Szczeniaczka zaślepiła furia. Śnieg przecinał niebo pod ostrym kątem, gnany przez mroźny wiatr, a on widział tylko rudą kitę, która migała mu przed oczami. Utkwił rozwścieczony wzrok w zwierzątko, które obrał na swój cel i przyśpieszył. Mimo, że jego łapy zaczęły wyglądem przypominać bardziej mięso świeżo wyciągnięte z zamrażarki niż kończyny, piesek pozwolił im biec. Nie zastanawiał się nad tym, czy postępuje słusznie, czy nie, nie dotarło do niego także, że wiewiórka jest szybsza od niego, zamarzniętego szczeniaka.
Moment później wydawało mu się, że złapał już zwierzynę. Pod pazurami niemal czuł jej zimową sierść, na języku smak tłustego mięsa, który prawie że śpiewał mu w pysku. Wyciągnął mordkę daleko przed siebie, kłapiąc w powietrzu zębami; w nos pacnął go rudy ogon, a zęby natrafiły na pustkę. Uśmiechnął się ze szczęścia, mając nadzieję, że już za niedługo nie będzie głodny.
Wtem poczuł, jak szczęki dorosłego psa zaciskają mu się na karku, gwałtownie szarpiąc do tyłu. Stracił na moment oddech, a chwilę potem wisiał bezwładnie z pyska dorosłej suczki.
— Mały smrodzie — mruknęła Milcząca Łapa, gdy piesek po pierwszym szoku próbował wyrwać się z jej szczęk, głośno piszcząc — Co ty najlepszego wyprawiasz?
— Je-jestem g-głodny! — szczeknął, zgrzytając zębami z zimna — A-a wiewiórki s-są dobrrre.
— Trzeba było nie wychodzić ze żłobka.
Popiołek skulił się pod surowym wzrokiem Milczącej.
— Przepraszam — wyszeptał, odwracając głowę w stronę terytorium Flumine.
Uczennica Wietrznych niepewnie odstawiła go z powrotem na ziemię, cały czas go obserwując. Popiołek z ulgą poczuł pod łapami śnieg, jednak nie zamierzał dać tego po sobie poznać.
— Chodźmy dalej — przybrał swój najbardziej przywódczy ton, unosząc wysoko brodę. Starał się opanować zgrzytanie zębów. — Poprowadzę.
— Ty? — w głosie suki czuć było szczere zdziwienie — Po moim trupie.
— Uspokój się! — warknął, bliski tupnięcia nogą.
— Jestem spokojna — mruknęła Milcząca, najwyraźniej poirytowana obecnością kaszojada — Zabiorę cię do obozu Ventusu, tam medycy cię wyleczą, a rano odprowadzi cię patrol wprost do twojej rodziny we Flumine.
— NIE! ZGUBISZ SIĘ! — wrzasnął, na nowo rozwścieczony kurdupel. — CHCESZ MNIE PORWAĆ! ZOSTAW MNIE W SPOKOJU! GWIEZDNI NIE CHCĄ, BYM DO NICH PRZYSZEDŁ, A TY MNIE NA PEWNO ZABIJESZ! IDŹ SOBIE, IDŹ, SAM SOBIE PORA-
Milcząca przewróciła oczami, znowu zaciskając zęby na skórze Popiołka. Tym razem zrobiła to mocniej. Szczeniak się skrzywił, próbując kąsać ją po ciele.
— Ty — merle pies zmroził Wietrzną wzrokiem — mnie lepiej puść.
— Nie.
Popiołek wyciągnął pysk przed siebie, łapiąc Milczącą za szyję. Jego ostre jak igiełki mleczaki wbiły się boleśnie w skórę, jednak nie zrobiły suczce krzywdy. Wzrok Łapy z lekko poirytowanego w jednej sekundzie przeobraził się w przerażony, a uczennica poprawiła sobie szczeniaka w pysku, ściskając go zębami jeszcze mocniej.
— Uważaj na to, co robisz, niedoszły morderco.
Zabolało.
Zabolało serduszko małego debila.
Warknął coś cicho, udając, że ma to w dupie, a jednocześnie zamrugał oczami, gdy tylko poczuł w nich pierwsze łzy.
Milcząca zatrzymała się, jednakże nie z powodu nagłego współczucia dla szczeniaka, tylko dobiegającego do jej uszu bliskiego hałasu. Popiołek poczuł, jak mięśnie suczki napinają się, a zęby automatycznie wbijają się w jego kark. Skrzywił się, sztywniejąc.
— To boli — z wstydem zauważył, że głos mu drży.
Potrząsnął głową.
Uczennica nakazała ciszę, po czym podeszła parę kroków do przodu, uważnie się rozglądając. Panowała cisza, nagle zastąpiona przez niezrozumiały wrzask. Chociaż Popiołkowi zaschło w gardle, zmusił się do przewrócenia oczami.
— Co to jest? — uniósł pysk i pomachał w powietrzu łapkami, zirytowany pragnąc, by Milcząca postawiła go na ziemi.
Po okolicy rozniósł się kolejny krzyk i warkot jakiegoś psa, przeplatany z głupawym rechotem dwunożnego.
— Raczej kto — mruknęła, jeżąc się. — Siedź cicho, Popiołku. Możemy mieć problemy.
< Milcząca Łapo? Postrzel go i wylecz, proszę >
[ 581 słów, Popielata Łapa otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia i 1 Punkt Treningu]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz