— Liliowa Łapo!
Uczennica Cedrowego Deszczu odwróciła się gwałtownie i chociaż na jej pysku nadal widać było obrzydzenie mieszające się z strachem, to wydawała się uspokajać.
— Kleszcze — szepnęła przestraszona. — Mysią żółcią?... Fuj, chyba nie oczekujesz, że będę to robić! — roztrzęsiona podniosła głos.
— Dlaczego nie? — jej mentorka była widocznie zdziwiona.
— To jest ohydne! — z niedowierzaniem wyjąkała uczennica. – Proszę, nie. Proszę…
— Chodź — powiedziała cicho wojowniczka, zapraszając młodą gestem.
— Ale… Ale… —Lilia nadal nie chciała wrócić do legowiska starszyzny.
Jej nauczycielka jednak nie oczekiwała zgody; mimo współczucia dla Liliowej Łapy dobrze wiedziała, że nie powinna jej tego odpuszczać. Poczciwe, starsze psy zapewne mogłyby o siebie same zadbać, jednak w końcu chodzi o coś więcej, niż zwykłą pomoc członkom klanu. To element treningu.
— Chcesz zostać wojowniczką. Nie możesz bać się robali — przypomniała jej Cedrowy Deszcz. — To element nauczania, który nauczy cię pokory i szacunku dla starszych. Te małe szkodniki nic ci nie zrobią — dodała miękko, ze spokojem, chcąc ją uspokoić.
— No nie wiem — biała sunia powiedziała to takim tonem, jak gdyby jej mentorka opowiadała właśnie o kosmitach.
Obie suczki podeszły do starszyzny, która spod bacznych oczu obserwowała poczynania wojowniczki i jej uczennicy. Cedrowa zachęciła młodą, aby ta spróbowała znowu pomóc im w pozbyciu się pasożytów.
— Fuj… — mamrotała Lilia, odskakując co chwila. Tak czy siak, w końcu jednak wykonała swoje zadanie.
A Cedrowy Deszcz uświadomiła sobie, że musi ją jeszcze wiele nauczyć.
***
— Ogon niżej.
Czy jest złą mentorką? Możliwe. Liliowa Łapa mogłaby już przecież skończyć trening, tak samo jak jej reszta rodzeństwa. Z drugiej strony w końcu Cedrowej udało się wyszkolić Płomiennego — być może problem leży w samej Liliowej. Wojowniczka jednak, z racji swojej natury, prędzej przyznałaby się przed liderką że jest zbyt słabą mentorką, niż powiedziała swojej uczennicy, że ta jest beztalenciem.
Gdyby tak popatrzeć na klan, może wyszłoby, że Liliowej nieźle idzie. W końcu Nieuchwytna Łapa najkrótszego treningu nie miała, a teraz jest jedną z najlepszych wojowniczek w klanie. W końcu może być tak, że tym dłuższy okres ćwiczeń, tym lepiej; zresztą, to brzmiałoby dość sensownie.
— Przepraszam? — Liliowa Łapa wysapała. — Mogę już zmienić pozycję na nieco bardziej wygodną?
— Co… A, tak — z zakłopotaniem powiedziała nauczycielka. — Znaczy… Nie? — zaraz poprawiła się, co brzmiało tak, jakby zapytała się sama siebie, co jej uczennica ma do cholery robić. — Tak. Postój jeszcze chwilkę.
— Ale stoję dłuższą — Łapa powiedziała cierpliwie.
— No to… Możesz przestać.
Suka położyła się, by odpocząć.
A Cedrowa zdała sobie sprawę, że to ona być może jest zbyt pogrążona w swoich rozmyślaniach i poświęca młodzikowi zbyt mało czasu. Wobec tego, po dłuższej chwili zastanowienia, postanowiła zabrać Liliową na spacer po mieście. Być może taka wycieczka pomoże jej zrozumieć Dwunożnych? O ile ich da się w ogóle zrozumieć.
W każdym razie, to mogłoby się jej przydać.
— Liliowa Łapo, jeżeli nie masz nic przeciwko, zabrałabym się jutro na cały dzień. Pokażę ci miasto — zaczęła Cedrowa. — Wiem, że byłaś tam już nieraz, jednak doświadczenie ci się zawsze przyda. Być może zobaczysz coś nowego? – zadała retoryczne pytanie, czekając na Lilię.
— Nie mam nic przeciwko — sunia o kręconej sierści delikatnie zamerdała ogonem.
— Więc wstań wcześniej. I nie jedz nic — dodała. — Upolujemy coś po drodze. Głód doda ci zdolności.
Uczennica powoli pokiwała głową.
A więc niech się zacznie. Nareszcie nadszedł czas, by przetestować umiejętności Lilii w terenie.
<Liliowa Łapo?>
[535 słów: Cedrowy Deszcz otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia, a Liliowa Łapa 2 Punkty Treningu]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz