19 lipca 2021

Od Milczącej Łapy CD Popiołka

„Czy wszystkie szczeniaki takie są, czy to ten jest jakiś dziwny?” — spytała się w myślach sama siebie, próbując wyłapać w nocy woń nieznajomego młodzika. Gwiazdy i księżyc świeciły nad nią jasno, oświetlając jasną łuną jej drogę. Śnieg chrupał pod łapami Milczącej i wtem suka popatrzyła w niebo. Znów zaczynał padać śnieg. Nie musiała być geniuszem, aby domyślić się, że jeżeli nie zdąży przyprowadzić szczeniaka na czas do obozu, z tym nie będzie najlepiej.
Nie znała jednak dobrze tych terenów, a ona sama nie posiadała długiej szaty. Jej też zimno wdarło się do kości, raz po raz wysyłając nieprzyjemne dreszcze po jej skórze. Starała się to, na miarę jej możliwości, ignorować, o co było trudno.
Znalazła trop. Ruszyła przed siebie, starając się rozgrzać każdy mięsień swojego ciała. Doskonale wiedziała, że będzie musiała potem udać się do medyka — było to jednak dla niej nagrodą za wszczęcie przedsięwzięcia. Wspomnienie ciężkiego i odurzającego zapachu ziół dodało jej sił niezbędnych do przebycia trasy. Dotarła do celu. Znajdowała się na brzegu zamarzniętej rzeki.
Szybko zrozumiała, że ten nierozumny szczeniak wpada do wody. W świetle księżyca zobaczyła jego małą sylwetkę ginącą w lodowatej otchłani. Nie dopuszczając do siebie wątpliwości, weszła na lód. Starała się wybrać drogę o najtwardszym podłożu, mimo to nie raz i nie dwa miała gorzkie przeczucie, że i ona wpadnie pod lód. Wtedy jednak ani dla niej, ani dla szczenięcia nie znalazłoby się już ratunku.
Kiedy tylko dotarła do dziury, szybko nachyliła się nad nią i chwyciła szczękami wodę. I jeszcze. Znowu. Gdzie on się podział? Czy jest już zbyt późno? Kolejny raz.
Poczuła, że ściska nogę szczeniaka. Z wrodzonym spokojem chwyciła go poprawnie — za kark — i zaniosła nad brzeg. Miała wątpliwości, czy szczeniak jeszcze żyje. Ten jednak zaczął kasłać i wypluwać wodę.
— O... u-ummie-ram… Gwie-ezdni, to już Coo-leeuumm? — wyjąkał, próbując pozbyć się wody z płuc.
— Chyba Infernum — mruknęła Milcząca Łapa i odwróciła szczeniaka do góry nogami. Ten zaczął się wić i piszczeć, a z jego pyska wypływała woda. — Imię kolegi?
— Popi…ołek jest-em! — Wyślizgnął się z jej uścisku i wyprostował się dumnie, na tyle, jak bardzo pozwalał mu jego stan. Zaraz jednak ponownie się skulił. Piesek przypomniał sobie o tym, co zrobił, a w jego oczach było widać strach, który nadaremnie starał się ukryć.
— Nie powi-esz o tym mo-jej mat…ce?
— Już pewnie o tym wie. — Przewróciła oczami, pomijając fakt, że nawet nie pamięta imienia jego opiekunki. Jak w takim razie miała na niego naskarżyć? — Jeżeli nie, to się dowie.
— Dzięki, dzię-ki, dzi-ęęki wiel..kie! — powiedział Popiołek, który źle usłyszał odpowiedź. Zaraz też zwinął się w kłębek, i drżał cały na ciele. — Zim-no… mi…
— Ruszaj się, to szybko wrócisz do domu i będziesz w jednym kawałku.
Szczeniak piśnięciem zareagował na takie traktowanie, jednak posłusznie mknął przez teren za Milczącą Łapą. Uczennica nie miała problemu z odszukaniem drogi do obozu — szła za swoim tropem, który zostawiła uprzednio. Popiołek natomiast nie odzywał się wiele, a jeżeli już, jego słowa były skierowane do siebie samego.
— Naa-stępnym… raze-m… bę-dę ostro-żniejszy…
Szczeniak chodził sztywno, a woda z niego opadała strumieniami. Milcząca Łapa starała się lizać go podczas ruchu, co jednak nie wychodziło nazbyt dobrze, a na jego ciele powstawały sople. Zastanawiała się, co poprawiłoby stan młodzika, jednak nic nie przychodziło jej do głowy. Żałowała wielce, że nie było z nimi medyka. „Ten na pewno wiedziałby co zrobić…”. Ona natomiast nie wiedziała. Dlaczego nie mogliby zrobić każdemu przeszkolenia podstawowego z ziół? Chociaż, jakby na to patrzeć, na nic by jej się to teraz nie przydało. W końcu w zimie nie rosną rośliny. Prychnęła, zdenerwowana swoim własnym brakiem logiki.
— Za… il-ę będzie-my…? — na wpół zamrożony szczeniak się odezwał.
— Niedługo — ucięła rozmowę.
— Ile-je-szcz-e?
Nie odpowiedziała, co wprowadziło szczeniaka w histerię.
— O rajuśku! Odpowie-dz, będę… grze-czny… — odezwał się, szczękając.
— Powiedziałam. Niedługo.
Popiołek próbował coś odpowiedzieć, jednak nie mógł. Z każdą chwilą czuł się coraz gorzej. „Jest jeden plus — stwierdziła w myślach uczennica. — Zamarza mu język. Wreszcie zamknie mordę”.
Popiołek nagle zastygł, zobaczywszy w oddali wiewiórkę.
— To ona! — wykrzyknął i pognał za nią, jak gdyby na widok „sprawczyni” jego kalectwa wstąpiły w niego nowe siły.
— Nie waż się… — Milcząca nie dokończyła, a pysk, który był blisko złapania uciekiniera, wpadł w zaspę. — I po co komu szczenięta — mruknęła, próbując wypluć śnieg.
<Popiołku?>
[718 słów: Milcząca Łapa otrzymuje 7 Punktów Doświadczenia i 1 Punkt Treningu]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz