Pędził oszalały, ścigany i poszukiwany. Gdzieś zza drzewami, gałęziami wielkimi i ciemnymi wyłoniły się białe kły. Nie mógł ich zobaczyć.
Wyczuł nieprzyjazny zapach zgnilizny i błota. Zapach był coraz bliżej, dotykał go i otulał, jak matka schorowane dziecko.
Stanął.
Cisza.
Cisza ta była złowroga. Nie było słychać szumu drzew, ptaków ani nawet...
Odwrócił się i wtem poczuł, jak zimne, jak sople, kły, dotykają jego karku. Jeszcze chwila, a stanie się jednością z ciemnością oraz wilgocią, która go otaczała. Ruda sierść zabłyszczała i wymknęła się, by krzywo spojrzeć białymi oczyma prosto w pysk starego wilka.
Zapach śmierci wciąż go nie opuszcza
[100 słów: Dyniowy Szkwał otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz