Medyka, liżąc swoje drobne rany.
Skoro miał wędrować sam, znalazł sobie towarzyszkę w postaci córki. Chłopców zostawił pod czujnym okiem byłej uczennicy, może nawet jej nie uciekną. Iskierkę na początku wsadził na grzbiet, żeby za bardzo się nie zmęczyła.
Skoro miał wędrować sam, znalazł sobie towarzyszkę w postaci córki. Chłopców zostawił pod czujnym okiem byłej uczennicy, może nawet jej nie uciekną. Iskierkę na początku wsadził na grzbiet, żeby za bardzo się nie zmęczyła.
czy kiedyś będą przez to kłopoty. Chłopy przypominali zwykłe kundle, które mogły przecież być synami kogokolwiek. Na Iskierkę przeszła cała rudość Borowika. Miał nadzieje, że nigdy nie zostanie wysłana na zgromadzenie.
— Kochanie ty moje, robimy przystanek — powiedział, czekając, aż samiczka zejdzie na ziemię. — Powiedz mi, gdzie wolisz iść teraz? W stronę Ventusu czy Bezgwiezdnych.
— A gdzie ty wolisz? — zapytała. Jasny z trudem powstrzymał westchnięcie. Cierpliwość. Cierpliwość jest kluczem do wszystkiego, zwłaszcza w rodzicielstwie.
— Mi też obojętne.
— Iskiereczko. — Pochylił się tak, by ich oczy znajdowały się na tym samym poziomie. — Bardzo zależy mi na tym, by znać twoje zdanie.
Samiczka milczała i naprawdę się bał, że w końcu mu nie odpowie. Wyglądało to, jakby musiała zebrać w sobie całą siłę woli, ale ostatecznie znalazła w głębi siebie jakąś opinie.
— W stronę Ventusu.
— Świetnie, dlaczego?
To uciszyło ją jeszcze na dłuższą chwilę, ale on poczekał. W końcu musiała mu odpowiedzieć.
— Słyszałam, że Bezgwiezdni są straszni — odpowiedziała w końcu.
— To nieprawda. Znam parę psów z bezgwiezdnych, są bardzo mili. Niektórzy, są nawet częścią naszej rodziny. Trzeba być uprzejmym i miłym, ale zawsze uważać. — Samiczka pokiwała łbem energicznie. To chyba tyle, ile mógł osiągnąć.
— No dobra, to idziemy do granicy z Ventusem!
<Iskierko?>
[431 słów: Jasne Serce otrzymuje 4 Punkty Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz