Jaśniejąca Łapa łaził sobie po obozie, nudząc się niemiłosiernie. Brązowa Blizna, jego mentor, obiecał mu dziś trening, ale obiecane „przyjdę za chwilę” sporo się przedłużało. Szczeniak postanowił poczekać jeszcze chwilę. Westchnął i położył łeb na łapach. Według wieku, powinien zostać już wojownikiem. Nie wiedział, czy to przez obowiązki Brązowej Blizny jako zastępcy, a może jego samego? Właściwie to ciągle cierpiał po śmierci Migoczącego Światła. Spróbował upolować robala, ale ten okazał się tak obrzydliwy, że skończyło się na chłeptaniu wody z kałuży, aby pozbyć się tego smaku.
— Jaśniejąca Łapo? — głos Brązowej Blizny wyrwał śnieżnobiałego ucznia z zamyślenia.
— Tak? — szczeknął Jaśniejąca Łapa — Nie będę mógł dziś z tobą trenować. Sprawy się skomplikowały.. obowiązki... Może pójdź na polowanie lub sam spróbuj się czegoś nauczyć?
Jako szczeniak, Jaśnienie prawdopodobnie poczuł się skrzywdzony, ale jako Jaśniejąca Łapa, zrozumiał że są rzeczy ważne i ważniejsze. Po prostu skinął ponuro głową, ale czuł się też trochę podekscytowany. Taki jakby trening, wymyślony przez niego samego. Może coś… Coś, na co normalny mentor by nie pozwolił? Ale w granicy bezpieczeństwa. Tak na wszelki wypadek.
Głęboko się zastanowił. Co mógłby zrobić? Jego rozmyślania przerwał warkot ciężarówki. Ciężarówka. Samochód! Będzie gonić samochody! Ruszył w stronę miasta.
Przyczaił się na poboczu, wypatrując godnego przeciwnika. Wszystkie potwory były za szybkie. Kiedy wyszukiwał samochód dostatecznie szybki – a raczej wolny, z głośnym szczekiem rzucał się za nimi w pogoń. Kiedy nie mógł już nadążyć, warczał i odskakiwał z powrotem na chodnik. Po paru takich pogoniach zdecydował podwyższyć poprzeczkę. Pierwszy samochód, który zobaczył stał się nowym obiektem obszczekiwania. Skoczył na jezdnię. Przez chwilę czuł euforię – samochód przed nim uciekał, i zdawało mu się nawet że go dogania. Potem poczuł silne walnięcie bark i poleciał w stronę trawy na poboczu drogi. Podłoże było zimne i wilgotne, ale dość miękkie, więc zamortyzowało upadek. Po chwili, kiedy otrząsnął już się, spróbował wstać. Wszystko bolało, ale mógł ruszać kończynami. Raczej niczego sobie nie złamał. Dzięki Gwiezdnym, wszystko dobrze się skończyło. Wstał. Na drżących łapach powoli potruchtał do obozu.
[328 słów, Jaśniejąca Łapa otrzymuje 3 Punkty Doświadczenia i 2 Punkty Treningu]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz