Patrzyłam na to, jakbym była jedynie widzem, chociaż obserwowałam samą siebie. Prawdę mówiąc, najchętniej odwróciłabym wzrok, aby nie widzieć tego, co się ze mną działo. Nie byłam jednak w stanie wyrwać się z transu, który nakazywał mi patrzeć.
Blask pełnego księżyca dawał mu moc. Łańcuchy nie miały tu wielkiego znaczenia, chociaż nawet po przemianie byliśmy nimi skuci. Głuchy warkot wypełniał moje myśli, kiedy powoli traciłam świadomość. To on przejmował panowanie. Wył. I chociaż nigdy nie byłam w stanie się z nim skontaktować, rozumiałam dlaczego. Każdemu przeobrażeniu towarzyszył ból.
Byłam bezwładną marionetką. Docierała do mnie tylko woń krwi, gdy mordowaliśmy klan.
[Kolorowy Wiatr otrzymuje 5 PD]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz