18 sierpnia 2021

Od Konwaliowej Łapy

 [2 księżyce temu]
Krążyłam na terenach Tenebris, zastanawiając się, jak pocieszyć Cytrynka po stracie Bolesnej Łapy. Do mojej głowy jednak nie przychodziły żadne sensowne zdania, tak więc lekko sfrustrowana, zatrzymałam się, wgapiając w horyzont.
— „Tak mi przykro Cytrynowy!” — ćwiczyłam głos pełen bólu. Hm, nie wyszło. — „Ojej, to musi być takie okropne…”, „Nie potrafię sobie wyobrazić…”.
Przerwałam.
Przecież potrafię to sobie wyobrazić. Chyba.
W zasadzie nie jestem nim, więc nie wiem, jak on się czuje. Nie znam jego wspomnień. W zasadzie to w zupełności go nie rozumiem. Jesteśmy inni, inaczej myślimy, inaczej…
— Ciociu! — w moją stronę podbiegły szczeniaki mojej siostry. Powoli odwróciłam się przodem do nich, lustrując ich spokojnym wzrokiem.
Śnieżka podbiegła do mnie, po czym wybiła się z tylnych nóg i skoczyła, lądując na moim karku. Zachwiałam się.
— Wygrałam…! — szepnęła mi prosto w ucho łaciata suczka, szczerząc się zadowolona.
Wystarczyło jedno silne otrzepanie się, by trzyksiężycowy szczeniak leżał z powrotem na ziemi.
— Lepiej poczekaj na mój ruch! — Karmazynek złapał ogon siostry i zaczął go miętolić. — Ja na pewno z nią wygram!
A co im znowu tak zależy na zwycięstwie? Dlaczego nie wolą oglądać zwierząt, słuchać szumu drzew? Podziwiać kolorowe biedronki? Próbować zrozumieć szeptanie wody? Tarzać się w krystalicznym piasku na plaży, odbijającym światło słońca, bądź księżyca? Ścigać się z wiatrem?
— A co ci da takie zwycięstwo? — Śnieżka przewróciła oczami, starannie unikając mnie wzrokiem. — Konwalia nadal jest Łapą. Dodatkowo ma siedemnaście księżyców.
Zignorowałam ją, jednocześnie próbując złapać ze suczką kontakt wzrokowy. Lubiłam, gdy widziałam kogoś oczy, które skupione były na moich. To mnie uspokajało i dawało wrażenie, że się rozumiemy. A przynajmniej rozumiemy na tyle, ile możemy. W końcu nie znamy swoich myśli i nie jesteśmy tą osobą. Och, już sama nie wiem…
— A właśnie, ciociu Konwalio — zaczął Karmazynek, wypuszczając z pyska ogon Śnieżki. — W obozie znalazłem taką laleczkę ze szmatek. Wiesz, taką zabawkę dwunożnych, która wygląda jak ich miniaturowa wersja. I zastanawiam się… — utkwił we mnie wzrok — czy coś o tym wiesz. Bo w zasadzie to całkiem fajna zabawka i pewnie chciałabyś ją zobaczyć!
Kiwnęłam głową z uprzejmości. Skoro to dla niego ważne, niech mi ją pokaże.
Karmazynek nagle zerwał się z miejsca, biegnąc przed siebie. Śnieżka zaraz do niego dołączyła, a dwa szczeniaki zaczęły się ścigać; oboje z całych sił tuptali łapkami i wyciągali szyje, by tylko móc zgarnąć tytuł zwycięzcy. Westchnęłam cicho, podążając za nimi.
— Patrz! Tutaj jest!
Młody samczyk potracił nosem szmacianą zabawkę, a w powietrze uniósł się kurz, który dotychczas spoczywał na kukiełce.
Zaniemówiłam.
Przycisnęłam nos do miękkiej, ale i także starej tkaniny, wciągając w nozdrza jej zapach; było to pomieszane tak wiele woni, że aż poczułam pulsowanie w głowie.
Zauważyłam jednak, z nieobecnym uśmiechem, że na kukiełce czuć przebijającą się woń mojej siostry.
Przypomniałam sobie, jak obie z Aronią byłyśmy szczeniakami. Jak rówieśniczka znalazła tę zabawkę i ukryła. Czy nadal o niej pamięta?
Kiedy ten czas tak zleciał?
Czy cały czas tak szybko biegnie?
Poczułam na sobie pytający wzrok szczeniaków.
— Wiesz, co to jest?
— Och… — westchnęłam, prostując się. — Kukiełka. Kukiełka otoczona wspomnieniami dzieciństwa.
[495 słów: Konwaliowa Łapa otrzymuje 4 Punkty Doświadczenia i 1 Punkt Treningu]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz