3 marca 2022

Od Gołębiej Łapy CD Sarniego Tupotu — Event Walentykowy

 dzieje się to kiedyś tam, znaczy niedawno, ale nie teraz
Związek Gołębia z Kijankiem był na pewno czymś, czego młody jeszcze-nie-wojownik się nie spodziewał. Ich charaktery były tak bardzo rozstawione na spektrum, tak bardzo różne od siebie, że nie jeden pies powiedziałby, że coś takiego jest niemożliwe. Że ich związek jest wymuszony przez jedną ze stron. Ale szczerze? Gołąbek wcale się tak nie czul. Był szczęśliwy. Przy Kijankowej Kałuży, czuł, jakby dostawał skrzydeł, takich jak jego upierzeni imiennicy. Kijanek czasami zakradał się wieczorami, do legowiska uczniów. Rozmawiali razem nawet i pół nocy, a inne psy musiały ich nieustannie uciszać i znosić ich śmiechy i chichoty. Zachowywali się jak dwa zakochane gołąbki.
Choć przed tym, była także faza, w której Gołębia Łapa za żadne skarby świata nie chciał, by ich związek wyszedł na światło dzienne. Nie widział żadnej innej, oficjalnej pary, która nie składała się z psa i suczki i był szczerze dość w tym zagubiony. Czy tak na pewno powinno być? Nie wiedział, jaką role powinien w tym wypełnić, jak się przypasować. Były momenty gdzie był po prostu przerażony, a łzy cisnęły mu się do oczu. Kijankowa Kałuża jednak wspaniałym pomysłem uznał, że pokaże dla całego klanu, jak bardzo się kochają i niedługo Ventus spoglądało na nich nieco inaczej. Kijanek bowiem, przy całym klasie polizał bardzo czule Gołębia Łapę w policzek, wprawiając ucznia w osłupienie.
Jakoś udało mu się przełknąć swoją dumę i zaakceptować ten fakt. Obecność Kijanka z boku pomagała, ale wciąż to wydarzenie wzbudzało w nim burze uczuć, która doprowadzała go do bólu głowy. Ciągle czuł, jak ściskał go żołądek, nie potrafił powiedzieć, co jest nie tak, a zioła od Manaciego Olbrzyma chyba przestały już pomagać. Zamykał się czasami w sobie, przesypiając kolejne i kolejne momenty. Kijanek starał się go wyciągać, w pewnym sensie mu się udawało. Uczeń wciąż jednak wydawał się lekko tym wszystkim przytłoczony. A potem jeszcze Sarenka wyskoczyła z tym... Z tym pomysłem.
Gołębia Łapa stał, z szeroko otwartymi ślepiami, wlepionymi w całą tę scenę. Jakieś jedzenie, światła i... te pierścionki. 
Przełknął głośno ślinę, starając się, by obiad nie podszedł mu do gardła.
— Sarni Tupocie, nie wiem, czy to dobry pomysł... — spróbował cicho, ale Kijankowa Kałuża go zagłuszył.
— I zrobiłaś to wszystko sama? - spytał, unosząc jedna z brwi. Na jego pysku gościł lekki uśmiech.
Suczka ochoczo pokiwała głową. Widać było, jak promienieje szczęściem. Była idealnym przeciwieństwem jedynego ucznia z tej gromady, który nie wiedział nawet, jak się wysłowić. Biedny zapomniał języka w gębie.
— Oczywiście, ze sama! Ja wszystko sama, bo jesteście tacy przekochani — rozczuliła się. — Zasługujecie na najbardziej romantyczne spotkanie, jakie jest tylko możliwe! — chichotała, a jej pysk zdobił ten nieznikający nawet na sekundę uśmiech.
Kijanek pokiwał głową z uznaniem, zerkając nagle na Gołąbka, który szczerze wolałby zapaść się szczerze pod ziemie, niż stać pośrodku tego show. Nie minęła nawet chwila, jak loczkowaty zagonił swoją siostrę hen daleko, by zostawiła ich samych. Wylądowała w krzakach, tuż nieopodal, obserwując wszystko bacznie. Jej ślepia błyszczały w świetle księżyca.
Wojownik polizał swojego partnera po policzku, tak jak wtedy, prowadząc go powoli do leżaków.
— Położysz się, Gołąbku?
Nogi miał szczerze jak z waty, wiec wręcz runął posłusznie na leżak. Kijankowa Kałuża położył się na drugim, tuż obok, wbijając w niego swój wzrok. Jego piękne futro, wyglądało jeszcze bardziej idealnie niż zwykle w tym świetle. Może i cala sceneria była dość kiczowata, a jej przesłodzony i wymuszony romantyzm, wywoływał w Gołębiu nieprzyjemne uczucie skrętów w żołądku, ale...  Musiał to przyznać, kochał Kijankową Kałuże ponad wszystko.
— Wiesz Gołąbku, myślę, ze cudownie wyglądasz — spróbował zagadać Kijanek.
Gołąb jednak nadal nie mógł wydusić z siebie słowa. Ugrzęzły mu one w gardle, a jego wzrok ciągle uciekał w krzaki, tam, gdzie siedziała Sarenka.
— Nie mogę uwierzyć, ze moja siostra cos takiego wymyśliła. Czaisz? I to dla nas! — parsknął z uśmiechem.
Gołąb czul się każde uderzenie swojego serca.
— Może zjemy, co? Myślę, że zasłużyliśmy. A potem możemy zająć się tym… przypieczetowaniem - zamruczal.
Oczka sarenki odpowiedziały trzepotem rzęs.
Zapowiada się długa noc.

<Sarenko? Trochę speedrun i krótkie, ale w sumie miło się bardzo pisało uwu>
[662 słowa: Gołębia Łapa otrzymuje 6PD + 6PD za Event Walentynkowy]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz