Kłaczasta Łapa został medykiem dopiero księżyc temu. Nie spodziewał się tego, ale uznał za przychylny zbieg okoliczności. Walka nigdy zbytnio go nie interesowała, a wręcz wolał, gdy to inni bili się za niego. Za to rośliny, urazy, choroby… W tym faktycznie lepiej się widział.
Tej nocy szedł koło swojego mentora na zgromadzenie klanów. Blisko nich trzymała się także Kolorowy Wiatr. Szczeniak nie miał co do niej wyrobionego zdania, ale najwidoczniej Szara skała całkiem ją lubił.
Kiedy dotarli na szczyt, uczeń usadowił się w lekkiej odległości od starszych psów, rozglądając się ukradkiem. Był całkiem ciekawy innych klanów, nigdy tak naprawdę do tej pory ich nie widział. Chociaż nieco bardziej fascynował go ich wygląd niż sprawy polityczne. Z ogólnej aparycji psów mógł wywnioskować w końcu czy byli spokrewnieni, a przez to, co po sobie odziedziczyli.
Kiedy tak mierzył wzrokiem zebrany tłum, licząc na zarejestrowanie kogoś odbiegającego znacząco od normy (przykładowo pozbawionego łapy), z zamyślenia wyrwało go niepewne pytanie:
— Mogę się do was przyłączyć?
Jego autorem był pręgowany, szczupły pies. Podobny do jednej z Wietrznych. Młodszy uznał to za warte uwagi.
— Tak. Masz interesujące futro. Czy to dlatego, że jesteś na coś chory? — zapytał typowo dla siebie, grasejując podczas wymawiania r.
Przybysz z innego klanu zerknął niepewnie na dorosłe psy siedzące w okolicy ucznia, lekko merdając ogonem. Dopiero gdy nie zwrócili na niego uwagi, kontynuował rozmowę.
— Nie. Takie mam futro. Moje rodzeństwo ma podobne. — Pochylił łeb. — Jesteś uczniem prawda?
Odpowiedź na to pytanie była dla syna Rzepakowej oczywista. Czyżby nie wyglądał jak szczeniak? Może obcy chciał jedynie podkopać jego pewność siebie, przypominając mu o tym, że jeszcze się szkoli?! To niedopuszczalne, pomyślał, zadzierając nos.
— Tak — odpowiedział z dumą — ale przy okazji badaczem! A takich pasków jeszcze nigdy nie widziałem. Z jakiego klanu jesteś?
Najwidoczniej nieznajomy nie odebrał tego jako nagany, bo jego ogon zaczął kiwać się miarowo.
— Jestem z Ventus, a ty z... — Zanim dokończył, wciągnął kilka razy powietrze. — Z Industrii? — Było to bardziej stwierdzenie, nieczekające na odpowiedź, bo Wietrzny od razu kontynuował wcześniej zaczęty temat — Paski jak paski, ale mamy w klanie psa, który jest w kropki!
Prawdopodobnie jego intencją było zaimponowanie młodszemu, ale czekoladowy piesek nie przejął się tym szczególnie.
— Takiego już widziałem. Szara Skała powiedział mi, że kiedy kropki są czarne, to raczej kolor futra, a nie choroba. Szkoda — mruknął.
— Lubisz, jak psy chorują?
— Zależy. — Oczy Płomiennego lekko zabłyszczały, kiedy udzielał odpowiedzi na to pytanie. — Jeśli to nudne choroby to nie i... mój tata mówi, że jak psy z naszego klanu chorują to też nie za dobrze.
Najwidoczniej jego rozmówca podzielał zdanie Sowiego Pazura w tej sprawie, bo odparł:
— Oczywiście, że nie. Więcej chorób mniej psów. Mniej psów oznacza słabszy klan. — Zaraz po tym jednak, jakby nie chcąc zniechęcić do siebie ucznia, dodał — Znasz jakieś "ciekawe choroby"?
Syn Rzepakowej gotów był odpowiedzieć skrupulatnie na owe pytanie, kiedy podbiegł do nich kolejny z młodych psów, machając wesoło ogonem.
— Dzieeeeń dobereeeek! — szczeknął, po czym zwrócił się do Kłaczastej Łapy — Skąd jesteś? Pachniesz czymś dziwnym. Chyba kurzem. — Wciągnął powietrze do nozdrzy. — Ale to w porządku! Ciekawy zapach. Trochę przypomina mi Industrię... — mruknął — A, a, właśnie! Jestem Szczura Łapa, a to Bryzowa Łapa. Jeśli zgadłem, że jesteś z Industrii, to możesz się nam przedstawić i przepraszam bardzo, że przerywam ci rozmowę, ale zauważyłem cię z oddali i swoją drogą, to jesteś bardzo ładny.
Płomienny ledwo nadążał za monologiem intruza. Nie rozumiał, czemu w ogóle się tu znalazł, dlaczego wyrzucał z siebie tyle słów w jednej chwili, a tym bardziej czemu prawił mu komplementy, ale prawdopodobnie tym jedynie uchronił się przed niezbyt miłym komentarzem ze strony Kłaczastego.
W pierwszej kolejności aspirujący medyk
zerknął znów na pręgowanego psa, z którym do tej pory rozmawiało mu się całkiem nieźle, ale później zdecydował się na odpowiedzenie natrętowi. Nie mógł wytrzymać jego natarczywie radosnego spojrzenia, które przewiercało wszystko na wylot.
— Tak, jestem z Industrii i nazywam się Kłaczasta Łapa — odpowiedział na pytanie, przy czym wyprostował się odruchowo, jakby chcąc powiedzieć "tak, wiem, że jestem najpiękniejszym psem na ziemi, z lepszego klanu oraz najfajniejszym imieniem" — i właśnie rozmawialiśmy o chorobach. Niestety ciekawe choroby znam jedynie z opowieści, ale zawsze chciałem spróbować opatrywania ran wojennych. Mój tata ma bliznę, która na pewno była ciekawą raną!
— Naprawdę umiesz opatrywać rany? — wtrącił się do ich rozmowy kolejny uczeń, nieco zbliżony wyglądem do Szczurzej Łapy, ale ciemniejszym umaszczeniu.
Pytanie to wprawiło ucznia Petera w lekkie zmieszanie, ale na szczęście jego towarzysz rozmowy rozpoczął swoją autoprezentację, dając mu czas na rozważenie odpowiedzi.
— Jestem Klematisowa Łapa, z Ventusu. — powiedział, po czym wrócił do napoczętego tematu — W takim razie Kłaczasta Łapo, mam nadzieję, że kiedyś spotkamy się na takiej wojnie, po tej samej stronie.
Po tych słowach Płomienny znów poczuł wiatr w skrzydłach, a jego pewność wróciła na należyte miejsce.
— Kiedyś wpatrywałem tylko małe otarcia, ale znam teorie i na pewno bym sobie poradził — zapewnił.
Chociaż same słowa mogły pozostawiać wiele do rzeczenia, moc, z jaką były wypowiedziane, rozwiewała wszelkie wątpliwości, że byłaby to dla niego błahostka.
Niedługo później zgromadzenie dobiegło końca, a wszyscy uczniowie rozeszli się wraz ze swoimi klanami. To był zdecydowanie męczący wieczór. Kłaczasty natomiast postanowił po powrocie zapytać Węgorzową Łapę, dlaczego to źle, że psy chorują.
[853 słowa, Kłaczasta Łapa otrzymuje 8 punktów doświadczenia i 4 punkty treningu]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz