1 marca 2022

Od Świtu — Event Walentynkowy

Jeżeli Świt liczyła na spektakularny widok promieni słońca po raz pierwszy dotykających świeżej warstwy białego puchu, który w ciągu nocy zdążył zakryć wyblakłe kontury Blokowiska, to czekał ją srogi zawód. Wstający dzień przebijał się przez grubą warstwę chmur wyjątkowo powoli, rozjaśniając szarą rzeczywistość stopniowo i bez większego zaangażowania, jakby na wpół żywy czekał dopiero na poranną kawę. Suczka winszowała sobie w duchu wynikającej z lenistwa decyzji zadowolenia się widokiem z niższego piętra zamiast próby dotarcia jeszcze wyżej, gdzie co prawda nic nie zasłaniało jej widoku na wschodzące słońce, ale i nic nie chroniło betonu przed zbierającymi się na nim lodem i śniegiem. Westchnęła, raz, a zaraz potem — widząc swój oddech w postaci białej mgiełki tuż przed nosem — drugi. Rozsypujący się balkon pobliskiego bloku nie był dobrym miejscem na romantyczne zatapianie się we własnych myślach, w szczególności w mroźny poranek, ale myśli Świtu pojawiały się zbyt szybko, by mogła je kontrolować. Borsuczy Kieł nie lubiła pochmurnych dni, przemknęło przez jej głowę z prędkością błyskawicy; ułamek dość silny, by skutecznie zniweczyć racjonalną stronę łaciatej i przenieść ją w czasie o kilkadziesiąt księżyców.
Nie lubiła ich, ale umiała je rozjaśniać; również z tą myślą nie można się było nie zgodzić i Świt uśmiechnęła się do wspomnienia szczerzącej zęby Borsuczego. Niewiele dźwięków mogło się równać z jej śmiechem tego szarego, przetykanego tu i ówdzie kwadransem mżawki dnia, kiedy szare niebo również wisiało nisko nad ich głowami, a one siedziały ciasno przytulone na plaży i mówiły szeptem wtapiającym się w ryk fal. Już wtedy wiedziała, że ją kocha, i wydawało się jej to tak naturalne jak wschody i zachody Słońca. W tej chwili zakopana w przeszłości po czubki czarnych uszu, niczego nie pragnęła tak bardzo, jak powrotu do tamtego dnia, tamtej plaży będącej ich bezpieczną ostoją i tamtej Borsuczego Kła, roześmianej i u jej boku.
Ile siedziałaby tam, na brzegu kruszącego się stopniowo balkonu, gdyby nie grupka szczeniąt bawiących się na placu pod nią, której udało się przerwać otaczającą ich ciszę? Nie była pewna i nie chciała się dowiadywać. Była zziębnięta, rozczarowana niezbyt spektakularnym wschodem słońca i zmęczona ponownym przeżywaniem starych emocji, a jej dzień dopiero się zaczynał. Podniosła się i przeciągnęła do wtóru przyjemnych trzasków z okolic jej protestujących stawów, biorąc głęboki oddech. Musiała wypchnąć przeszłość ze swojej głowy, zanim upomni się o nią teraźniejszość.
[381 słów, Świt otrzymuje 3 punkty doświadczenia + 3 punkty doświadczenia za event]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz