Z każdym kolejnym dniem, Owcza nie mogła przestać myśleć, tworzyć fantazyjne wyobrażenia o psach z klanu oraz samej Piaskowej. Baczne oczy suczki rozglądały się dookoła, jakby bała się, że za chwilę ktoś na nią wyskoczy, by zatopić wyostrzone, białe kły, prosto w jej karku. Nie pamięta, kiedy ostatni raz spała — od dłuższego czasu zaczynała mieć paranoje, że większość klanowiczów po cichu planuje odwrócić się plecami do przywódczyni, aby zamordować ją, kiedy ta będzie spała. Dlatego też Owcza zakradała się w pobliże legowiska Piaskowej Gwiazdy tylko po to, by przy niej czuwać, wpatrywać się w złotą sierść oraz obserwować spokojnie opadającą i unosząca się klatkę piersiową.
Oczy Owczego Serca przestały z nią współpracować — powieki opadały, pozbawione sił i chociaż suczka usilnie starała się trzymać je otwarte, gdyż we krwi wciąż szalała jej adrenalina, to w końcu poddała się, padając na ziemi, jak otruty przez dwunożnych szczur.
Kiedy się obudziła, poderwała się na proste łapy i od razu wzrokiem próbowała wypatrzeć liderkę, która zajmowała się gdzieś swoimi sprawami, z dala od Owczej.
— Mam podejrzenia. — Spojrzała na przywódczynię, którą odnalazła chwilę później. — Mam podejrzenia — powtórzyła, rozglądając się, jak szaleniec na boki.
Piaskowa spojrzała na zastępczynie, wbijając w nią ostre, rozpalone spojrzenie, które powoli roztapiało Owczą, która przez ten czas i tak ledwo utrzymywała się na własnych łapach. Przywódczyni jednak widziała, że coś jest nie tak, więc jedynie uchyliła pysk, ukazując przy okazji szereg białych kłów i pozwoliła suczce mówić dalej:
— Wydaje mi się, że oni cię nie szanują. — Znów się rozejrzała. — Wydaje mi się, że oni... nie chcą cię na lidera, rozumiesz? Oni cię nie szanują i ja to wiem.
— Oczywiście, że szanują — Piaskowa warknęła w odpowiedzi. — Wszystko jest tak, jak powinno być.
— A to, kiedy mianowałaś każdego ucznia? — Owcza zaczęła przystępować z łapy na łapę. — Nie są zadowoleni z tego, co robisz, Piaskowa Gwiazdo. Oni chcą cię zdradzić. — Rozszerzone źrenice Owczej były już wielkości pięciozłotówek. — Zabiją cię.
Piaskowa Gwiazda nawet nie drgnęła; w jej oczach za to coś błysnęło, co przeraziło Owcze Serce na tyle, że cofnęła się o dwa kroki.
— Jestem liderem Flumine — powiedziała. — I nikt nie odważy się mi sprzeciwić, rozumiesz, Owcze Serce?
— Nie możesz umrzeć — ciągnęła uparcie suczka, chociaż jej serce rozszalało się na tyle, iż bez problemu mogłoby uciec z klatki piersiowej i opaść okrwawione na ziemię. — Nie możesz — Owcza zaczęła dyszeć, mając wrażenie, że powoli zaczyna się dusić.
— Przestać tyle gadać. — Piaskowa odwróciła się. — Idź, zajmij się tym, czym powinien zajmować się zastępca. — Ruszyła w swoją stronę, pozostawiając rozdygotaną i dyszącą suczkę samą.
Piaskowa, nie. Oni cię zabiją, dudniło w jej głowie.
Owcza jednak posłusznie wróciła do siebie — do swojego legowiska — gdzie ułożyła się i bezradnie wpatrywała w nicość, próbując pozbyć się szalejących myśli o śmierci liderki. Widziała dokładnie, jak kilkanaście psów rzuca się na Piaskową, rozrywając jej skórę i dostając się do mięśni, a potem kości. Piaskowa szarpała się, ukazując szereg białych kłów, które z każdą chwilą zalewały się krwią; a Owcza stała dalej, oglądając całe widowisko, nie mogąc nic zrobić, bo coś trzymało ją w jednym miejscu.
Gdyby Owcza mogła się spocić, na pewno leżałaby teraz zalana zimnym potem, jednak zamiast tego, jej oczy powoli zaczynały wysychać, sprawiając suczce przy okazji ból, gdyż ta nie potrafiła ich zamknąć — wciąż widziała wijącą się w plamie krwi Piaskową, przygniecioną przez stado wściekłych klanowiczów, którzy ze wściekłością próbowali ją rozszarpać.
Zawiał chłodnawy wiatr, który zmierzwił długawą sierść Owczej, aczkolwiek nawet to nie zmusiło jej, by podniosła się z legowiska; słyszała szczeknięcia, wycia oraz krzyk Piaskowej, przez co nie zwróciła uwagi na to, że od dobrych kilku godzin leżała nieruchomo.
— Piaskowa Gwiazdo? — jęknęła nieobecnym głosem, który przypominał głos umierającego.
Nie przyszła do niej jednak liderka, jednak jej partner, który wbił w nią wzrok, nie ruszając się ani do przodu, ani do tyłu. Po prostu stał, patrząc się na leżącą, rozchorowaną Owczą, która wciąż nie mogła wyzbyć się męczących ją myśli.
— Myślisz, że inni odwrócą się od Piaskowej? — spytała, wyczuwając już, że za nią stoi Wilczy Blask. — Myślisz, że planują ją... zabić? — ledwo wydusiła z siebie te słowa, gdyż gardło suczki zacisnęło się, spragnione wody, nie pozwalając jej mówić zbyt wiele.
Wilczy nie odpowiedział.
— Źle się czuję. — Owcza podniosła się i spojrzała na czarnego samca. — Nic nie piłam od dawna. Niedobrze mi — jęknęła.
Suczka chwiejnym krokiem wyszła z legowiska, by pooddychać na świeżym powietrzu. Ból w jej brzuchu zaczął promieniować w każdą część ciała Owczej i stał się na tyle nieznośny, że zdecydowała udać się do ostatnio mianowanego medyka — Rumiankowego Ziela. Tam też została dokładnie przebadana oraz otrzymała dziwne w smaku zioła, których z początku nie chciała zjeść.
— Wydaje mi się... — Rudy ogon smagnął ją po twarzy, kiedy medyk szukał kolejnych ziół. — Wydaje mi się, że jesteś po prostu... w ciąży.
— Słucham? — Owcza uśmiechnęła się słabo. — Co jestem?
— No... spodziewasz się potomstwa. — Rumiankowe Ziele wcisnęło jej do pyska kolejną porcję ziółek.
— Nie... — Owcza odwróciła się gwałtownie, a adrenalina ponownie napłynęła do jej żył. — Nie jestem. Nie jestem. Nie jestem — zaczęła powtarzać jak najęta, strasząc tym zachowaniem medyka, które nie wiedziało, jak ma się zachować, więc zwyczajnie się wycofało. — To niemożliwe. — Rzuciła wściekłe spojrzenie medykowi. — Okłamujesz mnie.
— Tak wyszło z badań. — Rumianek uśmiechnęło się, nie wiedząc, co innego powinno powiedzieć.
***
Do Owczego Serca wciąż nie docierało to, co się wydarzyło — leżała w swoim legowisku, nie ruszając się i radząc sobie z myślami o dzieciach, ale też o Piaskowej, o którą się martwiła. Była sama, bez wsparcia, gdyż Wilczy Blask wolał zajmować się rzeczami związanymi z klanem, tak, jakby uczynił to przykładny wojownik; a ona leżała, prosząc w myślach, nie wiadomo kogo, kto mógłby jej pomóc.
[985 słów]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz