1 listopada 2021

Od Zroszonej Łapy CD Pszczelego Tańca


Gdy wracałam do obozu po odstawieniu Pszczółka, czułam się tak bardzo zmęczona, że to się w głowie nie mieści! 
Ale były plusy, i to wielkie plusy. Byłam bohaterką. Satysfakcja ze zrobienia dobrego uczynku zalała mnie od paluszków, do czubka głowy, którą uniosłam wysoko. Łapy mi się plątały, jednak z ulgą przyjęłam, że opuszczony dom jest już tuż-tuż.
Wpadłam do obozu, nie zastanawiając się, że śmierdzę Ventusem. Zapach rzeczywiście roznosił się bardzo szybko po pomieszczeniu, ale ja to ignorowałam; trochę nowości nigdy za wiele!
Zadowolona z powrotu do domu, odnalazłam w sobie nowe pokłady energii. Tanecznym krokiem przechadzałam się to tu, to tam, wesoło zagadując do każdego, kogo mijałam. Niestety, taka Rozżarzona posłała mi zdziwione spojrzenie i marszcząc nos, kwestionowała moją lojalność wobec klanu. Wybaczam jej jednak, ponieważ dobrze wiem, że ma wybuchowe serduszko.
— Ja? Nielojalna?! — krzyknęłam z trwogą na jej zarzuty. — Chciałam cię tylko zapytać, jak tam twoje szczeniaczki! Ale wiesz, co, nie? Nie wiesz? Zdradzę ci sekret. Polowałam w parku, ale spotkałam psa z Ventusu. Prawie nas porwał potwór! Było strasznie, mówię ci! Ten mój nowy przyjaciel, Pszczela Łapa się zwie, złamał w tych przerażających okolicznościach nogę. Na szczęście pomogłam mu doczołgać się do jego domku. Zajmuje się nim Manaci Olbrzym i Cynamonowa Pestka, którzy zdążyli mi się przedstawić!
Żarka przekrzywiła głowę. Nie byłam pewna, czy mi uwierzyła. Przykre! Przecież jestem wychowana, miła i kochana! Chyba. A może nie…?
— Nie zamartwiaj się mną — powtórzyłam, próbując udowodnić swoje dobre chęci. — Ja jedyne co kocham, to was. Przyjęliście mnie, daliście mi dom. A, i jeszcze kocham Słowiczego, tego wiesz, Brzasku. Jest przystojny.
— W takim razie powodzenia w związku — mruknęła Język, już odprężona. — Co do moich szczeniąt; wszystko z nimi w porządku. Sama z nimi porozmawiaj.
I ulotniła się w błyskawicznym tempie.
Ahh, jaka ona jest przekochana, no naprawdę.
Mimo wcześniejszej radości, coś w słowach wojowniczki spowodowało u mnie wątpliwości. Sposępniałam. Chyba jednak jestem nie oddana Wodnym, a przynajmniej nie tak, jak być powinnam, ale pocieszam się tym, że jestem wychowana. Na bank mnie lubią, tak jak ja ich.
Postanowiłam pójść na patrol, dlatego podeszłam do Tulipanowego Płatka, która organizowała popołudniowy patrol. W grupie wychodzących z obozu wojowników dojrzałam paru innych. Na przykład Leszczynową Kępę, Imbirowego Korzenia i Niesforny Kosmyk.
— Poczekacie na mnie?! — krzyknęłam, biegnąc za oddalającymi się psami. — Hej ho, ja też chcę patrolować!
Wojownicy zwolnili, odwracając łby w moją stronę. Wyhamowałam gwałtownie, posyłając grudki ziemi w powietrze.
— Mogę dołączyć? — wysapałam. — Muszę ćwiczyć, co nie? Tak czy nie? Jasne, że tak. Powinnam już dawno ukończyć trening. Nie wiem, dlaczego tyle czasu mi to zajmuje — wydusiłam, zatroskana swoimi własnymi problemami.
— Oczywiście — zgodziła się Tulipanowy Płatek, merdając ogonem. Wciągnęła powietrze, po czym odskoczyła ode mnie zaskoczona. — Ej, dlaczego pachniesz Ventusem? 
Imbirowy Korzeń mruknął ironicznie ,,Skądże, tylko ci się wydaje’’, w co Tulipanka od razu uwierzyła.
— A no tak, wydawało mi się. Idziemy! — krzyknęła, ruszając w stronę portu. Przez jakiś czas szliśmy w ciszy, badając i oznaczając teren.
Dreptałam na końcu patrolu, chłonąc widoki, które się przede mną rozpościerały i próbując naśladować wojowników.
— Co do Ventus, to mówiłam o tym już Rozżarzonej! Pomagałam pewnemu Wietrznemu, a on tak śmierdział. Możecie się jej zapytać — wytłumaczyłam, po czym zmieniłam temat. — Opowiedzcie mi coś o was! Jak zdobyliście swoje rangi? Ja tyle pracuje, a to wszystko jak krew w piach! Nie wiem, co robię źle, przecież się tak bardzo staram! Czemuż mi to nie wychodzi? Znacie odpowiedzi na dręczące mnie pytania? Dlaczego aż tyyyyle psów spóźnia się ze swoim treningiem? O co w tym wszystkim chodzi? Dlaczego nasz klan ma takie duże wymagania? W końcu zostanie wojownikiem powinno przychodzić z łatwością, o, tak instynktownie! W końcu mamy wojowniczych przodków! Ależ to wszystko jest zakręcone, nie?
Kilkoro z wojowników westchnęło, a ja zamerdałam ogonem, domagając się odpowiedzi. Przy okazji sprawdziłam zapachy w powietrzu. Nikt obcy nie wchodził na nasze terytorium. Boski dzień!

Koniec wątku Pszczelego Tańca i Zroszonej Łapy.
[635 słów: Zroszona Łapa otrzymuje 6 Punktów Doświadczenia i 2 Punkty Treningu]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz