On ją gonił. Był coraz bliżej. Pachniał dymem. Takim gryzącym. Sosnowa Łapa biegła ile sił w płucach. Musi uciec. Musi uciec przed nim. Jak ją złapie, będzie po niej! Poduszkami łap uderzała o gorący szary kamień. Jeszcze chwila a ją dopadnie! Już jeszcze tylko chwila…on wyciągał już swoje długie gorące pomarańczowe łapy…on wie, że wygra. Jeszcze tylko trochę… Na nic gonitwa! Sosnowa Łapa wiedziała, że jej się nie uda uciec. Czuła już jego duszący oddech. Widziała pomarańczowe smugi. To już na nic.
Sosnowa Łapa obudziła się z krzykiem i rozejrzała się w poszukiwaniu pożaru. Ale jego nie było.
[100 słów: Sosnowa Łapa otrzymuje 5PD]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz