9 listopada 2021

Od Sikorkowej Łapy do Promiennej Łapy

Sikorka wracała właśnie z dzisiejszego treningu z Mchem. Próbował wrzucić ją do jeziora, ale w sumie to u niego nic nowego. Według planu miał jej dzisiaj zrobić wykład o Kodeksie Wojownika i tych całych Gwiezdnych, ale Sikorkowa Łapa skończyła umazana aż po sam brzuch w ohydnym, lepkim błocie. Przynajmniej nie udało mu się wepchnąć jej do wody, bo wtedy mógłby być już koniec jej stosunkowo krótkiego życia. Jakby tego było mało, to ubzdurał sobie, że ma wymienić legowiska u starszych, ale gdy uznał, że w sumie to nie mają żadnych starszych w klanie, to stwierdził, że na jedno wyjdzie i niech Sikorka wymieni legowiska wojownikom.
Z tego właśnie powodu, suczka balansowała teraz w błocie aż po pięty, zatapiając się z każdą chwilą coraz bardziej. Całe nogi i spód brzucha miała czarne i poklejone. Brodą do piersi przyciskała porcję stosunkowo świeżego, ale raczej dość brudnego mchu, który o dziwo nie był jeszcze całkowicie mokry. W ogóle Sikorka chciała się pochwalić, że odkryła, iż mech bardzo śmieszną ma właściwość. Otóż wsysa do siebie wodę. Wczoraj rozkopała dołek z mchem, próbując wytrzeć łapy od wszechobecnego błota, a większość mchu wylądował w jakiejś kałuży, a teraz, gdy przechodziła obok, patrzy, a tam kałuża dwa razy mniejsza, a mięciutka roślina, jak gdyby nigdy nic leży na samym środku, dużo zieleńsza niż poprzednio, jakby patrząc na uczennicę oskarżycielsko. Ciekawe czy jej mentor też tak potrafi. Sikorka chwyciła ją w pysk i podreptała dalej, pilnując, by nic jej nie wypadło. Może przy odrobinie szczęścia może uda jej się donieść to wszystko do obozu.
No i się udało. Po jakichś trzydziestu minutach brodzenia w błocie mogła w końcu odłożyć swój ładunek na równie brudną od brązowych odcisków łap podłogę Magazynu. Przysunęła całą kupę mchu ociekającą wodą i pozostawiającą za sobą na ziemi brudny ślad, pod legowisko wojowników i zaczęła wcielać w życie swój genialny plan, z ulepszaniem legowiska. Niestety albo na szczęście złapał ją Sowi Pazur, który nie uważał jej artystycznego zmysłu za jakkolwiek genialny, a argument „Mech mi kazał” nie był wystarczający, więc Sikorka wylądowała na zadku z powrotem w błocie na zewnątrz. Otrzepała się z niego porządnie, ale większość i tak już była przyklejona na dobre. Będzie musiała później pójść z powrotem nad jezioro. Otrzepywanie przerwał jej zduszony okrzyk. Odwróciła się natychmiast i zobaczyła jakiegoś rudzielca, zaskoczonego nagłym pojawieniem się na jego pysku mokrych i brudnych plam świeżego błotka. Gdy przyjrzała się mu dokładniej, zauważyła, że to Promienna Łapa, właściwie to spali w jednym legowisku, więc powinna rozpoznać go wcześniej.
 — Cześć — przywitała się.
 — Cześć? — odpowiedział dalej wciąż zdezorientowany pies.
 — Oj, przepraszam — skomentowała jego brudny pyszczek Sikorka — Teraz będziesz się musiał umyć.
 — Nie ma za co — dobrodusznie powiedział Promyk.
 — Mogę cię odprowadzić do Jeziora, jak chcesz! — zaproponowała. — Ja też muszę tam iść. Ale to bez sensu trochę, bo jeśli się umyję, to w drodze powrotnej znowu się ubrudzę i będę znowu musiała wracać. O kurczaczki. Trzeba to jakoś inaczej wymyślić. No trudno. Może da się jakoś przejść bez dotykania ziemi. O! Może przejdziemy po drzewach! Albo nie, jeszcze nie za dobrze mi to idzie. Albo… nie… no nie wiem, jak rozwiązać ten problem — przyznała.
Promienna Łapa przyjrzał się jej w zamyśleniu. Może jemu uda się pomóc? Aktualnie był dla Sikorkowej Łapy jedyną nadzieją na pozbycie się brudu z futra. Jeśli on niczego nie wymyśli, to już po nich.

<Promienna Łapo?>
[564 słowa: Sikorkowa Łapa otrzymuje 5PD oraz 2PT]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz