Sunia patrzyła dłuższą chwilę na milczącego brata. Główkowała, jakby tu ze sprytem zacząć rozmowę. Miała wrażenie, że Lawendek wcale nie cieszy się z jej towarzystwa. Było to dla niej przykre.
Znów szli przez korytarze ruin, szukając reszty z ich rodzeństwa; Smużki czy też Gnającego. Echo ich tupotu łap odbijało się od ścian. Morze próbowała ignorować strach, który zaczął w niej kiełkować. Uniosła głowę, by z góry patrzeć na Lawendka. Ze smutkiem zdała sobie sprawę, że jest od niego niższa. ,,Psia kość!’’ przeklęła w myślach. Potem zaskoczona złem, który narodził się w jej myślach, zapowietrzyła się. Lawendek popatrzył na nią z boku ze zdziwieniem.
Skręcili do żłobka. Morze nie mogła się powstrzymać przed radosnym piskiem i zanurkowaniem w miękkie, zrobione ze szmatek i mchu legowiska. Prychała, obrzucając całe swoje rodzeństwo kulkami z mchu.
— Uważaj, atakuj-
Lawendek dostał wyściółką prosto w nos.
Suczka znów zaczęła piszczeć, ale jej brat jedynie wzdrygnął się i, unikając pocisków, które padały na niego, podszedł do Smużki i Gnającego. Oboje z nich już zarazili się radością od Morza i podłapali jej zabawę.
— Smużko…? Gnający?... Morze chciała was-
Jego słowa zatonęły w oceanie pisków, wrzasków i skomlenia. Lawendek wyglądał na mocno zbitego z tropu. Spojrzał przez ramię na najstarszą z miotu brązowo-białą suczkę, szukając u niej jakiegoś poparcia.
Morze skrzyżowała z nim spojrzenia i nagle poczuła wyrzuty sumienia. Przeprosiła go bezgłośnie, po czym mrugając oczami, stanęła bez ruchu, dumnie wyprostowana.
— Słuchajcie! — zawyła. Gnający od razu przerwał zabawę, ale Smużka nie mogła się powstrzymać od rzucenia w Morze miękką, błękitną szmatką. Wycelowała celnie, a ścierka wpadła do otwartej buzi przemawiającej suczki.
Wywołało to radosny chichot w szeregach szczenięcych wojowników.
— Bleh — Morze wypluła szmatkę, złowróżbnym wzrokiem taksując swoje rodzeństwo. — Lawendek chciał coś powiedzieć.
Czarno-biały wyglądał, jakby Morze właśnie przed chwilą wydała rozkaz do jego odstrzelenia.
— Ee, no tak, chciałem — wymamrotał, wbijając wzrok w podłogę. — Ale… Po prostu miałem powiedzieć, że Morze chciała wam coś powiedzieć. Nic więcej.
Na to najstarsza z miotu uśmiechnęła się promiennie, unosząc głowę jeszcze wyżej.
— Właśnie. Pamiętacie zabawę, w jaką bawiliśmy się niedawno? — zaczęła. — Na pewno pamiętacie. Chciałabym was znowu do niej zaprosić; tym razem bez Drewnianego Pazura, ale z Lawendkiem.
Po jej słowach zapadła martwa cisza. Poddenerwowana Morze wymieniła spojrzenia z rodzeństwem. ,,Coś było nie tak?’’
— Nie chcę wychodzić z obozu — wymruczała Smużka, markotnie ryjąc nosem w posłaniu. — To jest niezbyt fajne. I jeszcze Gwiezdni będą na nas źli.
— Ja chyba też nie — zawtórował jej Gnający, przebierając w miejscu łapami. — Obóz sam w sobie jest ciekawy. Może po prostu pobawimy się w nim, co? Poza tym jest dość chłodno na polu. Mama tak mówiła.
Po głowie Morskiej zaczynały pełzać wątpliwości. Może rodzeństwo ma rację? Co pomyślą rodzice?
— Ej! Ale to przecież jest normalne, że chcemy się bawić! Poza tym Drewniany Pazur wie o tej zabawie. Co nam stoi na przeszkodzie?
Jednak Gnający i Smużka skończyli już dyskusję. Morze prychnęła, widząc, że nic nie wskóra. Patrzyła się przez jakiś czas z głupią miną na rodzeństwo, a w głowie odtwarzała jej się ich odmowa.
— Dobra, nie, to nie. — machnęła ogonem na Lawendka, który stał w cieniu. — Chodź, my pójdziemy.
<Lawendku?>
[514 słów, Morze otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz