1 marca 2022

Od Śnieżynki do Jazgotu — Event Walentynkowy

 Całe dnie chodziła naburmuszona. Mówiło się, że nienawidzi siebie i całego świata razem z nim, a ona podkreślała to jeszcze bardziej. Powtarzała, że owszem. Ale prawda była taka, że nie czuła się dobrze sama ze sobą. Pomijając fakt, że była podrzutkiem i czuła się z tego powodu gorsza, coś jeszcze było nie tak. Nie potrafiła powiedzieć, co. Nienawidziła siebie. Swojego imienia. Swojej rzeczywistości. Swojego albinizmu. Swojego istnienia. Ale w tym wszystkim pojawiał się promyk nadziei.
Śnieżynka, wbrew pozorom, potrafiła kochać. Nie potrafiła (a może nie chciała?) tego okazywać w żaden sposób, ale jak najbardziej potrafiła kochać. I nie chodziło tu tylko o Wymyślnika, który był po prostu jej ulubionym bratem i wbrew kompletnie różnorodnym charakterom, czuła z nim dziwną więź. To, że czuła cokolwiek do swojego rodzeństwa było zrozumiałe. Wszyscy byli w tym samym bagnie. Jakkolwiek było to niesprawiedliwe, z tego bałaganu idealizowała Wymyślnika. No bo taka Orchidea to ją po prostu drażniła. A za Szakłakiem nie przepadała i już. Chyba zazdrościła mu beztroski i swobody. Ale skoro nie mowa tu o rodzeństwie, to o kim właściwie? To całkiem zabawne, bo…
— Śnieżynko, dlaczego nie jesz? — zapytał Jazgot.
— Bo nie mam na to ochoty — prychnęła, odwracając wzrok.
Kiedy ich przygarnął, nie czuła wdzięczności. No, może nie róbmy z niej potwora. Nawet, jeśli czuła, to skutecznie wyparła ją tak, aby tylko jej nie okazywać.
— Możesz wybrać coś innego ze stosu — próbował dalej opiekun.
— Jeśli to sprawi, że się odczepisz wreszcie, to zjem — fuknęła, nawet na niego nie patrząc.
Podrzucił więc jej szczura czy innego królika, którego z wielką łaską i starając się wyglądać na niesamowicie zniesmaczoną, postanowiła wreszcie skonsumować, aby następnie gnoić go obrażonym wzrokiem młodej królewny.
Śnieżynka bardzo przeżywała utratę mamy. No, może utrata to złe słowo. W końcu pobyła z nimi, a potem się ulotniła. Ktoś by stwierdził, że lepiej tak, niż jakby miała zostawić je na pewną śmierć. Ale Śnieżynka by się z tym kłóciła, wykrzykując, że woli umrzeć niż być niechcianym dzieckiem. Co także nie do końca tak wyglądało, bo Jazgot dokonywał wszelkich starań, żeby czuła się chciana.
— Gdzie idziesz?! — warknęła i doskoczyła do niego, kiedy tylko zaczął się oddalać.
— Chciałaś, żebym się odczepił — droczył się z nią, oczywiście. Uśmiechał się.
— No ale nie tak! — tupnęła nóżką naburmuszona.
— To jak? — nie dawał za wygraną.
— …nijak — wymamrotała, przytulając się do jego łapy.
Śnieżynka sama nie do końca wiedziała, o co właściwie jej chodzi. Ale jedno było pewne nawet mimo tego, że na głos nie przyznałaby się za żadne skarby. Śnieżynka nie tylko była bardzo wdzięczna Jazgotowi za to, że zajął się nią. Śnieżynka bardzo kochała Jazgota.

<Jazgot? Zobacz, dziecko cię nie nienawidzi ♥>
[427 słów: Śnieżynka otrzymuje 4 Punkty Doświadczenia + 4 Punkty Doświadczenia za event]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz