Dni mijały, a razem z nimi trening Kłaczastej Łapy. Codziennie, punktualnie jak tylko potrafił, przychodził do Szarej Skały, by pozyskiwać od niego wiedzę na temat roślin, gdyż ostatnimi czasy zdrowie dopisywało członkom Industrii. Przeważnie Peter starał się przekazywać mu wiedzę w praktyce, dlatego większość czasu spędzali w terenie. Młody jednak nic nie mógł poradzić na to, że zawsze bardziej ciągnęło go do ziół niekoniecznie bezpiecznych. Zapamiętanie, co może zrobić z pomocą kopru czy lawendy przychodziło mu topornie i powoli. Osoba, która zobaczyłaby jego zmagania, mogłaby ocenić go jako głupca. Problemem szczeniaka nie była jednak pamięć, czy trudność w przyswajaniu informacji, a nieumiejętność zakodowania sobie rzeczy nudnych. A te w jego oczach takie były, niezależnie od tego, jak ciekawie potrafił mówić o nich Peter. Na szczęście sznaucer miał w sobie wystarczające pokłady cierpliwości, by uporać się z ciągłym rozkojarzeniem ucznia. Może jedynie trochę zastanawiające pozostawało, że dawki szkodliwe i śmiertelne syn Rzepakowej potrafił wyrecytować całkowicie bezbłędnie w każdej porze dnia i nocy.
Tego poranka czekała Kłaka niecodzienna wyprawa, plasująca się w jego głowie jako test. Tak naprawdę nie był pewien, czy medyk sprawdza jego umiejętności, ale jego wysoko postawione ego nie pozwalało twierdzić mu inaczej. Drugi raz podczas swojego treningu został wysłany po zioła całkiem sam. Tuż po zgromadzeniu Szary zgodził się, by jego uczeń przyniósł brakujące produkty z targu i poszło mu tak dobrze, że dostał zgodę na odwiedzenie starego dworca. Doprawdy uwielbiał to miejsce! Odkąd tylko pierwszy raz się tam wybrali, biegał jak szaleniec, chcąc poznać każde ziele od razu, mimo że często nawet do końca ich nie zapamiętywał.
Po śniadaniu pożegnał się ze swoim mentorem. Z małej brązowej kulki aż wylewała się ekscytacja, chociaż niekoniecznie było to dobrze widoczne. Mimo wszystko przeważnie plasował się jako dość stonowany pies.
Jagody Jałowca, Szczaw tępolistny i Trybula, powtarzał, przemierzając kolejne długości, aż nie stanął przed zarośniętym, starym budynkiem. Wślizgnął się do środka bez trudu małą szczeliną, a zapach ziół od razu uderzył jego nos. Rozejrzał się. Jagody Ja… O, czy to nie Krostowiec? Tyle zostało z jego resztek skupienia. Na szczęście, po obejrzeniu dziesięciu kolejnych roślin, w końcu przypomniał mu się jego mentor, niby w taniej retrospekcji, prosząc go o skupienie.
— Okej, okej, Peter, przecież jestem skupiony — mruknął do siebie szczeniak.
Namierzył w końcu szukane jagody. Kiedy jednak zbliżył się do nich, usłyszał za sobą skrzypienie starej deski. Podskoczył przerażony, pewny, że to jeden z dwunożnych i błyskawicznie odwrócił się w kierunku przybysza. Psiemu pyskowi, a raczej pręgowanej, znajomej Płomiennemu uczniowi, mordce daleko było do prawie bezwłosej twarzy. No tak, pasiasty uczeń ze zgromadzenia.
— Hej! Wystraszyłeś mnie! — zawołał z wyrzutem do Klematisowej Łapy, a echo dodatkowo wzmocniło jego słowa.
<Klemantisowa Łapo?>
[438 słów, Kłaczasta Łapa otrzymuje 4 punkty doświadczenia i 2 punkty treningu]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz