27 lutego 2022

Od Jaszczurczego Ogona

Wykradłem się ostrożnie z obozu, bacznie obserwując, czy nikt mnie nie podgląda. Musiałem zachować pewną ostrożność.
Ha, myślicie, że co robi dumny wojownik Tenebris, o nieco zaniżonej moralności? Cóż, jestem Jaszczurczy Ogon. Pewnie oczekujecie ode mnie jak najgorszego. A nie. Podszedłem niepewnie do starego dębu. W latach szczenięcych miałem wrażenie, że jest to najstarsze drzewo w lesie. Teraz kiedy dorosłem, mam wrażenie, że jest góra przeciętne. Spiąłem mięśnie i skoczyłem do najbliższej gałęzi, strącając łapą liście. Jeden z nich, wpadł prosto w moje łapy. Przydeptałem go z radością, znów czując się jak szczeniak. Nie patrzcie tak na mnie. Każdy, bez względu na wiek, lubi czasem się pobawić. A ja się dzisiaj nudzę.
— Co robisz na terytorium Tenebris? — Warknąłem, trzymając go w łapach. — Odpowiadaj!
Rzuciłem go, a następnie znowu na niego skoczyłem. I znowu, i znowu, i znowu. Mówcie sobie, co chcecie, ale to świetna zabawa.
Tak się w nią wciągnąłem, że całkowicie zapomniałem uważać na to, co się dzieje wokół mnie.
— Co robisz, Jaszczurczy Ogonie? — Usłyszałem radosne szczeknięcie i podskoczyłem zaskoczony.
Odwróciłem się ostrożnie i zobaczyłem Ciapka. Odetchnąłem z ulgą, uśmiechając się pod nosem.
Przed psem klanowym bałbym się skompromitować zabawą w liściach, ale Ciapek jest psem domowym. Lubię je, ponieważ... cóż, mam wrażenie, że tylko przy nich mogę być naprawdę sobą. One mnie nie oceniają. Nie mogą mnie oceniać. Jak ktoś, kto je karmę Dwunożnych, może oceniać kogoś, kto stara się żyć na własną łapę?
I właśnie dlatego, nie boję się robić w ich towarzystwie niczego, czego wstydziłbym się przy psie klanowym.
— Cześć Ciapku — powiedziałem. — Nie powinieneś być teraz w domu ze swoimi Dwunożnymi?
— Och, nie — powiedział z zadowoleniem Ciapek. — Wypuścili mnie dziś wcześniej. Nie wiem, mam ostatnio wspaniały tydzień. Dostałem nową karmę, o wiele lepszą od ostatniej. I pozwalają mi dłużej siedzieć na dworze.
Zaśmiałem się przyjaźnie i lekko popchnąłem go łapą.
— Życie psa domowego, nigdy tego nie zrozumiem — przyznałem.
— Życie psa dzikiego, nigdy tego nie zrozumiem — roześmiał się Ciapek. — Swoją drogą, nie powiedziałeś mi w końcu, co robisz.
— Ganiam liście — powiedziałem, wzruszając ramionami. — Nie mam teraz nic ciekawszego do roboty.
— Swoją drogą, znalazłem go — powiedział Ciapek. — Chcesz go spotkać?
Struchlałem. Wiedziałem, o czym mówi Ciapek. Jakiś czas temu dowiedziałem się, że Łatek, mój ojciec, przenosi się w nowe miejsce i mogę go już nigdy nie spotkać. Zleciłem Ciapkowi, aby go wyśledził. Po prostu... aby wiedzieć.
— Zaprowadź mnie tam!

***
 
— To tu mieszka? — Spytałem, patrząc na gniazdo Dwunożnych. — W porządku. Dobrze się spisałeś.
— Nie wejdziesz? — Spytał Ciapek, podchodząc do furtki.
— Nie — powiedziałem cicho.
— Przed przeszłością nie uciekniesz — mruknął Ciapek. — A to twój ojciec.
— Nie — warknąłem głośniej.
— W końcu będziesz musiał tu wejść — zauważył Ciapek.
Nic nie odpowiedziałem, tylko wpatrywałem się przez chwilę w wejście do domu mojego ojca.
— Równie dobrze możesz wejść już teraz — namawiał mnie Ciapek.
Oderwałem wzrok od domu mojego ojca i spojrzałem Ciapkowi w oczy. Zobaczyłem w jego spojrzeniu przyjaźń i dobro, ale mimo że był moim przyjacielem, nie mogłem już na niego patrzeć, przypominając sobie to, że jest tym, kim jest mój ojciec.
— Nie! — Teraz już praktycznie krzyknąłem.
Ciapek cofnął się zdegustowany, a ja potrząsnąłem głową, pragnąc się z tego wyrwać. Wiedziałem, że popełniłem błąd, krzycząc na niego. To nie jego wina.
— Wybacz — wymruczałem tylko, odwróciłem się i uciekłem w stronę lasu.
[538 słów, Jaszczurczy Ogon otrzymuje 5 punktów doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz