3 grudnia 2021

Od Leszczynowej Kępy do Bryzowej Łapy — „Uśmiech Bąbelka” [przygoda #31]

 Dzień był śliczny — to uważała o teraźniejszości Leszczynowa Kępa i wątpliwe, by ktokolwiek i cokolwiek nam znane zdołało to zmienić. Pora Zielonych Liści dla suki była sama w sobie niezwykle atrakcyjna, i nawet wizja końca świata nie mogłaby tego zmienić. Lepiej; Leszczynka chodziła po brzuch w błocie, a do pyska wpadała jej trawa i mokre robale, jednak ona wciąż była zdania, że w wiośnie wszystko jedynie kwitnie i na nowo rodzi się do życia. Nikt nie umiera. Wszyscy się cieszą. Klany się rozrastają, uczniowie kończą treningi, nawet poświrowani mordercy nachylają się nad kwiatkami, a kanibale postanawiają zostać weganami. 
Także nawet tajemnicza samotniczka na granicy terytorium jej klanu dostała od wojowniczki jakąś dziwną łaskę. Nie dość, że nie została przepędzona, to jeszcze Leszczynka wspaniałomyślnie zgodziła się wziąć jej garstkę szczeniaków pod opiekę, mówiąc jej, że jest cudowną matką. Trójka nieboraków, obdarzona imionami co prawda nie została, jednak wodna miana nadała im samodzielnie. Były to Mgiełka, Porostek i Szkrabek. Szczególnie Szkrabka uwielbiała; puchata kuleczka w kolorze kupy w każdej chwili mogłaby zasnąć snem wiecznym, gdyż z niedożywienia ledwo trzymała się na nogach. Leszczynowa Kępa wzięła go za myśliciela i stwierdziła, że doskonale się dogadają; ciągłe podnoszenie go raz po raz z ziemi nie przeszkadzało jej ani trochę. Marzyła, że razem będą mogli filozofować nad cytatami, które dorosła zasłyszała od młodych dwunożnych. Albo też będą je razem wymyślali. Gdyby nie to, że ów samica miała w zwyczaju ładnie się odzywać, podsumowałaby to słowem „zajebiście!”.
Biedna suka nie dorosła jeszcze do roli matki, o czym boleśnie przyświadczyło ją życie, sprawiając, iż biedny mały Szkrabek zaginął w akcji, wprawiając ją samą w zakłopotanie. W końcu co zrobiła źle? Była dla nich dobra! Pozwoliła się im taplać w błocie, jeść żaby…
— Może mu się spacer nie podobał? — na głos myślała młoda wojowniczka, zmartwiona węsząc dookoła. – Swoją drogą, ciekawe, gdzie podziała się wasza mamusia? Coś długo jej nie ma. 
Zamyślona niechcący weszła w Porostka, na co ten pisnął. Nie odezwał się ni słowem (z resztą, nie powiedział on ani jednego słowa od poznania swojej opiekunki. Dla Leszczynki nie było to specjalnie niepokojące)
— Przepraszam! 
— Ooh — zaraz dodała. — Jeśli spadniesz na kogoś, nie wystarczy powiedzieć, że nie chciałeś. W końcu ten ktoś też wcale nie chciał, żebyś na niego spadał. No tak! Poniosę cię na plecach! 
Wzięła więc szczeniaka na plecy, udając samolot i szczęśliwie skacząc dookoła.
— Pseprasam, plose pani? — Mgiełka odezwała się cicho, próbując nadążyć za dorosłą samicą. Musiała tak zapytać się parę razy, zanim członkini Flumine ją usłyszała w swoim szalonym biegu.
— Taaak? — z uśmiechem, troskliwie odparła Leszczynka, zachowując się jak dziki, wierzgający koń. 
— Gdzie jest nas brat? — zatroskana kuleczka zapytała, patrząc się Leszczynce głęboko w oczy. Jej brat natomiast już z dziesięć razy był blisko śmierci, a jego mina doskonale mówiła, co sądzi o ich niani.
— Nie martw się, słoneczko. — Rozpromieniona wojowniczka wpadła na kolejny ze swoich świetnych pomysłów. — Ściągnę kogoś z klanu, żeby nam pomógł. Na pewno ktoś się blisko nas kręci! 
— A oni nic nam nie zrobią? — Mgiełka nie była przekonana. Nic dziwnego. 
— No co ty! Pewnie, że nie! Oni kochają takie małe puchate kuleczki jak wy! — z entuzjazmem krzyknęła Leszczynka, wierzgając jeszcze wyżej, czego już Porostek nie mógł wytrzymać. Zleciał jak z armaty.
— No nie! Wszystko w porządku? Chcesz kolejną rundkę jako wynagrodzenie? — niania pochyliła się nad młodzikiem, całkowicie zapominając, że miała szukać kogoś z klanu. 
Porostek przecząco pokręcił głową. Mgiełka nerwowo przebierała łapami w miejscu.
— Coś się stało, czy masz owsiki? — życzliwe spytała się małej Leszczynka.
— No nie, ale cy pani nie miala nam pomóc? — płaczliwie wyszczekała.
— Oczywiście, że wam pomogę! Patrzcie, już szukamy waszego braciszka! — niezrażona zlizała łzy z pyska Mgiełki. — Właśnie czuje zapach mojego kolegi w powietrzu!
— Hej, hej! Bryzowa Łapo! — pognała w kierunku ucznia. 
<Pomożesz, Bryzowa Łapo?>
[615 słów: Leszczynowa Kępa otrzymuje 6 Punktów Doświadczenia + 10 Punktów Doświadczenia za przygodę]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz