W niedawnej przeszłości, czyli jakiś księżyc temu
— Oczywiście — zgodziłam się. Z chęcią spędzę z Płomiennym trochę więcej czasu! Stał się teraz znacznie milszy, cieszyłam się więc, że chociaż jeden emos odwrócił się na swoją pozytywną stronę. Na Krwawego będzie trzeba jeszcze trochę poczekać. — Co proponujesz? Moglibyśmy zagrać w taką grę, brzmi dziecinne, ale jest super! Widziałam, jak grali w nią dwunożni, i mówię ci, serio bardzo rozrywkowa!
— Możemy — przystał na to mój rozmówca.
— W takim razie chodź, musimy poszukać jakiegoś kawałka ziemi, na którym będzie można rysować! — energicznie wykrzyknęłam, zaraz też zmieniając koncepcję — dobra, albo wiesz co? Znajdźmy jakieś przedmioty. Jeden z nas weźmie… — szybko wykonałam obliczenia w swojej głowie —… trzy? Nie, pięć. Pięć liści. A drugi pięć kamieni. Ale i liście, i kamyczki muszą być malutkie.
— Mogę poszukać kamieni — zaoferował się Płomienny Krzew. Ja natomiast kiwnęłam głową na zgodę. Nie umiałam odczytać zbyt dobrze jego emocji, ale miałam nadzieję, że cieszy się tak samo jak ja.
— No to poszukam liści. Spotkajmy się w tym miejscu, jak już znajdziemy! — oznajmiłam, po czym w podskokach poszłam szukać interesujących mnie znalezisk. Wojownik również odszedł z miejsca zdarzenia, bacznie obserwując ściółkę.
Kiedy znalazłam już drugiego (nawet ładnego!) liścia, zaczęłam trochę obawiać się, że poprosiłam go akurat o kamienie. Moglibyśmy podzielić się kolorami liści, przecież. Je łatwiej znaleźć, niż kamienie w całkowicie przypadkowym miejscu.
Wbrew moim obawom, nie musiałam czekać długo na Płomiennego, który wrócić z pięcioma kamyczkami. Uśmiechnęłam się bezradnie, ponieważ były one naprawdę maciupeńkie. Powiedziałam malutkie, prawda? Cóż…
— Dobra robota! Poszło ci nawet za dobrze, w istocie, są malutkie — uśmiechnęłam się. — W takim razie wyjaśnię ci zasady gry.
Odchrząknęłam, wzorem dwunożnych dzieląc ziemię na dziewięć pól. Ówcześnie musiałam oczywiście zgarnął liście na boki, oraz wygładzić trochę powierzchnie, ale tak czy siak, udało się. Przed naszymi głowami rysowało się dziewięć równych kwadratów, każdy o pojemności naszych trzech łap. Z satysfakcją spojrzałam na swoje dzieło.
— I co teraz? — spokojne i dość cierpliwie spytał, moim śladem spoglądając na rysunek.
— No, więc grę tą możemy nazwać liść i kamień. Będziemy na zmianę układać na tej planszy swoje przedmioty. Ty oczywiście jesteś kamieniem, a ja jestem liściem.
Płomienny Krzew pokiwał głową, słuchając moich słów i prawdopodobnie wyobrażając sobie to, o czym mówię.
— No i dążymy do tego, żeby mieć w jednej linii ustawione kamienie bądź liście. Ja chcę ustawić tak kamienie, a ty swoje… Znaczy… Ty kamienie, a ja liście. He, he — zaśmiałam się nerwowo. — Mogą być też chyba po skosie, ale mogą być normalne. Zrobimy próbną grę?
— Dobrze. Kto zaczyna?
— Zawsze widziałam, że robili to wyżsi dwunożni — westchnęłam. — Nie wiem, czy to reguła, ale proszę bardzo.
— Możemy się zamieniać — trzeźwo zaproponował kompromis.
— Dobrze! — za uśmiechem odpowiedziałam, patrząc, jak położył swój kamyczek w dość nieoczywistym miejscu. W lewym dolnym rogu. Zdziwiona przekręciłam głowę, próbując popatrzeć z innej perspektywy.
Ustawiłam liścia tuż nad kamieniem, stwierdzając, że chociaż to dość oczywista pozycja, to może przeszkodzi Płomiennemu w dalszych ruchach.
On natomiast ustawił swój pionek nade mną. Potem zdecydowałam się na ruch liściem w innym kierunku, przez co on postawił kamyk na samym środku. Teraz mógł uderzyć w obie strony, a jakkolwiek nie zablokowałabym go, i tak wygrałby grę.
— Gratulację! — powiedziałam zdziwiona, kiedy wygrał ze mną. Spodziewałam się, że to ja zostanę zwycięzcą gry, ponieważ w końcu to ja znałam ją dłużej.
No nic — pomyślałam, oddając każdemu z nas swoje przedmioty.
— Spróbujmy znowu. Powodzenia — powiedziałam, skupiając się już tylko i wyłącznie na grze.
<Płomienny Krzewie?>
[556 słów: Aroniowa Gałąź otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz