22 września 2021

Od Płomiennego Krzewu CD Iskrzącej Łapy

Z jednej strony chciałem jej ukręcić głowę, bo tuż za jej plecami wciąż dopalały się resztki krzaków, wysokich traw, a nawet ucierpiały trzy drzewa, które były już puste wewnątrz. Jak można być tak głupim i nieodpowiedzialnym? Przez to mogliśmy stracić dom, a nawet kilka psów mogło ponieść poważne obrażenia. Ale z drugiej strony cały mój wewnętrzny gniew…pękł jak bańka mydlana, gdy dojrzałem jej zawstydzenie i płonącą różę. Zrobiłaś to po to, aby dać mi prezent związany z moim imieniem, tak? Położyła uszy po sobie, co chwila unosiła wzrok i spuszczała z powrotem na ziemie, pewnie oczekiwała kary, nie wiadomo jakiej wielkiej. 
Chwyciłem w zęby kwiat krzewu, starałem się ostrożnie go przemieścić, bo na nowo może powstać pożar. Zaraz obok leżał mały kamień i miałem pomysł. Uniosłem go, żeby wsadzić pod niego płonącą różę, ustawiłem kwiat tak, aby był skierowany ku górze. 
— Chodź — powiedziałem do suczki 
— Dokąd idziemy? — spytała nieśmiało, wciąż czuła duże poczucie winy.
— Zgasimy ogień.
Iskierka niechętnie ruszyła za mną, chciałem jej pokazać jakie szkody narobiła. No dobra chciała mi zrobić prezent, ale nie zważyła na to, co może zrobić, skupiając się tylko na jednej rzeczy. Pierwsze płomienie zauważyliśmy na małym krzaku, był w połowie czarny, ale miałem wrażenie, ze wciąż walczy o życie, mimo zjadania żywcem przez ogień. Spojrzałem kątem oka na suczkę, przekrzywiła głowę, jakby zastanawiała się, co teraz zrobimy. 
— Mam to zakopać tak jak ty wcześniej, wujku? — spytała.
Mądrze, pomyślałem. Skinąłem głową na tak, usiadłem z boku, aby mieć widok, na to co zrobi. Ogień powoli przygasał, ale wciąż gdzieniegdzie pojedyncze gałązki się paliły, na szczęście nie wysoko. Wystarczy kilka rzutów piachem i sprawa załatwiona. Iskierka ustawiła się bokiem i najpierw obejrzała na pół martwy krzak, zapamiętała gdzie były palące się miejsca i prawą łapą pchnęła piasek w wyznaczone cele. Płomyki zgasły, krzak zatrząsł się, ale wciąż trzymał na grubszym korzeniu. Suczka machnęła ogonem z zadowolenia. 
— Idziemy dalej — powiedziałem jedynie.
Widziałem w jej oczach rozczarowanie, nie chciałem jej na razie chwalić za dobrze wykonane zadanie, bo jeszcze zostało kilka miejsc do uporządkowania. Chciałem, żeby wykonała to sama. 
Nigdy nie myślałem, że kogoś polubię, a raczej pozwolę przebywać w pobliżu i dotykać siebie. Nie wiedziałem, że szczeniaki potrafią być takie …fajne? Szybko łapią, o co ci chodzi i lubią cię naśladować, to widać od razu, ale one niczym się nie przejmują prócz zabaw, świat zewnętrzny czasem dla nich nie istnieje, póki sobie nie przypomną. Iskierka była właśnie tą fajną, pozostali z rodzeństwa też, ale ona miała w sobie coś. 
Truchtała obok, rozglądała się na boki, szukając kolejnych podpalonych miejsc. 
— Tu są dwa — powiedziała po chwili.
Przyspieszyła kroku i stanęła przed niewielkim ognistym kręgiem i kupką suchych liści zmieszanych z trawą. Niezłą spaloną ścieżkę zrobiłaś, zanim wszystko na nowo zarośnie, pomyślałem. W oddali zobaczyłem jeszcze jedno lekko tlące się gałęzie wysokiego krzaku, ale to za chwilę. Suczka wiedziała co robić – znów prawą łapą rzucała piaskiem na ogień, który po chwili znikał. Jeden płomień był uparty i co chwila na nowo się pojawiał, Iskierka odwróciła się do niego tyłem i zaczęła kopać dziurę. Wyrzucana ziemia z piachem przykryła buntownika i już nigdy się nie pojawił. Zadowolona z siebie spojrzała na mnie, a potem na dymiącą kupę liści z trawą. Podeszła bliżej, zbadała sytuacje i przekrzywiła głowę. 
— To tylko się dymi, nie ma ognia — nie odrywała wzroku od ulatującej pary.
— Jest ciepłe, coś innego może się zapalić 
Mogła to bez problemu uderzyć kilka razy łapami, nie sądzę, żeby coś sobie zrobiła. 
— Zobacz — rzuciłem i potraktowałem małe palenisko łapą trzy razy.
Suczka zaciekawiła się i odważyła się powtórzyć po mnie czynność. Za pierwszym uderzeniem odskoczyła na bok, bo myślała, że się poparzy. Za drugim i trzecim było lepiej, spodobało jej się, jak jeszcze trochę biały dym unosił się w powietrzu i przybierał różne formy. Zapatrzona w nie, jeden spróbowała złapać, ale niestety niczego takiego nie znalazło się w jej łapach. 
— Zostało jeszcze jedno — powiedziałem do niej.
Przedarliśmy się przez wyższą trawę, niedaleko znajdował się druciany płot, a obok niego kilka niedopałków na wyższym krzaku. Suczka ruszyła przodem cała gotowa na akcje gaszenia.
Przystanąłem na moment, coś mi tu nie pasowało. Dziwny zapach dotarł mi do nozdrzy i próbowałem sobie przypomnieć, co to było. Przed Iskierką coś zabłyszczało, coś było przykryte pod trawą i czekało na ofiarę. Iskierko, stój! 
Sunia skupiona była w pełni na swoim celu i nie widziała nic poza tym. Miałem przed oczami widok zakrwawionego szczeniaka, który próbuje złapać oddech, ale ma zaciśniętą szyje od zatrzasku i powoli ciało się poddaje, opada bezwładnie.  
Skoczyłem do przodu, muszę ją złapać, muszę ją złapać, muszę. Zatrzask błyszczał swoimi ostrymi zębami, jakby zachęcał do wsunięcia łapy między nie. Nigdy więcej. Złapałem w ostatniej chwili suczkę za skórę na karku i uniosłem wysoko. Zatrzask zamknął się w błyskawicznym tempie, a hałas na chwilę zagłuszył wszystko wokół. Wypuściłem powietrze, posadziłem Iskierkę na trawie. Miała przerażone oczy i trzęsła się. Odsunęła się od złej rzeczy z podkulonym ogonem. 
— Na dziś starczy — odezwałem się.
Wróciliśmy do legowiska, gdzie były pozostałe szczeniaki. Wychodzili już poza legowisko, bawili się na pobliskiej łące i również mieli przydzielonych swoich mentorów. Ciekawi mnie kto okiełzna dwóch największych wojowników… Po drodze zabrałem lekko dymiący prezent, który dostałem przed ‘’treningiem’’ gaszenia ognia. 
Iskierka była jeszcze trochę wystraszona, ale powoli się uspokajała. Położyłem się na piasku, nagrzał się od niewielkich promieni słońca, a w dodatku powiał chłodny wiatr. Będzie się robić coraz zimniej, pomyślałem. 
— Dziękuje za uratowanie — powiedziała suczka.
Musisz patrzeć po łapy, inaczej może się źle skończyć. Musiałbym jej pokazać jak wychwycić zapachy takich rzeczy jak zatrzaski. 
— Czego się dziś nauczyłaś? 
— Hmmm — zamyśliła się — nie można podpalać krzaków ani trawy? Albo eee… uważać z ogniem? 
— Jesteś odpowiedzialna za swoje czyny.
Odwróciła na chwilę wzrok, ale pokiwała głową. Zapamięta ten dzień raczej na długo. 

<Iskierko?> 
[978 słów: Płomienny Krzew otrzymuje 9 Punktów Doświadczenia; Iskrząca Łapa otrzymuje 2 Punkty Treningu]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz