15 kwietnia 2022

Od Leszczynowej Kępy

Leszczynowa Kępa czuła ucisk na swoim sercu, napierający z każdą sekundą, która przybliżała ją do Flumine. Z obawą wychyliła się z grupy wygnanych, by móc spojrzeć w dal. Ujrzała tę znajomą granicę dzielącą ją od jej domu, którą widziała już wiele razy wcześniej. Teraz jednak zamiast ulgi i uczucia spełnienia w jej oczach zalśniła niepewność.
Nie mogła przemóc się, by chociażby w swoich myślach nadać temu miejscu nazwę jej domu. Gdy ów miano odbijało się echem w jej głowie, zamiast wesołych i ciepłych wspomnień rodziny miała przed oczami przemówienie Piaskowej i jej przerażające, jasne oczy, w których malowało się szaleństwo. Widziała te dwa świecące punkty za każdym razem, gdy zasypiała, i za każdym razem, gdy budziła się rano. W dodatku ich wizja była tak wyraźna, jakby Leszczynowa Kępa w ostatnim księżycach oglądała je codziennie.
Przełknęła ślinę, gdy uświadomiła sobie, że właśnie wychodzi ich właścicielce na spotkanie. I chociaż doskonale wiedziała, że przywilej jej zamordowania wpadnie w łapy ich przywódcy, to mimo tego miała wrażenie, jakby to właśnie na niej spoczywała największa część ciężaru śmierci, jaką oni wszyscy wyrządzą.
W końcu pomagając którejkolwiek ze stron, staje się powiernikiem śmierci, jaką wyrządzą jej sprzymierzeńcy. Być może Leszczynka powinna uważać, że to szlachetny i odważny czyn, będący jedynie aktem samoobrony, ale widziała to jako morderstwo swoich.
Jednak musieli go dokonać, bowiem w innym wypadku to Piaskowa Gwiazda splamiłaby ich klan krwią. Musieli zabić tych, których ona omamiła, chociaż nieraz byli oni członkami ich rodzin. Leszczynowa Kępa pocieszała się myślą, że więcej jest tych trzeźwych, znających się na sytuacji.
Jej oczom ukazało się Rumiankowe Zioło. Gdy patrzyła na klanowego medyka, współczuła jejmu. Musiało czuć się okropnie, dosłownie wpuszczając wojsko do swojego własnego domu. Mimo faktu, że psy te przybyły, by go wyzwolić.
Z każdą chwilą gdy byli bliżej, jej wzrok stawał się coraz bardziej zamglony. Tylko chwilami widziała otoczenie: przez większość czasu przebiegała jej przed oczyma Chmurna. Jej siostra nie wiedziała, co ma sądzić o inwazji na Flumine. Leszczynka nie musiałaby być z nią blisko, by zobaczyć, że wojowniczka nie wiedziała, co ma sądzić o zaistniałej sytuacji. W końcu co jeżeli Piaskowa Mara mówiła prawdę i naprawdę jest wysłanniczką Gwiezdnych?
Ale dla Chmurnej to nie była Piaskowa Mara, tylko Piaskowa Gwiazda. Leszczynowa Kępa w tej chwili wyglądała, jakby nad jej głową zebrała się porządną, burzowa chmurna, co jednak nie odróżniało ją wcale na tle pozostałych psów. Nielicznym w oczach błyszczała tylko odwaga i pewność siebie. Większość wyglądała na przybitych wątpliwościami, strachem przed ich pierwszą walką, bądź też troską o najbliższych. W końcu nikt nie wie, kto po tej bitwie będzie mógł ujrzeć następny dzień.
Leszczynowa Kępa nie chciała umierać. Do jej oczu napływały kolejne łzy, gdy patrzyła na wizję siebie, leżącą bezwładnie na łapach kogoś, kto jeszcze niedawno był częścią jednego klanu. Była młoda i słaba. Nie wiedziała, co będzie w stanie powstrzymać ją od ucieczki, jeżeli zobaczy swoich pobratymców w kałużach krwi. Prawdopodobnie nic: zwieje, jak tylko dostaną sygnał do ataku.
O ile go dostaną. Bo równie dobrze może ktoś na nią naskoczyć nagle, w tym oto momencie, zanim inni się zorientują i zdążą ją uratować.
„Gwiezdni, proszę, zaopiekujcie się mną, ja naprawdę nie chcę umierać, proszę, nie chce umierać, proszę, ja nie chce umierać, ja naprawdę…” — zaczęła szeptać, nawet nie zdając sobie z tego sprawy.
Dalej już była tylko krew.
Dotarli do obozu, a podczas gdy Piaskowa przemawiała, Leszczynowa Kępa jedynie patrzyła się w jej oczy. Te same, które nawiedzały ją w koszmarach. Po sierści młodej wojowniczki przebiegł zimny dreszcz.
Faktem, który ją ucieszył, był brak jej rodziny stojącej za liderką. Czyli mimo tego, że nie poszli razem z Leszczynką, nie mają siana w głowie.
Gdy wszyscy się na siebie rzucili, poczuła jedynie falę strachu. Świat stał się jedną szarą plamą, raz jaśniejszą, raz ciemniejszą, ale zawsze w odcieniu czerwieni.


Gwiezdni, zajmijcie się Chmurną, Mżystym i Popielatym. Proszę, niech okaże się, że poszli na polowanie i nie muszą na to patrzeć.


Tyle psów umarło, ale ona przeżyła.
Leszczynowa Kępa patrzyła na ciała martwych pobratymców.
Jakaś część niej wolała być teraz z nimi. Ulga, którą odczuwała, patrząc na te trupy, jednocześnie ją uspokajała i mroziła krew w żyłach.


— Następnym razem pójdź ze mną, Chmurna. Proszę.
— Nie wiem, co będzie następnym razem.
— To wezmę cię na siłę, uparta kulko sierści.

[705 słów: Leszczynowa Kępa otrzymuje 7 PD]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz