2 stycznia 2022

Od Leszczynowej Kępy

Leszczynowa Kępa w ostatnim czasie miała sporo spraw na głowie. Być może nie były one strasznie interesujące, wyjątkowo zajmujące, czy też szczególnie ważne dla niej samej; zresztą, jakby dłużej o tym pomyśleć, nie było ich tak dużo, jak to się wydawało. Mimo tych faktów potęgowały się one w głowie wojowniczki, sprawiając, że ona sama miała trudności ze skupieniem się nad czymkolwiek. Największym problemem, będącym jednocześnie zagadką dla Leszczynki, była Chmurny Zmierzch.
Siostra ów wojowniczki, zwana Kępą, sama nie wiedziała, co ma o tym wszystkim sądzić. Członkini jej klanu (nawet lepiej: rodziny) zaczęła od zejścia na ubocze, z niewiadomych dla niej powodów, żeby potem ponownie się do niej przybliżyć. Dlaczego jednak to w ogóle miało miejsce? — wciąż zadawała sobie wspomniane pytanie, nie umiejąc sobie sama na nie odpowiedzieć. Ten jeden epizod mógłby nie być taki ważny, gdyby nie intuicja, podpowiadająca Leszczynce, iż jest w tym coś głębszego. Jednak skąd miała wiedzieć o tych wszystkich sprawach, które rozgrywały swoje bitwy w głowie Chmurnej? Tylko strzelała.
Gdyby wiedziała, jak dobrze to robi, byłaby nie wychodziła ze swojego legowiska.
Leszczynowa Kępa miała wrażenie, że jej siostra chce coś powiedzieć. Zdradzić jakąś tajemnicę, która wywróciła jej życie do góry nogami i gotowa jest to samo zrobić z życiem siostry. Oczywiście Leszczynka mogłaby wysłuchać jej, gorzej z przekonaniem do tego Chmurnej. Zresztą, raz się zdawało, że jest to coś na rozmiar wybuchu bomby nuklearnej, czemu zdecydowanie warto zapobiec, a drugim, iż nic takiego jak zmartwienie w ogóle nie istnieje, i wszyscy tylko zmarnują swój czas. A śmiała dotychczas Kępa traciła przyczepność, w swojej głowie pisząc najczarniejsze scenariusze i nie umiejąc im zapobiec. Chociaż sama się nie przyznawała do tego przed sobą, wolała żyć we słodkiej niewiedzy, o nikogo się nie martwić i przez nikogo nie będąc zmartwionym. Zapewne podświadomie odpychała Chmurny Zmierzch, zniechęcając ją do wszelkich zwierzeń, z uśmiechem na pysku słodko paplając o motylach i kolorowych, jesiennych liściach. Tylko że tak nie dało się w nieskończoność. I w końcu piękny, acz nieistniejący świat Leszczynki musiał runąć, jakoby długo tego nie powstrzymywała. W końcu może nie słuchać swojej siostry, jednak jak ma nie słuchać tysiąca innych historii, tak samo zagadkowych i smutnych pewnie?
Wielki mętlik w jej głowie niszczył jej naturalny uśmiech, podstawiając niemal identyczną replikę, ale pustą w środku i nic nieznaczącą. Właścicielka podróbki ciągle wahała się w całej swojej egzystencji, rozważając, gdzie też mogła popełnić błąd. Błąd, który tyle kosztował, i w którego wyniku coś zaczęło się psuć w relacji Chmurna-Leszczynka. Zaczęło się, skończyło, a teraz było jak dawniej. Czy zakończenie sprawy nie powinno zakończyć dochodzenia? W końcu Leszczynka ma to, co tak chciała mieć. Spokój. Brak zmartwień. Szczęście. Przecież mogła już iść na swoje bujne łąki marzeń, zostawiając za sobą cały szary świat. Wojowniczka w duchu czuła, że mimo wszystkiego, takie zachowanie byłoby naganne i niemal ironiczne. Nie mogła, najzwyczajniej nie mogła, zostawić tej sprawy nierozwiązanej. I faktycznie, dało się to zrobić szybko i przyjemnie. Dało się zapytać „Co się wtedy z tobą działo?”. Tylko, moi drodzy, musimy uzmysłowić sobie jedną rzecz. Leszczynka, jakkolwiek z uśmiechem i silną gębą do błahostek, wobec dużych i znaczących spraw jest nikim. Może zabrzmieć to głupio, ale jej mózg po prostu nie powstał, by rozwiązywać zagadki i problemy wszechświata. Cała Kępa raczej nie ma innego celu w swojej egzystencji, jak korzystać z niej pełnymi garściami (szczękami, w zasadzie) i zachęcać do tego innych. Zachęcać. Bo mówienie jest łatwiejsze od robienia. I również przyjemniejsze, nieprawdaż?
Idiotyczne jest to, jak łatwo można by niektóre problemy rozwiązać, rozmawiając o nich z innymi. Jest to prawie tak głupie, jak cała ta sytuacja, kiedy to Leszczynka mimowolnie wczołguje się do sytuacji beznadziejnej. A miało to miejsce pewnego dnia, który zdarzył się przed Porą Spadających Liści. Było to więc, oczywiście, przed jej wszystkimi rozważeniami i bezsensownym chodzeniem po obozie. Było to, kiedy słońce znajdowało się wysoko i świeciło jasno, ciepłymi promieniami oblewając ziemię i wszystkie chodzące po niej istoty. Było to również w momencie, gdy wiele pożarów rozprzestrzeniało się w różnych częściach miasta, przez co Leszczynka wiecznie martwiła się o obóz i bezpieczeństwo swojej rodziny. Zagrożenie jednak nadeszło od tyłu, niespodziewane atakując boleśniej, niż mógłby zrobić to jakikolwiek ogień. Zmartwień widocznie nigdy za wiele.
Co się wtedy stało? Cóż, nic takiego. Kępa po prostu nieszczęśliwym trafem zobaczyła z daleka spotkanie jej siostry z dwoma odmieńcami. Słyszała ich krzyki, niezbyt trzeźwe ruchy, wrzaski rozgoryczonej Chmurnej i rozpacz, wynikającą z niemocy.
Był to czas, w którym Chmurny Zmierzch powrotnie przybliżyła się do Leszczynowej Kępy. I to właśnie, moi drodzy, było powodem, dla którego mimo tego wszystkiego, Kępa nie mogła zapomnieć o tym chwilowym odizolowaniu się siostry. To wydarzenie dało jej wiele do myślenia. Być może chciała wtedy do nich podejść, powiedzieć siostrze „Idziemy stąd, to nie miejsce dla nas! … Bo przecież jest już tak, jak było dawniej?”, ale patrząc na nią, doskonale zdawała sobie sprawę, że Chmurka jest z nimi bardziej powiązana, niż się to powierzchniowo wydaje. I że nie uda się tego łatwo zerwać, o ile zerwać da się w ogóle. Chwilowa poprawa jest tylko ciszą przed burzą.
A gdy Chmurna rzuciła się do ucieczki, widząc, kiedy ci dwaj się liżą, Kępa musiała powstrzymać odruch zajebania nieznajomych i rzucenia się w wir, spowodowanym pragnieniem krwi.
Ledwo stłamsiła w swoim gardle krzyk, uświadamiając sobie, iż nie chce, by Zmierzch wiedziała o jej obecności podczas zaistniałego zdarzenia. Stanęła w miejscu, nie rozszarpując nikogo. Wolała patrzeć, jak ta odbiega, i po cichu wrócić za nią do domu, niż porozmawiać i pomóc osobniczce.
Dlaczego?
Na to pytanie próbowała odpowiedzieć sobie Leszczynka, widząc, w jakim stanie jej siostra odchodzi. Na to też pytanie próbuje sobie odpowiedzieć podczas obecnej Jesieni, którą zna jako Porę Spadających Liści, chodząc nocami po obozie i szukając odpowiedzi w gwiazdach; dniami natomiast przyglądając się rzece, nie mając zbytniej ochoty, by do niej wejść.
Dlaczego?
Nie wiem. Może kiedyś, za jakiś czas, ktoś się o to jej zapyta, a wtedy będzie znała odpowiedź. Szansa jest jednak nikła. Równie dobrze mogłaby znać rozwiązanie na to, czemu trzy księżyce temu wzięła ze stosu mysz, zamiast tego dorodnego ptaka. To było jak wycofanie się w teleturnieju, by odejść z połową wygranej, zamiast wygrać całość, mimo niemal pewności poprawnej odpowiedzi. Teraz natomiast Leszczynka mogła jedynie czekać, by na ekranie ów wybór podświetlił się na czerwono lub na zielono.
Gdyby tylko wiedziała, jakim kolorem będzie błyszczeć.

[1046 słów: Leszczynowa Kępa otrzymuje 10 Punktów Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz