Poziomka powoli przyzwyczajał się do nowego miejsca zamieszkania. Po tym, jak matka wygnała go z ich dotychczasowej kryjówki, młody szczeniak włóczył się po pobliskich terenach, nie mogąc znaleźć dla siebie dobrego miejsca, nie mogąc odnaleźć siebie w tym wszystkim. Nie chciał jej denerwować, nigdy nie chciał, by do tego doszło, ale matka zawsze łatwo wpadała w gniew... i tym razem chyba straciła do niego całą cierpliwość, bo kazała mu odejść i nie wracać. Poziomka, chcąc być dobrym, słuchającym się szczeniakiem, wykonał jej rozkaz i poszedł sobie.
Ale teraz... teraz został znaleziony przez inne psy. Zupełnie mu obce, ale jak się okazuje — bardzo przyjazne. Poziomka polubił swoich nowych opiekunów, którzy uratowali go z tej opresji. I choć tak naprawdę nie był jeszcze w pełni częścią ich grupy i wciąż czuł się trochę jak wyrzutek... to był im naprawdę wdzięczny. W końcu to jak prawdziwy cud — akurat, gdy został wygnany przez matkę, oni znaleźli go i mu pomogli, zaproponowali zabrać go do nowego domu. Poziomka był tu szczęśliwy. Ale czegoś wciąż mu brakowało...
Szczeniak chciał poznać wszystkich członków stada, jak najszybciej. Dlatego też przechadzał się po najbliższej okolicy, zagadując co chwila do różnych roślinek, chwaląc ich kolory bądź kształty. Lubił rośliny i chciał, aby one o tym wiedziały! Nie zamierzał trzymać tego w sobie, bo wcale nie musiał.
— Och... piękna, naprawdę piękna — stwierdził sam do siebie, podchodząc do rosnącej w małej grupce konwalii, jedynej w pełni rozkwitniętej. Powąchał ją, krzywiąc lekko nosek od tego, jak mocny był jej zapach. Taki jest urok kwiatów!
Wtem nagle zaskoczył go jakiś odgłos. Matka zawsze mu powtarzała, by był uważny, a jako że Poziomka nie czuł się jeszcze w pełni na miejscu w obecnej sytuacji, to wziął to sobie do serca — nadstawił uszu i zaczął się uważnie rozglądać po otoczeniu, przy wycofywaniu uważając, by nie nadepnąć na żaden kwiat. Ktoś tu był! A Poziomka nie wiedział kto! Czy to ktoś ze stada Bezgwiezdnych? To w ogóle tak dziwna nazwa... Matka nic mu o nich nie mówiła, nie miał pojęcia o ich istnieniu! Ale gdy się tak wycofał i rozglądał, zaraz zauważył, co wywołało całe to zamieszanie. Inny pies.
Poziomka przyjrzał się uważnie beżowemu nieznajomemu, przechylając łebek w bok w zaciekawieniu. O rany! Czyżby to było jego okazją na zawarcie nowej znajomości? Postanowił podejść nieco bliżej, zadzierając lekko łebek w górę, by przyjrzeć się psu.
— Witaj. Mam na imię Poziomka. Oglądałem tamte kwiaty... są bardzo ładne, prawda? Nie uważasz, że są ładne? — odezwał się wesołym tonem, machając lekko zawiniętym ogonkiem. — Jak masz na imię? Jesteś u Bezgwiezdnych od dawna? Wiesz, ja dopiero co tu trafiłem...
Rozgadał się nieco, ale sam nie widział w tym żadnego problemu. W końcu po to spędza się czas w towarzystwie innych, aby z nimi rozmawiać, prawda? Poziomka otworzył pysk, pozwalając by jego różowy język wysunął się na powietrze. Nowo poznany pies wyglądał na sympatycznego, więc szczeniak nie czuł się ani trochę nerwowy — może to początek jakiejś ciekawej relacji? Naprawdę miał taką nadzieję. Ale cóż, czas dopiero pokaże! Czy jak to się mówi...
<Mleczu?>
[500 słów: Poziomka otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz