Śnieg zmroził jego przebarwione szkarłatem kończyny. Czuł, jakby nie mógł się ruszyć z miejsca i utknął w pętli czasowej.
Na horyzoncie zanikała powoli sylwetka śnieżnobiałej postaci. Była odzwierciedleniem chłodu oraz ciepła. Szarości oraz czerni. Pojawiła się, przynosząc dobro oraz ból. Ból, który był zrozumiały, jednak nie zasłużony obwinianiem tego, który go spowodował. Z trudem ją żegnał – wzrokiem nieostrym, przykrytym suchymi łzami, wciąż przestraszonym – a pozostanie taki do końca jego dni, starając się znaleźć ujście żalowi, winiąc tego, co przyniósł dobro.
Marzył o tym, by do niego nie przyszedł, by słaby oddech zanikł.
Wszystko opadło, wraz z jego ciałem i duszą.
[100 słów: Żonkil otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz