Mleczna czuła się głupio i źle, a to uczucie tylko wzmogło się, gdy wpadła na samca.
— Chciałam przyjść z przeprosinami — wyrzuciła z siebie w końcu. Pies spojrzał na nią zaskoczony. Mleczna musiała schować swoją dumę i zacząć się tłumaczyć. — Wasz medyk został zaatakowany przez patrol, prawda? Ten patrol był prowadzony przeze mnie. Nastąpiła… pomyłka.
Pomyłka, mało powiedziane. Nie wiedziała, kto postanowił, że sparowanie jej z Aronią i Konwalią, które nawet nie skończyły treningu, było dobrym pomysłem. Na pewno był to debil, bo samice były dla niej za wolne i tylko we wszystkim przeszkadzały. W pewnym momencie, któraś, teraz nawet nie potrafiła powiedzieć która, krzyknęła coś o niedźwiedziu.
Pomyłka, mało powiedziane. Nie wiedziała, kto postanowił, że sparowanie jej z Aronią i Konwalią, które nawet nie skończyły treningu, było dobrym pomysłem. Na pewno był to debil, bo samice były dla niej za wolne i tylko we wszystkim przeszkadzały. W pewnym momencie, któraś, teraz nawet nie potrafiła powiedzieć która, krzyknęła coś o niedźwiedziu.
Mleczna musi przyznać, że postąpiła bezmyślnie. Przecież obie suki niedźwiedzia na oczy nie widziały, a on nie miałby co robić tu, tak blisko dwunogów. Instynkt zadziałał, a ona zaatakowała. Nie niedźwiedzia, psa. Bardzo przyjemnego, jak się okazało. Nawet nie przejął się tym, że ktoś rzucił się na niego z pazurami.
A potem dowiedziała się, że ten pies był medykiem. Rzuciła się na cholernego medyka, bo ktoś krzyknął niedźwiedź. Czuła się jak skończona idiotka. Nie dziwne, że nie nadawała się na zastępcę.
Samiec patrzył na nią dziwnie. Czekała na jakąś reakcje. Nawet na atak. Obróciła lekko łeb, żeby lepiej na niego patrzeć. Nawet nie skomentował jej oczywistych deformacji, więc zaplusował u niej.
Samiec patrzył na nią dziwnie. Czekała na jakąś reakcje. Nawet na atak. Obróciła lekko łeb, żeby lepiej na niego patrzeć. Nawet nie skomentował jej oczywistych deformacji, więc zaplusował u niej.
— Z naszym medykiem wszystko w porządku. Nie powiedział, kto zrobił mu te rany, ale uczennica pomogła mu się opatrzeć.
— To dobrze — odpowiedziała. Czy mogła uznać, że nie ma jednak za co przepraszać? Zapewne powinna, ale skoro medyk nikomu o sprawie nie powiedział, to raczej nie chował urazy.
— Jestem Wilczy Cień — powiedział samiec, przerywając niezręczną ciszę.
— Mleczne Oko — odpowiedziała. Zrozumienie błysnęło w jego oczach.
— Jesteś zastępcą Tenebrisu. — Już niedługo, przeszło jej przez myśl, ale nic nie powiedziała. — Byłaś z Brązową Blizna na wyprawie.
— Jesteś zastępcą Tenebrisu. — Już niedługo, przeszło jej przez myśl, ale nic nie powiedziała. — Byłaś z Brązową Blizna na wyprawie.
— Znasz Brązowego? — To nie powinno być takie zaskakujące, w końcu klany nie są aż tak liczne, by móc pozostać anonimowym.
— Oczywiście, to mój przyjaciel — odpowiedział, a jego pysk rozjaśnił się w uśmiechu. Mleczna opuściła trochę łeb i rozluźniła mięśnie. Znajomy znajomego to prawie przyjaciel, prawda?
<Wilczy Cieniu?>
[435 słów: Mleczne Oko otrzymuje 4 Punkty Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz