Śpię. Rzadko mi się to zdarza w ciągu dnia, ale zrzucam winę na starość. Gdy się budzę, najpierw rejestruje hałas w drugim pokoju. Moje ciało się spina, powieki otwierają natychmiastowo. Jestem na równych łapach jeszcze zanim dochodzi do mnie, że nie ma żadnego niebezpieczeństwa.
Wypuściłem powietrze. Moje dzieci.
Już niedługo staną się dorosłe. Kolejni moi potomkowie, którzy odejdą, by żyć własnym życiem To bolało tylko trochę. Nigdy nie oczekiwałem, że zostaną. Nie miałem zamiaru dyktować im drogi, którą będą podążać.
Ułożyłem się na nowo. Tym razem, by słuchać ich cichych głosów za ścianą. Zamknąłem oczy i uśmiechnąłem się delikatnie.
[5PD]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz