Leżysz w krzakach i błagasz, by cię nie znaleźli. Twój bok krwawi i patrzysz, jak krew rozlewa się po ziemi. Kulisz się, bo wiesz, że i tak nie uciekniesz.
Słyszysz ich kroki tuż obok ciebie. Modlisz się, by odeszli. Nie chcesz umrzeć.
Krzaki się poruszają i czarne oczy spoglądają na ciebie łagodnie.
— Co my tu mamy? — pyta, jego głos delikatny jak aksamit. Pochyla się i czujesz jego nos w swojej sierści. Bierze głęboki wdech i mamrocze coś cicho. Zaciskasz oczy, licząc, że zniknie. Drżysz, gdy jego język dotyka twojej rany.
— Zabierzcie go — mówi, twoje serce zamiera. — Jeszcze nam się przyda.
[Cichociemny otrzymuje 5 PD]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz